Zaprosili Ukrainkę do "PnŚ". Doszło do niedorzecznej wpadki
Wokół "Pytania na śniadanie" od kilku tygodni jest bardzo głośno. Najpierw widzów rozsierdziły zmiany personalne w składzie prowadzących, a następnie liczne mniejsze i większe wpadki w programie na żywo. Podczas sobotniego wydania doszło do sytuacji, która wyjątkowo mocno dała się widzom we znaki.
Kto do tego dopuścił? W "PnŚ" zabrakło kogoś ważnego
W weekendowym odcinku popularnego programu śniadaniowego poruszono wyjątkowo trudny temat wojny w Ukrainie. W sobotę 24 lutego mijała druga rocznica jej wybuchu i w związku z tym do studia zaproszono obywateli zaatakowanego państwa. W pewnym momencie jedna z kobiet zalała się łzami, a widzowie... nie kryli konsternacji. Dlaczego?
Dwa lata temu Rosja przypuściła bezpardonowy atak na naszych wschodnich sąsiadów. Wiele osób ruszyło wówczas na front, ale też spora grupa uciekła z kraju w poszukiwaniu bezpiecznej przystani. Obecnie według różnych danych w Polsce przebywa około milion uchodźców z Ukrainy - choć mogą się czuć tu bezpiecznie, to wciąż obawiają się o życie swoich bliskich, którzy bronią ojczyzny.
Waldemar z "Rolnika" przerwał milczenie. Na te słowa czekało wieluRozmowa z obywatelką Ukrainy bez tłumacza! Widzowie nie rozumieli większości słów
Z okazji drugiej rocznicy wybuchu wojny w Ukrainie do studia "Pytania na śniadanie" zaproszono dwie obywatelki tego kraju - Julię Belei i Swietłanę Moizrist. Kobiety opowiedziały o swoich wspomnieniach związanych z wojną, jak wygląda sytuacja w Ukrainie, oraz tym, jak bardzo martwią się o swoich bliskich, którzy pozostają w kraju. Niestety doszło do dość krępującej wpadki, gdyż podczas realizacji programu zabrakło obecności... tłumacza.
Piosenkarka Julia Belei mówiła czystą i zrozumiałą dla każdego widza polszczyzną, ale jej rodaczka miała z tym znacznie większe problemy. W pewnym momencie doszło do sytuacji, w której rozemocjonowana kobieta zaczęła mówić wyłącznie po ukraińsku, a widzowie w najlepszym razie rozumieli pojedyncze słowa. Na pomoc ruszyła Julia, która zaczęła tłumaczyć słowa koleżanki.
Jestem w bezpiecznym miejscu, ale codziennie czekam na wiadomość, czy z moim mężem wszystko dobrze. Wszyscy czekamy na dzień, gdy rodziny znowu będą razem - mówiła w swoim ojczystym języku Swietłana.
Widzowie nie kryli oburzenia sytuacją w "PnŚ"
Niestety, tłumaczenie Julii było dość lakoniczne i większość wypowiedzi pozostała dla widzów niezrozumiała. Widzowie "Pytania na śniadanie" nie kryli oburzenia brakiem tłumacza w sytuacji, która tego wręcz wymagała.
Źle się słucha i ogląda ten wywiad z gośćmi z Ukrainy. Długa, czterominutowa wypowiedź gościa w języku ukraińskim, a tłumaczenie w dwóch zdaniach i to przez innego gościa. Poziom prowadzących mocno zjechał w dół po zmianach - czytamy w jednym z komentarzy opublikowanym przez widzów w mediach społecznościowych.
Zgadzacie się, że po ostatnich zmianach poziom programu obniżył loty?