Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Rozrywka > Tamara Gonzalez Perea przerywa milczenie. Ze łzami w oczach opowiada o hejcie po "Sprawie dla reportera". Szykują się pozwy
Karolina Kruszewska
Karolina Kruszewska 05.09.2022 10:43

Tamara Gonzalez Perea przerywa milczenie. Ze łzami w oczach opowiada o hejcie po "Sprawie dla reportera". Szykują się pozwy

Tamara Gonzalez Perea
(fot. instagram.com/tamaragonzalezperea)

Tamara Gonzalez Perea od kilku tygodni jest obecna cały czas w mediach, a wszystko za sprawą jej udziału w "Sprawie dla reportera". Kontrowersyjny występ "certyfikowanej terapeutki ustawień systemowych" sprawił, że zalała ją fala hejtu, o której dowiedziała się dopiero teraz i postanowiła zareagować.

Tamara Gonzalez Perea w "Sprawie dla reportera"

Pod koniec lipca w mediach głośno zrobiło się o jednym z odcinków "Sprawy dla reportera", w którym bohater reportażu zmagał się z konsekwencjami udaru. Poza lekarzami obecnymi w studiu, pojawili się także przedstawiciele medycyny niekonwencjonalnej, a wśród nich Tamara Gonzalez Perea, do niedawna była znana jako szafiarka Macademian Girl. Influencerka przedstawiła się jako terapeutka ustawień systemowych i zaproponowała leczenie dźwiękiem. Więcej na temat jej występu w programie Elżbiety Jaworowicz przeczytasz w artykule poniżej:

Burza w sieci po występie Tamary Gonazalez Perei w "Sprawie dla reportera"

Kontrowersyjny występ Tamary Gonzalez Perei w "Sprawie dla reportera" odbił się szerokim echem w mediach i sieci. Nie trzeba dodawać, że komentarze nie były przychylne influencerce, a ludzie zaczęli grzebać w jej biznesie i domniemać, że Macademian Girl oszukuje swoich klientów.

Co zaskakujące, główna zainteresowana milczała. Influencerka nie tylko nie komentowała medialnej burzy wokół swojej osoby, ale na jej Instagramie nie pojawiły się żadne nowe posty ani stories. Po prostu zniknęła. Wydawać się mogło, że jest to spowodowane falą hejtu, która ją zalała - nic bardziej mylnego. Okazuje się, że przez ten czas Tamara Gonzalez Perea przebywała w Peru i w dżungli, gdzie doskonaliła swoje umiejętności i jednocześnie była odcięta od mediów i internetu.

Tamara Gonzalez Perea przerywa milczenie

Macademian Girl zorganizowała specjalnego live'a, w którym postanowiła odnieść się do całej medialnej burzy, która powstała po jej występie w "Sprawie dla reportera". Na początku swojego monologu influencerka wyjaśniła powody swojej nieobecności w social mediach i podziękowała Elżbiecie Jaworowicz za szansę, jaką jej dała. Pojawienie się w "Sprawie dla reportera" było, jak sama powiedziała, "absolutnie przełomowe w moim życiu pod wieloma względami".

Tamara Gonzalez Perea wyjaśniła także, że potrzebowała trochę czasu, żeby ochłonąć i dojść do siebie po tym, jak zobaczyła, co dzieje się w mediach po jej występie w TVP. Zdradziła, że dostała setki wiadomości, z których wylewał się obrzydliwy hejt.

"Dostałam setki wiadomości od ludzi, których ja nigdy nie poznałam, którzy życzyli mi śmierci i życzyli mi >>żebym zdechła<<" - mówiła na nagraniu.

W livie nie mogło zabraknąć wyjaśnienia sprawy z oszukiwaniem klientów. Była prowadząca "Pytania na śniadanie" zarzekała się, że produkty dostępne w jej butiku nie są sprowadzane z Chin.

- Nasze bębny są wykonywane ręcznie przez Maksa, który pochodzi z Ukrainy. To są bębny szamańskie robione w tradycji syberyjskiej. Nie mają absolutnie nic wspólnego ze zdjęciami, które są publikowane. Taki bęben to jest rzecz niezwykle osobista. Bębny szamańskie są głęboko uzdrawiającym narzędziem.

Trenerka ustawień systemowych zapowiedziała też, że nie zostawi tak tej sprawy. Konsultowała się już z prawnikiem, który pomoże jej w pozwach o oszczerstwa.

- Jestem po konsultacjach z prawnikiem i w sądzie będziemy dochodzić sprawiedliwości, ponieważ ja na każdy zakup w Laparice mam paragon fakturyPublikacje na ten temat, bez sprawdzania, bez pytania, na podstawie, tylko zdjęć znalezionych w internecie dla mnie to jest nieporozumienie i nie ma na to mojej zgody.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Goniec.pl

Powiązane
Reksio
QUIZ. Kultowe bajki z czasów PRL. Tylko najlepsi zdobędą chociaż osiem punktów