"Bił mnie po twarzy, błagałam, żeby przestał". Wraca sprawa Michała Adamczyka
We wrześniu tego roku Michał Adamczyk zniknął z anteny TVP. Stało się to po tym, gdy opisałem w Onecie, że w przeszłość znęcał się nad swoją kochanką, co zostało potwierdzone przez sąd. To nie przeszkodziło jednak Radzie Mediów Narodowych, by wybrać go nowym prezesem Telewizji Publicznej i tym samym uczynić symbolem PiS-owskiej walki o wolność słowa.
Wykręcał palce, pluł w twarz, wyrywał włosy z głowy
Historia, którą opisałem rozegrała się w lutym 2000 roku. Michał Adamczyk razem ze swoją 29-letnią kochanką wyjechali do miejscowości Stary Smokowiec na Słowacji. Tam kobieta oznajmiła dziennikarzowi, że chce zakończyć ich romans. Wtedy mężczyzna wpadł w szał.
Jak relacjonowała później śledczym kobieta - Adamczyk miał ją przewrócić na łóżko, usiąść na jej klatce piersiowej, wyzywać ją, pluć jej w twarz i wyrywać włosy z głowy. Wykręcał jej też palce obu dłoni i próbował zdjąć obrączkę. Kobieta błagała go, żeby przestał.
"Na chwilę przerwał i siedząc na mnie zapytał, czy mam dość. Powiedziałam, że tak. Odpowiedział, że on jeszcze nie. Zaczął mnie wtedy okładać pięściami po twarzy" – zeznawała w prokuraturze.
"Jeszcze siedząc na mnie powiedział, że rozwiąże nasz problem inaczej. Udusi mnie, włoży do samochodu i wyrzuci w górach. Znajdą mnie wiosną już rozłożoną, nie będzie żadnych śladów, a on sobie spokojnie wyjedzie".
Dalej kobieta opowiadała, że Adamczyk wypchnął ją na werandę i uderzył drzwiami w głowę, co spowodowało, że upadła na ziemię. Wtedy chwycił ją za włosy i przeciągnął po werandzie. Po chwili zaczął ją kopać (twardym obuwiem) po całym ciele – nogach, pośladkach, plecach i głowie. Kiedy skończył, wszedł do pokoju, zabrał z jej portfela tysiąc złotych i poszedł kupić sobie piwo.
29-latka noc spędziła na werandzie, mimo niskiej temperatury.
"On w tym czasie pił piwo, palił papierosy i wysyłał na mój telefon obrzydliwe SMS-y o treści: »jesteś ku**ą, zawsze nią będziesz«, »masz ciało gorsze od mojej babci«, »jesteś beznadziejną matką, zostawiłaś swojego bachora, ciekawe kto go spłodził«, »to że cię ruchałem powinno być dla ciebie zaszczytem«" – opowiedziała śledczym.
"Wojna dopiero się zaczyna"
Następnego dnia kobieta wróciła do rodzinnego miasta i udała się na obdukcję. Lekarz stwierdził u niej m.in. krwiaka w okolicach żuchwy, obrzęk i wybroczyny krwotoczne w okolicy podoczodołowej, ślady po wyrwanych włosach i siniaki praktycznie na cały ciele.
Na początku marca 2000 roku Prokuratura Rejonowa w Toruniu podjęła decyzję o ściganiu z urzędu Michała Adamczyka. Dziennikarz nie przestał jednak nękać swojej byłej kochanki. Zagroził, że ujawni nagrania wideo, które ją skompromitują. Poniżej treść dwóch (spośród wielu) zabezpieczonych w prokuraturze SMS-ów, które wysyłał do 29-latki:
"Poczekaj na moje asy! Wojna dopiero się zaczyna. Niestety na fragmencie filmu nie widać dokładnie twojej twarzy. Rogacz (chodzi o męża – red.) pozna cię po dupie, a koledzy po włosach".
"Twój syn też to kiedyś obejrzy, a poza tym każdy kolejny twój gach będzie to oglądał. Jutro kopiuję to na VHS”.
W trakcie przesłuchania w prokuraturze Adamczyk nie przyznał się do winy. Potwierdził, że na Słowacji doszło do kłótni między nim a 29-latką, ale zapewnił, że nie podniósł na nią ręki. Odniósł się też do obrażeń kobiety, która zostały stwierdzone przez lekarza w trakcie obdukcji. Najpierw powiedział, że mogły powstać w wyniku upadku na nartach, a później zasugerował, że kobieta mogła zostać pobita przez męża.
"Sprawstwo i wina nie budzą wątpliwości"
30 czerwca 2001 roku do Sądu Rejonowego w Toruniu trafił akt oskarżenia. Prokuratura oskarżyła Michała Adamczyka o pobicie 29-latki, kierowanie w jej stronę gróźb pozbawienia życia oraz popełnienia przestępstw na szkodę pokrzywdzonej lub jej najbliższych, jak również kradzież tysiąca złotych.
Finał sprawy miał miejsce 11 stycznia 2002 roku. Sąd uznał, że "sprawstwo i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości i zostały potwierdzone dowodami zebranymi w sprawie". Zdecydował się jednak warunkowo umorzyć sprawę, wyznaczając jednocześnie dwuletni okres próby i zobowiązując Michała Adamczyka do wpłacenia 1500 zł na Fundację "Daj Szansę".
Sąd zatem uznał, że Michał Adamczyk popełnił zarzucane mu czyny, ale stwierdził jednocześnie, że "istnieje pozytywna prognoza co do tego, że będzie przestrzegał porządku prawnego". Jako okoliczność łagodzącą sąd potraktował fakt, że dziennikarz nie był wcześniej karany.
Odrodzenie
W związku z publikacją artykułu Michał Adamczyk wydał oświadczenie w którym podkreślił, że nigdy nie dopuścił się opisanych w tekście czynów tj. pobicia czy gróźb pozbawienia życia. Kierownictwo Telewizji Polskiej zdecydowało jednak o odsunięciu dziennikarza od prowadzenia „Wiadomości” i wszelkich programów publicystycznych. Adamczyk całkowicie zniknął z anteny, ale pozostał szefem Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
Przez kolejne miesiące gwiazdor przebywał formalnie na zwolnieniu lekarskim. Dopiero teraz, przy okazji „obrony” TVP przez odchodzącą ekipę, Adamczyk odrodził się niczym Feniks z popiołów. Już w pierwszych dniach protestu do sieci trafiły wspólne zdjęcia polityków PiS i pracowników TVP, w tym Michała Adamczyka.
Mało kto spodziewał się jednak, że to właśnie on zostanie namaszczony przez Radę Mediów Narodowych na nowego prezesa TVP. Oczywiście w obecnej sytuacji prawnej (nowy rząd uważa działania RMN ze bezprawne) będzie to zapewne funkcja czysto fasadowa. Niemniej jednak, symboliczny wymiar tej decyzji, jest znaczący. Michał Adamczyk stał się bowiem dla PiS symbolem walki o standardy, demokrację i wolność słowa.