Andrzej Rosiewicz trafił do szpitala i miał poważną operację. Gwiazdor zdradził jak się czuje
Andrzej Rosiewicz musiał przejść niezbędną i poważną operację. Artysta zdradził, jak przebiegał jego pobyt w szpitalu oraz przekazał, jak obecnie się czuje.
Andrzej Rosiewicz trafił do szpitala
Andrzej Rosiewicz jest twórcą licznych piosenek, które już od lat bawią jego fanów. Niestety artysta, który niebawem będzie obchodził 80. urodziny, w ostatnim czasie miał nie lada zmartwienie, bowiem okazało się, że musi przejść koniecznie poważną operację.
Muzyk trafił do jednego z warszawskich szpitali, gdzie przeszedł zabieg skupiający się na wymianie biodra. Znalazł jednak w tym ambarasie pozytywy.
Baron pokazał swoją babcię. Mało kto wie, że to znana aktorkaZamontowali mi szwajcarską panewkę wartą 27 tysięcy złotych, ja nazywam ją klamką, która otwiera mi drogę do kolejnych popisów na scenie, ale już w lepszej formie - powiedział Andrzej Rosiewicz w rozmowie z portalem ShowNews.
Andrzej Rosiewicz przeszedł poważną operację. Mimo to humor nie opuszcza go
Andrzej Rosiewicz znany jest ze szczerych wypowiedzi, często okraszonych żartami. Również w taki sposób opowiedział o operacji, którą musiał przejść jakiś czas temu. Okazało się, że w tym niepokojącym momencie humor nie opuszczał piosenkarza i potraktował go jednocześnie jako panaceum.
Jadąc w windzie, na leżąco, poprosiłem jedną panią o uśmiech dla pacjenta i nie było problemu. Ja jestem w pracy całe życie, a żarty są najlepszym lekarstwem - wspominał piosenkarz.
ZOBACZ TAKŻE: Marek z "M jak miłość" ujawnił, co przed laty wyznał mu Paweł Królikowski. Znamienne słowa
Andrzej Rosiewicz opowiedział o powrocie karetką ze szpitala
Opowiedział również, jak wyglądała jego droga ze szpitala do domu. Okazało się, że wokalista wracał wówczas karetką pogotowia i ponownie nie mogło zabraknąć żartów i śmiechów. Wspomniał, że pielęgniarze na jego widok zaczęli żartować, że “są jak chłopcy radarowcy”, nawiązując do jednego ze szlagierów Andrzeja Rosiewicza. Zapewnili go również, że wróci do domu szybko i komfortowo.
W 20 minut, na sygnale byliśmy na miejscu. Potem ostrożnie przetransportowali mnie do sypialni i ładnie się pożegnali. Całkiem sympatyczni ludzie - zdradził.