Antek Królikowski szczerze o swojej chorobie. "Na scenie sparaliżowało mi pół twarzy"
Antek Królikowski, dumny posiadacz tytułu najgorszego ojca roku wśród celebrytów, postanowił opowiedzieć więcej o stwardnieniu rozsianym, na które cierpi. O tym, że jest chory, poinformował publicznie podczas rejsu po Atlantyku. Teraz opowiedział o swoich doświadczeniach.
Sprawa nagłego wyznania była potraktowana jako wizerunkowy joker - chwilę wcześniej zostawił Joannę Opozdę i syna Vincenta dla kochanki z tego samego budynku. Jego reputacja zaczęła się walić na łeb.
Antek Królikowski o swojej chorobie
Antek Królikowski przyznał w wywiadzie dla Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego, jak trudnym czasem był dla niego moment publicznego wyznania dotyczący jego choroby. W programie "Przez Atlantyk" wyjawił na wizji, że choruje od lat na stwardnienie rozsiane.
Zbiegło się to akurat z momentem, w którym Królikowski zmierzał po wszystkie najgorsze tytuły w polskiej prasie kolorowej - zostawił Joannę Opozdę i syna Vincenta dla kobiety z tego samego budynku, sygnował swoim nazwiskiem wątpliwej jakości gale freak fightowe i stał się człowiekiem, który z najbardziej ukochanego dla wielu fanów stał się znienawidzonym.
Opowieść o chorobie nie wzbudziła wielkiego współczucia wśród fanów, choć część z nich zaczęła patrzeć na niego trochę łagodniej, nie zapominając jednak o tym, co niedawno zrobił. W ostatnim czasie zniknął nieco z pola widzenia i powrócił w wywiadzie dla programu "WojewódzkiKędzierski".
- To był taki czas, gdy zaczęły się moje wybory z cyklu: nie mam nic do stracenia. Nagle pojawia się życie, ja mam chorobę, która jest niebezpieczna i nie mam żony, dziecka, wybudowanego domu. Kurczę, nie mam zrobionego filmu własnego. Muszę zacząć żyć - opowiadał.
Szkoda, że nawet, gdy już miał żonę, dziecko i własny kąt, postanowił to wszystko zniweczyć kolejnym romansem oraz zachowaniem niegodnym ojca dziecka - widzenia po 21:00 lub karmienie kilkumiesięcznego niemowlaka pierogami.
- Dowiedziałem się, że jestem chory, gdy na scenie sparaliżowało mi pół twarzy. Chodziłem tak z tym, nie wiedząc, co mi jest. Myślałem, że to zmęczenie, potem się okazało, że to jest coś dużo poważniejszego - przekazał.
Według niego, najlepiej było o tym opowiedzieć podczas wypływania na Atlantyk. Czuł wtedy, że robi coś niesamowitego i przekracza jakieś granice. Okazało się jednak, że słusznie nie zostało to najlepiej przyjęte przez widownię.
- Wierzyłem, że ta informacja może dać dużo dobrego ludziom. Gdzieś naiwnie pomyślałem, że to może się tak zakończyć, a zostało to obrócone, jakobym chciał się wybielać - twierdził.
- Od 2016 r. nie miałem takiego rzutu, który by jakoś wpływał na moją koordynację, czy moje ciało w jakiś negatywny sposób. Czasem to wpływa na psychikę i kwestie powiązane z depresją. Nie wolno się bać przy tym farmakologii, a długo tego nie wiedziałem. Polecam też odstawienie alkoholu im prędzej, tym lepiej. Nie palę też papierosów. Nie piję od dwóch lat - dodał.
To nie choroba kazała kochliwemu Antkowi Królikowskiemu zmieniać życie swoich bliskich o 360 stopni. Dla wielu obserwatorów była jedynie pretekstem do tego, by pokazać, że wcale nie stał się czarnym charakterem brukowców. Teraz płaci za swoją decyzję.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: Onet.pl, Goniec.pl