Anna Lewandowska wyjawiła prawdę o poronieniu. Przejmujące wyznanie, "modliłam się o dziecko"
Kilka tygodni temu Anna Lewandowska opublikowała poruszający wpis, w którym poinformowała, że przed laty poroniła. Celebrytka postanowiła nawiązać do tego traumatycznego przeżycia w wywiadzie dla magazynu "Twój Styl". Przyznała, że była wówczas bezradna, a to cała sytuacja odcisnęła znaczące piętno na jej ówczesnym życiu.
Anna Lewandowska szczerze o poronieniu. "Modliłam się o dziecko"
Anna Lewandowska od wielu lat jest aktywna w mediach społecznościowych. Żona najwybitniejszego polskiego piłkarza, Roberta Lewandowskiego zbudowała swoją markę i konsekwentnie poszerza zakres swojego działania. Znana trenerka oprócz łatki popularnej influencerki piastuje również obowiązki wzorowej mamy oraz partnerki życiowej.
W listopadzie ubiegłego roku gwiazda po raz pierwszy zdobyła się na poruszające, a zarazem smutne wyznanie. Otworzyła się przed swoimi fanami, dzieląc się z nimi osobistą tragedią. W emocjonalnym wpisie przyznała, że przed laty straciła ciążę.
Do przejmującego zwierzenia o poronieniu sprowokowała ją dyskusja wokół oburzających słów Jarosława Kaczyńskiego o kobietach "dających sobie w szyję".
Za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych zdradziłą, że macierzyństwo od zawsze było jej wielkim marzeniem. Jak przyznała, droga do osiągnięcia tego celu była jednak wyboista i niezwykle wymagająca. Nie kontynuowała jednak wywodu, pozostawiając wiele kwestii bez jasnej odpowiedzi.
Po jakimś czasie zdecydowała się jednak na szczere wyznanie i powróciła do bolesnych chwil. Na łamach magazynu "Twój Styl" ukazała się szczera rozmowa z Anią, w której partnerka Roberta Lewandowskiego zdradziła, że w drodze na szczyt zarówno ona, jak i jej ukochany musieli pokonać wiele przeciwności losu. Otwarcie przyznała, że mieli problemy finansowe.
Anna Lewandowska mocno przeżyła poronienie. "Byłam bezradna"
- Składaliśmy się na zakupy po połowie. Większe pieniądze przyszły w Poznaniu, a pierwszy dom kupiliśmy po przeprowadzce do Monachium. I wtedy przekonałam się, że szczęścia nie można kupić, bo poważnie zachorowałam. O północy zadzwonił lekarz, przyszły wyniki badań: Hepatitis C, czyli wirusowe zapalenie wątroby. Byliśmy tuż po ślubie, chcieliśmy mieć dzieci. Pół roku czekałam na lek. Kuracja była wyniszczająca, ale wyzdrowiałam i znów mogliśmy się starać o dziecko. Tylko to nie było proste - podkreśliła Anna Lewandowska.
Jak się okazało, po jakimś czasie ustawiczne starania pary przyniosły pożądany efekt. Niestety, ale jakiś czas później Lewandowscy usłyszeli od lekarza druzgocącą wiadomość.
- Gdy wreszcie test wyszedł pozytywny i ledwo zdążyliśmy się ucieszyć, poroniłam - wyjawiła żona Roberta Lewandowskiego.
- Mój organizm był osłabiony, choroba mogła doprowadzić do marskości wątroby. Umiem walczyć o siebie, ale wtedy byłam bezradna, zamykałam się w sobie. Szłam na trening i siedziałam w sali godzinami, żeby zagłuszyć złe myśli. To był najtrudniejszy moment w moim życiu, ale nagle stało się coś, co trudno mi zrozumieć - podkreśliła na łamach "Twojego Stylu".
W szczerej rozmowie przyznała, co zrobiła tuż po poronieniu. Podkreśliła, że poszła do kościoła, by pomodlić się o swoje nienarodzone dziecko.
- Modliłam się o dziecko. Taka chwila wycisza, układa w głowie. Wyszłam z kościoła oczyszczona ze złych emocji i uświadomiłam sobie, że chcę coś uporządkować: wybaczyć ojcu. Napisałam SMS: "Tato, wybaczam ci". Dwa miesiące później byłam w ciąży - przekazała celebrytka.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Wzruszające słowa Piotra Gąsowskiego do Emiliana Kamińskiego. "Czasem za Tobą popłaczę"
Katarzyna Skrzynecka znów została zapytana o swoją wagę. Do rozmowy wtrącił się Marcin Łopucki
Źródło: Twój Styl Zachęcamy do wsparcia zbiórki, której celem jest zakup 30 kamizelek kuloodpornych dla ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. Każda wpłata ma fundamentalne znaczenie! Taka kamizelka bardzo często ratuje życie: nic nie zastąpi kamizelki, jeśli chodzi o skuteczną ochronę krytycznie ważnego obszaru, m.in. serca i płuc. Jeśli masz kamizelkę, postrzał może skończyć się tylko dużym siniakiem. Brak kamizelki w przypadku trafienia oznaczać może śmierć lub w najlepszym razie ciężką ranę, która angażuje wiele osób i duże pieniądze podczas ewakuacji, leczenia i rehabilitacji, bez gwarancji powrotu do pełnego zdrowia. Pomóżmy razem ocalić życie ukraińskich żołnierzy!