Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Rozrywka > Żona Marcina Prokopa była bliska śmierci. "Zemdlałam, straciłam przytomność, prawie straciłam życie"
Monika Majko
Monika Majko 06.11.2022 11:26

Żona Marcina Prokopa była bliska śmierci. "Zemdlałam, straciłam przytomność, prawie straciłam życie"

Żona Marcina Prokopa była bliska śmierci. "Zemdlałam, straciłam przytomność, prawie straciłam życie"
Żona Marcina Prokopa

Żona Marcina Prokopa raczej unika jednak medialnego zamieszania i bardzo rzadko pokazuje się publicznie. Niedawno Maria Prażucha-Prokop zrobiła jednak wyjątek i pojawiła się w programie "Miasto kobiet", gdzie opowiedziała o swoich traumatycznych doświadczeniach sprzed lat.

Żona Marcina Prokopa była bliska śmierci

Marcin Prokop i Maria Prażucha są małżeństwem od 2011 roku, choć związek tworzą znacznie dłużej. Wspólnie wychowują też córkę, która przyszła na świat w 2006 roku. Ukochana gwiazdora TVN jest joginką i trenerką oddechu, prowadzi zajęcia i warsztaty w tym zakresie, a także promuje jogę w mediach społecznościowych. Choć Maria Prażuch-Prokop rzadko udziela wywiadów, niedawno zrobiła wyjątek i przyjęła zaproszenie do programu "Miasto kobiet".

W rozmowie z Marzeną Rogalską i Ane Piżl żona Marcina Prokopa wyznała, że zmagała się z poważnymi problemami psychicznymi. Maria Prażucha-Prokop wyznała, że choruje na nerwicę napadowo-lękową, która niemal doprowadziła do jej śmierci.

Nerwica była powodem stresu, który coraz bardziej utrudniał jej życie. Jak wspomniała, prawdziwe kłopoty rozpoczęły się, gdy przygotowywała się do półmaratonu. W trakcie startu Maria Prażuch-Prokop nie mogła poradzić sobie z natrętnymi myślami o pracy i stresem, który wywołała nieobecność w niej.

- W pewnym momencie wydarzyła się taka sytuacja, że biegłam półmaraton i nie dobiegłam do końca. Zemdlałam, straciłam przytomność, prawie straciłam życie. Na szczęście karetka mnie zgarnęła i wylądowałam w szpitalu - ujawniła ukochana gwiazdora TVN.

Żona Marcina Prokopa trzy lata walczyła o powrót do zdrowia

Żona Marcina Prokopa nie ukrywa, że omdlenie było spowodowane zespołem pourazowym, którego nabawiła się przez ciągły stres. Z problemami zmagała się jeszcze kilka lat, a w walce o powrót do zdrowia pomogła jej joga. Podkreśliła jednak, że nie ma jednej recepty na poradzenie sobie z załamaniem nerwowym i różne osoby mogą potrzebować innych rzeczy, by odzyskać stabilność.

- Ja myślałam o pracy. Kumulacja tego zdarzenia, która spowodowała u mnie PTSD, czyli zespół pourazowy. To spowodowało, że wylądowałam w bardzo ciężkim stanie zaburzenia psychicznego, który trwał ponad trzy lata - przyznała.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
Wybór Redakcji