Tak wygląda grób mamy Maryli Rodowicz. Niebawem zostaną tam złożone małe trumienki
Maryla Rodowicz jako jedna z największych polskich gwiazd ma wiele powodów do radości, jednak wbrew pozorom nie omijają jej także zgryzoty. Jedna z nich dotyczy grobu matki. Wiadomo już, jak wygląda miejsce, w którym piosenkarka ją pochowała, jednak na tym nie zamierza poprzestać. Czyje ciała chce sprowadzić do Polski?
Maryla Rodowicz pochowała matkę
Maryli Rodowicz od wielu lat dokuczają wyrzuty sumienia, ponieważ czuje, że w młodości egzaminu z bycia matką nie zdała najlepiej. Na szczęście teraz jej relacje z dziećmi są już o wiele lepsze. Podobnie było z rodzicielką gwiazdy, którą po ciężkim złamaniu w 2016 roku przyjęła pod swój dach.
Wokalistka otoczyła swoją matkę specjalistyczną opieką i zapewniła jej najlepsze warunki do rehabilitacji. Niestety, los dla Janiny Rodowicz-Krasuckiej miał zupełnie inny plan. Kobieta zmarła, a jej pogrzebem zajęła się sławna córka. Co wówczas postanowiła?
Mało kto wie, jak naprawdę nazywa się Maryla Rodowicz. Nawet najwierniejsi fani mogą się zdziwićMaryla Rodowicz troszczy się o grób matki. Na jaki pomysł wpadła?
W 2017 roku Maryla Rodowicz wynajęła najlepszą dostępną na rynku firmę, by wybudowała zmarłej piękny i wykonany z dobrej jakości płyt nagrobek. To jednak nie wszystko, co postanowiła sprezentować ku pamięci po ukochanej rodzicielce.
Gwiazda podjęła trudną decyzję i zdecydowała się na nietypowy krok, który będzie wymagał od niej dużego zainteresowania. Chce bowiem do grobu matki sprowadzić prochy kilku innych osób, które zostały pochowane poza Polską. Dlaczego to ma tak wielkie znaczenie i - co najważniejsze - o jakich krewnych mowa?
Tak wygląda grób matki Maryli Rodowicz. "Teraz będą wszyscy razem"
Grób matki Maryli Rodowicz składa się z dwóch tablic, z których tylko jedna jest zajęta. To oznacza, że w tym samym miejscu bez problemu da się pochować też innych bliskich. Wystarczy, że prochy będą znajdować się w małych trumienkach. Wszystko po to, żeby, jak przyznaje 78-latka, jej ukochana matula nie czuła się samotnie.
Po jej śmierci sprowadziłam z Włocławka trumnę jej mamy, a mojej babci, żeby było jej raźniej, żeby była spokojniejsza. Teraz chcę sprowadzić prochy czterech osób z Wilna. Siostry mojej mamy, która umarła w czasie wojny, mając zaledwie 16 lat, ojca mojej mamy i moich pradziadków - zadeklarowała, jednocześnie wyjaśniając szczegóły przedsięwzięcia.
Spytałam na cmentarzu, jak się zmieszczą w tym jednym grobowcu, i powiedziano mi, że zrobimy małe trumienki. Do tej pory mama leżała sama w zimnym grobie. Teraz będą wszyscy razem - oznajmiła na łamach Rewii. Dobry pomysł?
Źródło: Rewia