Prowadzący "Dzień Dobry TVN" DRWI z debaty TVP. Opublikował taki komunikat, że stacji pójdzie w pięty?
Wiele dyskusji, sporów i kontrowersji przed. Jednak wszystko to na nic się zdało. Debata przedwyborcza nie przyniosła żadnych istotnych zmian. Można śmiało powiedzieć, że odbyła się zgodnie z pierwotnymi założeniami TVP i zaplanowano ją tak, by była korzystna dla rządzących i nie niosła ze sobą zbyt wielkiego ryzyka.
Przed debatą tak samo, jak po niej
Tusk zachowywał się jak na Tuska przystało, Morawiecki w sposób typowy dla siebie, a Rachoń pilnie strzegł roli pozornie niezależnego dziennikarza.
Debata przedwyborcza już za nami, i bez względu na to, co mówią różne komitety, faktem jest, że nie przyniosła żadnych rewolucyjnych zmian. Nie ma tu zwycięzców ani przegranych. Pozostajemy dokładnie w tym samym punkcie, w którym byliśmy przed nią.
TVP najchętniej nie organizowałaby debaty
Powiedzmy to sobie otwarcie. TVP z pewnością najchętniej nie organizowałaby żadnej debaty. Po co bowiem tworzyć pole bitwy, z której trudno przewidzieć, kto wyjdzie zwycięsko.
Niestety, musiała to zrobić , ponieważ partia rządząca nieopatrznie pozostawiła w Kodeksie wyborczym przepis, który zobowiązuje telewizję publiczną do organizacji debat przedwyborczych pomiędzy reprezentantami różnych komitetów.
Damian Michałowski z "Dzień dobry TVN" skomentował debatę przedwyborczą
Wymyślono więc formę debaty pozbawioną faktycznej dyskusji, jakkolwiek może to zabrzmieć. Prowadzący zadaje pytania, a uczestnicy udają, że na nie odpowiadają. W rzeczywistości recytują wyuczone na pamięć frazesy. Rzeczywiste interakcje między uczestnikami debaty są ograniczone do absolutnego minimum.
Debatę postanowił skomentować Damian Michałowski z “ Dzień dobry TVN ” . Zrobił to w typowy dla siebie, humorystyczny sposób.
W trakcie zadawania pytania przebiegłem 10 km, wziąłem prysznic, przygotowałem kolację, obejrzałem powtórkę “Na Wspólnej” i zagrabiłem liście. PS Dodam, że biegłem wolno - napisał na Instastories.