Pracownik zakładu pogrzebowego o kłamstwach klientów. To utrudnia im pracę. "Rodziny zawsze zaniżają wagę"
W dobie szalejącej inflacji Polacy coraz częściej odkrywają, że nie stać ich na pewne rzeczy. O ile z wakacji, czy drogich ubrań można zrezygnować, o tyle pewnych rzeczy uniknąć się najzwyczajniej w świecie nie da. Do takich nieplanowanych wydatków zaliczyć można pogrzeb bliskiej osoby. W takiej sytuacji wielu ludzi posuwa się do dziwnych rozwiązań, które ich zdaniem mają na celu nieco obniżyć koszty pochówku. Pracownik zakładu pogrzebowego opowiedział o częstych kłamstwach klientów.
Jak wygląda praca w branży pogrzebowej? Klienci potrafią zaskoczyć
Jakiś czas temu właścicielka jednego z wałbrzyskich zakładów pogrzebowych, Żaneta Kowalczyk, przyznała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że obecnie niemal każdy może założyć firmę działającą w branży funeralnej i uznała, że jest to niemal tak samo proste, jak otwarcie budki z hot dogami.
Słowa właścicielki zakładu pogrzebowego nawiązywały do głośnego nagrania, które pojawiło się w marcu 2023 roku w sieci. Zobaczyć na nim mogliśmy ludzi, którzy rzucali ciałami zmarłych w workach i wieźli ich przy użyciu najzwyklejszych samochodów dostawczych.
Grabarz rozwiewa najpopularniejszy mit o ciele w trumnie. "Tak się po prostu nie robi!"Właściciel zakładu pogrzebowego o kłamstwach klientów
Okazuje się, że trudności w prowadzeniu zakładu pogrzebowego jest znacznie więcej. W serwisie YouTube na kanale "7 metrów pod ziemią" gościem był Artur Uziębło, właściciel zakładu pogrzebowego "Mortis" z podwarszawskich Ząbek, który zdradził, że często pracę utrudniają im również sami klienci.
Kiedy dzwoni telefon z informacją, że ktoś zmarł i trzeba odebrać ciało, za każdym razem dopytuję o wagę denata. Muszę się odpowiednio przygotować. Inaczej wynosi się 50-kilogramową kobietę, a inaczej 200-kilogramowego mężczyznę. Szczególnie jeśli mieszkał na ostatnim piętrze bloku bez windy - zdradza właściciel zakładu pogrzebowego.
Co zaskakujące, zdaniem Artura Uziębły, rodziny niemal zawsze zaniżają wagę zmarłego, czego kompletnie nie jest w stanie zrozumieć. O ile odjęcie kilku kilogramów kobiecie jeszcze może mieć jakieś "podstawy", o tyle nie rozumie, dlaczego bliscy zmarłych niechętnie zdradzają ich prawdziwą wagę.
Rodziny zawsze, ale to zawsze zaniżają wagę. Tak jakby wynoszenie ciała było płatne od kilograma - dodał ze zdziwieniem Artur Uziębło.
Faktycznie, masa nieboszczyka nie ma znaczenia na koszty usług zakładu pogrzebowego, a podanie pracownikom prawdziwej masy zmarłego może im znacznie ułatwić pracę.
Koszty pochówku
Warto zauważyć, że w ostatnim czasie koszty związane z pochówkiem znacznie wzrosły. Zgodnie z danymi Polskiej Izby Branży Pogrzebowej w ciągu ostatniego roku koszty usług pogrzebowych wzrosły o średnio 20 procent, obejmując przechowywanie, transport, kremację, a także przygotowanie grobu i ceremonię pochówku.
Winą za podwyżki nie należy jednak obarczać zakładów pogrzebowych, gdyż pochłaniają one zaledwie 1/3 kosztów. Pozostała część to opłaty związane z cmentarzami. Chodzi oczywiście o miejsca grzebalne i kolumbaria urnowe, za które w większych aglomeracjach trzeba zapłacić nawet 30 tysięcy złotych, a miejsca do pochówku z trumną z kolei kosztują od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie miały stać się tańsze.