Beata Tyszkiewicz miała mieć kochanka, o którym mało kto wiedział
Beata Tyszkiewicz przed laty uchodziła za niebywałą piękność, która mogłaby mieć prawie każdego mężczyznę wręcz na skinienie palca. Do tej pory urzeka niezwykłą klasą. O jej małżeństwach, rozstaniach i romansach było bardzo głośno. Mało kto jednak wie, że miała być zakochana w jednym z polskich aktorów, jednak na drodze do ich szczęścia stał ważny problem - artysta był wówczas żonaty.
Beata Tyszkiewicz miała kochanka, o którym mało kto wiedział
Ich historia miała zacząć się banalnie - od poznania się w pracy. Obydwoje przebywali wówczas w Dreźnie i pracowali na planie filmu “Dziś w nocy miasto umrze”. Beata Tyszkiewicz miała wówczas 23 lata i była piękną, obiecującą, młoda aktorką. On, 37-letni amant polskiego kina, niebywale znany. Szybko się mieli w sobie zakochać. Zaczęły się plotki o ich domniemanym romansie, jednak mieli starać się ukrywać swoje uczucia przed światem. Zdawali sobie sprawę z tego, że to, co robią, może nie przejść bez echa. Kto wie, może mogłoby to zaważyć także na ich późniejszej karierze? Aktorka nigdy nie wypowiedziała nazwiska swojego kochanka.
- Miał ułożone życie, żonę, dzieci. Wiedziałam, że nasza miłość nie ma przyszłości - napisała Beata Tyszkiewicz w autobiografii o tytule “Nie wszystko na sprzedaż”.
Beata Tyszkiewicz o swoim tajemniczym kochanku
Beata Tyszkiewicz była w swoim kochanku niezwykle zakochana, a on poza nią też miał nie widzieć świata. Artystka była pod ogromnym wrażeniem ukochanego i pomimo tego, że miał on już rodzinę, nie potrafiła z niego zrezygnować. Wyjawiła, w jaki sposób mogła sobie pozwolić na ukrywanie swoich uczuć, a jednocześnie w jaki sposób mogła się z nim spotykać.
- Miałam kogoś, kto przychodził pachnący, posyłał róże. Nigdy nie chciałam kogoś, kto miałby zostawić dla mnie żonę i dzieci. Nie wierzę w takie związki. To dlaczego w ogóle pozwoliłam sobie na taką więź? Bo miałam alibi. Film był moim alibi. Spotkania, wspólne wyjazdy, wspólne podróże – wszystko było jak w filmie. I tylko modlić się, żeby sceny nie skończyć dzisiaj, żeby zostać na jutro. Spotykaliśmy się na festiwalach, graliśmy w kolejnych filmach. Nigdy, chyba że tłumaczyła to sytuacja zawodowa, nie pokazałam się z nim publicznie. Nigdy też sobie nie pozwoliłam, żeby zadzwonić do niego do domu - napisała w swojej biografii Beata Tyszkiewicz.
Sekretny kochanek Beaty Tyszkiewicz
Kochankowie mieli publicznie pokazywać się jedynie w celach zawodowych, starać się zachowywać normalnie, bez okazywania sobie uczuć, jednak zgromadzeni mieli wyczuwać emocje, jakie pomiędzy Beatą Tyszkiewicz, a jej kochankiem były.
- Łącząca ich chemia i siła przyciągania się była chyba jednak dla otoczenia czytelna. Wiele lat później, na jednym z publicznych pokazów córka aktora, Zuzanna Łapicka-Olbrychska, widok ojca w towarzystwie Beaty skomentowała najnaturalniej w świecie: "O, rodzice przyszli" - napisała w książce pt. “Beata Tyszkiewicz. Portret damy” Anna Augustyn-Protas.
Aktorka nigdy nie zdradziła, kto był jej tajemniczym kochankiem, który skradł jej serca. Media donoszą o tym, że ukochanym artystki miał być Andrzej Łapicki , jednak te informacje nigdy nie zostały potwierdzone. Oliwy do ognia miał dolać sam aktor, gdy podczas rozmowy z portalem wyborcza.pl wyjawił kilka słów na temat Beaty Tyszkiewicz.
- Była piękna pod każdym względem. Miała osobowość, która sprawiała, że patrzyło się tylko na nią […] Chcieli z nas zrobić taką gwiazdorską parę. Niestety, nie wyszło - miał powiedzieć Andrzej Łapicki o domniemanej kochance.