Agentka gwiazd próbowała zablokować tekst Gońca, a teraz grozi dziennikarzowi
Krystyna Lewenfisz, jeszcze zanim powstał reportaż „Rola życia. Jak znani aktorzy wpadli w sidła agentki” podjęła starania, by nie ujrzał on światła dziennego. Do naszej redakcji wpłynęło pismo od jej prawników z żądaniem, byśmy zaniechali prac nad tekstem. Z kolei tuż po publikacji zaczęła nam grozić pozwem i skierowaniem sprawy do prokuratury, jeśli nie usuniemy artykułu w ciągu 30 minut.
Opowieść o kłamstwie i piętrowej manipulacji
W Gońcu o tej sprawie:
- Przeczytasz tekst na Goniec.pl
- Zobaczysz wideo na YouTube Gońca
- Posłuchasz podcastu na “Goniec. Podcast” w Spotify
Dziennikarz Gońca Mateusz Baczyński opublikował dziś rezultaty swojego dziennikarskiego śledztwa poświęconego działalności Krystyny Lewenfisz, byłej agentki m.in. Aleksandry Popławskiej, Marka Kality, Małgorzaty Potockiej oraz Bartosza Żukowskiego. To opowieść o wielkim kłamstwie i piętrowej manipulacji, która doprowadziła gwiazdy polskiego kina i telewizji do kryzysów psychicznych.
W swoim reportażu Mateusz Baczyński ujawnił metody, po jakie sięgała Lewenfisz oszukując swoich kolejnych klientów. Co istotne, znani polscy aktorzy zdecydowali się opowiedzieć o tym, co ich spotkało, pod nazwiskiem, z otwartą przyłbicą. Często przyznawali, że robią to po to, by oszukane nie zostałe inne osoby.
Lewenfisz chciała, by tekst nie ujrzał światła dziennego
Tymczasem 1 lutego - a więc blisko trzy tygodnie temu - za sprawą swoich prawników, Krystyna Lewenfisz zaczęła wpływać na nas, byśmy - pomimo uzyskanych informacji na temat nieprawidłowości, jakich dopuszczała się wobec swoich podwładnych - zaniechali publikacji tekstu.
O tym, że w naszej redakcji trwają prace nad reportażem , Krystyna Lewenfisz dowiedziała się, gdy Mateusz Baczyński - zgodnie z dziennikarskim abecadłem - skontaktował się z agentką, by w bezpośredniej rozmowie skonfrontować zarzuty stawiane jej przez aktorów. Jednak zamiast odnieść się do sprawy merytorycznie, pani Lewenfisz zdecydowała się wystosować do nas pismo wzywające do zaprzestania prac nad artykułem 0 uznając, że argumentów merytorycznych nie posiada.
W dokumencie podpisanym przez mec. Bartosza Grasia czytamy: "zwracam się z uprzejmą prośbą o zaprzestanie jakiegokolwiek kontaktu z moją mocodawczynią i zaprzestanie dążenia do publikacji artykułów na jej temat, jak również o ich niepublikowanie, ze względu na brak uzasadnionego interesu oraz zgody pani Krystyny Lewenfisz”.
Pełnomocnik agentki w piśmie przekonuje ponadto, że jego klientka jest osobą niepubliczną, w związku z czym nie mamy prawa przekazać opinii publicznej żadnych informacji związanych z jej życiem zawodowym.
Z kolei już po publikacji reprezentujący Krystynę Lewenfisz adw. Bartosz Graś oraz aplikantka radcowska Aleksandra Klukowska przysłali nam zastraszającego maila, zawierającego groźbę zawiadomienia prokuratury w związku z naszym tekstem. Cytujemy go w całości: "W imieniu adw. Bartosza Graś wzywam Państwa do natychmiastowego, nie później niż w terminie 30 min, usunięcia wpisu znajdującego się pod adresem
[tu link do artykułu]
oraz wszelkich pochodnych publikacji na serwisie youtube.pl i spotify.
Jednocześnie wskazuję, iż w przypadku nieuczynienia zadość wezwaniu, w dniu dzisiejszym zostanie skierowany pozew o ochronę dóbr osobistych Pani Krystyny Lewenfisz naruszonych przez Państwa wskazanym artykułem oraz zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa".
Czemu tekst się ukazał
Jako redaktor naczelny Gońca postrzegam to jako próbę cenzury. Działania naszego dziennikarza - który wysłuchał obu stron, a głównej bohaterce dał możliwość ustosunkowania się do stawianych jej zarzutów - na każdym etapie były zgodne ze sztuką naszego zawodu.
Nie wydaje się natomiast, by zgodne ze sztuką były ruchy wykonywane przez pełnomocników pani Lewenfisz, którzy najwyraźniej zapominają o art.
38 ust.
2 Kodeksu Etyki Radcy Prawnego
. A ten brzmi:
“Radca prawny nie może w swoich zawodowych wystąpieniach grozić postępowaniem karnym lub dyscyplinarnym”.
Jestem przekonany, że z publikacją reportażu „Rola życia. Jak znani aktorzy wpadli w sidła agentki” wiąże się także bardzo istotny interes społeczny. Ujawnione przez Mateusza Baczyńskiego metody działania Krystyny Lewenfisz z całą pewnością nie mają nic wspólnego z etyką zawodową i - w mojej opinii - zasługują na potępienie.
Najlepiej mówi o tym jedna z bohaterek tekstu Aleksandra Popławska: „Przykro mi, jeśli ktoś - widząc mnie z nią na zdjęciach - zaufał Krystynie i został oszukany. Przykro mi również, że mnie nikt nie ostrzegł, choć krążą różne informacje w środowisku o jej działaności. Dlatego chcę o tym opowiedzieć, żeby nikt więcej nie ucierpiał i przeprosić za to, że nieświadomie mogłam przyczynić się do krzywdy kolejnych osób. Trzeba to w końcu zatrzymać”.
Słynna aktorka Małgorzata Potocka dodaje: „Agent to człowiek, który staje się częścią twojego życia. On wie, kiedy masz remont, kiedy boli cię głowa, jakie używki zażywasz, kiedy się rozwodzisz, czy masz kochanka. Jest strażnikiem twojej sytuacji prywatno-zawodowej. Dlatego potrzebny jest ten artykuł. Ludzie muszą wiedzieć, z kim się wiążą i jakie mogą być tego konsekwencje”.
Jako chybiony postrzegam także argument, jakoby pani Krystyna Lewenfisz była osobą niepubliczną. Występuje przecież w przestrzeni publicznej, komentuje wydarzenia artystyczne, udziela wywiadów. Funkcjonuje w obszarze aktywności publicznej gwiazd.
Mateusz Baczyński celnie zauważa w swoim reportażu, że pod koniec stycznia w Instytucie Teatralnym odbyła się premiera czytania performatywnego sztuki „Wiera” w reżyserii Magdaleny Łazarkiewicz. Koordynatorką produkcji jest Krystyna Lewenfisz, a spektakl sfinansowano z budżetu Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy, a więc z pieniędzy publicznych.
Naszym dziennikarskim obowiązkiem było ujawnienie tej historii. Liczymy, że w końcowym rozrachunku będzie to ważny głos na rzecz poprawy standardów w polskim show-biznesie.