Tyle zapłaciła za rybę z frytkami w Kołobrzegu. Ogromny rachunek za obiad
Ceny w nadmorskich restauracjach czasami są tak wysokie, że strach zamówić tam nawet zwykłą wodę. Czy będąc w Kołobrzegu, można natrafić na miejsca, w których da się jeszcze zjeść obiad bez poważnego nadwyrężania wakacyjnego budżetu? Pewna turystka nie pozostawiła złudzeń, relacjonując swoją wizytę w smażalni.
Ceny nad morzem szokuj
Restauratorzy nad Morzem Bałtyckim inflację mocno wzięli sobie do serca, chociaż turyści twierdzą, że ceny są za mocno wywindowane. "Paragony grozy" w tym sezonie stały się niechlubną normą w wielu miejscach, a drogie jest nie tylko stołowanie się "na mieście", ale także opłaty za wynajem noclegu i zakupy w sklepach spożywczych w atrakcyjnych turystycznie miejscach.
Turystka, która chciała zadać kres tej ponurej tezie, udała się na urlop do Kołobrzegu. Wraz z partnerem poszła do jednej z restauracji zlokalizowanych na promenadzie kołobrzeskiej. Sprawdziła, czy apetyt na świeżą rybę rzeczywiście będzie kosztował ją tyle, ile pisze się o tym w prasie. Gdy zobaczyła rachunek, była w szoku.
Sylwia Peretti po śmierci syna przeżyła kolejny cios. Celebrytka jest w rozsypce?Zamówiła rybę w nadmorskiej restauracji
Dorsz z takimi “luksusowymi” dodatkami jak frytki i surówka z kapusty, a do tego pstrąg z pieca z warzywami i ziemniaczkami to niezbyt wyszukany obiad, który nie wymaga wielkich zdolności u szefa kuchni, a ogranicza się do umiejętnego korzystania z frytownicy. Czy musi zatem kosztować majątek?
Odpowiedź może być tylko jedna - tak. Gdy do opisanego zamówienia z Kołobrzegu doda się puszkę coli i jedno bezalkoholowe piwo, ostateczny rachunek może być naprawdę ogromny. Ile dokładnie wyniósł?
Rachunek za obiad w Kołobrzegu
Z Faktu dowiadujemy się, że kobieta za porcję dorsza liczoną na wagę (0,043 kg) musiała zapłacić aż… 76,54 zł. Kilogram tejże ryby w restauracji kosztował bowiem aż 178 zł. Za frytki należała się dodatkowa opłata - 10,50 zł, surówka kosztowała 9,5 zł, a napoje był za 7 zł. Turystka za swój zestaw zapłaciła aż 103,54 zł.
Jej partner, który za zestaw z pstrągiem z pieca i dodatkami zapłacił "jedynie" 58 zł, musiała dodać jedynie 12 zł za piwo bezalkoholowe. Do zapłaty miał więc dużo mniej, bo "tylko" 70 zł. Wizyta w nadmorskiej restauracji w Kołobrzegu kosztowała ich łącznie 173,54 zł. Nie dziwi zatem, że o swoim oburzeniu musieli napisać w tabloidzie.
Źródło: Fakt