Aktor Jacek Chmielnik zginął podczas wakacji. Tragedia rozegrała się na oczach rodziny, to miał być zwykły wyjazd
Nagła śmierć Jacka Chmielnika wstrząsnęła wszystkimi. Aktor "Vabanku" miał zaledwie 54 lata i przed sobą jeszcze wiele lat kariery. Artysta, który zasłynął rolą Moksa w kultowym filmie, odszedł nagle i w tragicznych okolicznościach. O wszystkim zadecydowała jedna zła decyzja.
Jacek Chmielnik był uwielbianym aktorem. Zmarł nagle
Jego kreacje w kultowych filmach Juliusza Machulskiego pokroju tych z "Vabanku", czy "Kingsajzu" na stałe zapisały się w historii polskiego kina. Jacek Chmielnik był nie tylko świetnym aktorem filmowym i teatralnym, ale również sprawował funkcję dyrektora w Teatrze Nowym w Łodzi. Po artyście pozostało wiele filmów, piosenek i plany na kontynuacje "Vabanku", które przekreśliła jego nagła śmierć. Jacek Chmielnik odszedł niespodziewanie 22 sierpnia 2007 roku w wieku zaledwie 54 lata.
Jacek Chmielnik zwykł mawiać o sobie: "Nie jestem urodzonym aktorem, jestem urodzonym facetem" i z dużym dystansem podchodził do swojego zawodu i świata show-biznesu. Aktor unikał pompatycznych skojarzeń swojego zawodu z misją i stronił od branżowych imprez. Artysta nigdy nie ukrywał, że jego udział w kolejnych serialach i prowadzenie poświęconemu im programu telewizyjnego wynikały tylko z kwestii finansowych.
Jacek Chmielnik był wyjątkową postacią polskiego kina. Jego tragiczna śmierć pozostawiła we łzach milionyAktor zginął w tragicznym wypadku. O wszystkim zadecydował jeden szczegół
Jacek Chmielnik zmarł nagle w swoim domku letniskowym w Suchawie 22 sierpnia 2007 roku podczas prac przy hydroforze w piwnicy. Aktor próbował naprawić urządzenie, ale instalacja elektryczna uległa awarii, a na podłodze była woda, której aktor nie zauważył.
Niezapomniany Moks zginął porażony prądem, a jego ciało odnalazła córka. Pomimo przyjazdu na miejsce wypadku pogotowia, napomoc było za późno. Jacek Chmielnik miał 54 lata.
Jak podawała wówczas policja, aktor mógł przeżyć, gdyby tego feralnego dnia nie zszedł do piwnicy boso. Prąd poraził go w momencie, kiedy stanął w kałuży wody.
- Wszystko wskazuje na to, że na kontakcie, którego dotknął, wystąpiło przebicie prądu. Stwierdziliśmy tam napięcie 220 V. Aktor stanął w kałuży rozlanej wody. Miał pecha, gdyż do piwnicy zszedł na bosaka - relacjonował Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.
Bliscy aktora długo nie potrafili wrócić w miejsce, gdzie zginął
28 sierpnia 2007 prochy aktora złożono na Cmentarzu Komunalnym Zarzew w Łodzi. Dla rodziny i przyjaciół aktora to był prawdziwy cios. Rodzina Jacka Chmielnika jeszcze długo po śmierci unikała ukochanego domku w Suchawie koło Włodawy, gdyż kojarzył im się z rodzinną tragedią. Po latach udało im się pokonać traumę.
- Tata był bardzo intensywnym człowiekiem. Mocnym. Zawsze go było dużo po prostu. Wydawało się, że to on nam ten świat organizuje i sprawia, iż jest tak pięknie wokół. Mimo tragedii, która wydarzyła się w Suchawie, nie moglibyśmy z niej zrezygnować, bo była ona najpiękniejszym prezentem, jaki tata zrobił rodzinie - wspominała córka artysty, Julia Chmielnik, w rozmowie z "Życiem na Gorąco".
Źródło: Życie na Gorąco