Polityczne egzekucje w PiS. Lecą głowy w partii
W PiS trzęsienie ziemi. Zamiast szykować strategię na kwietniowe wybory, Jarosław Kaczyński zaczął rozliczać przegrane wybory z jesieni. W centrali odbyło się ważne spotkanie, na którym zapadły decyzje personalne.
Jarosław Kaczyński odsuwa swoich ludzi
Miało być miło, miało być przede wszystkim o zbliżających się wyborach samorządowych (7 i 21 kwietnia) i europejskich (6-9 czerwca). Tymczasem atmosfera na spotkaniu w siedzibie PiS szybko zmieniła się w grobową, gdy Jarosław Kaczyński zdecydował o kolejnych rozliczeniach. Jak pisze Wirtualna Polska, spotkanie z prezesem "zelektryzowało wielu członków partii".
Najbardziej dostało się prof. Ryszardowi Legutce, który do tej pory był przewodniczącym delegacji PiS w Parlamencie Europejskim. Kaczyński stwierdził, że ten nie ma już jego rekomendacji i przekazał ją europosłowi Dominikowi Tarczyńskiemu.
To symptomatyczna zmiana. Legutko jest jednym z seniorów w partii PiS, politykiem ogromnie doświadczonym. Był m.in. wicemarszałkiem Senatu, ministrem edukacji narodowej i sekretarzem stanu w prezydenckiej kancelarii. Jest profesorem filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ma 75 lat.
Zapytaliśmy Polaków, co myślą o budowie CPK. Zaskakujący wniosekDominik Tarczyński nowym przewodniczącym delegacji PiS w PE
Tymczasem Tarczyński to 55-letni działacz katolicki i polityczny bojówkarz. Za młodu był świeckim asystentem egzorcystów. W polityce pojawił się kilkanaście lat temu i niemal od początku jest związany z PiS. Nie (z)robił kariery naukowej, nie pełnił też ważnych funkcji politycznych. Zrobił karierę medialną np. wtedy gdy wyzywał na pojedynek bokserski byłego prezydenta Lecha Wałęsę.
Nie wiadomo, jakie cechy Tarczyńskiego zdecydowały o tym, że został następcą Legutki. Wiadomo, że dla tego ostatniego był to szok. Politycy PiS mówią o "wdeptaniu go w ziemię przez prezesa". W związku z tym prof. Legutko honorowo uznał, że nie będzie kandydował w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Zobacz też: Kamiński z ostatnim przelewem z Sejmu. Wiadomo, ile dostanie
Jarosław Kaczyński żąda kolejnych rezygnacji swoich kolegów
W ślad za prof. Legutko poszedł Tomasz Poręba, który zastępował Legutkę. W związku z decyzją Kaczyńskiego sam uznał, że na niego już czas i też zrezygnował. Legutko nie jest jednak jedyną osobą, która podpadła Kaczyńskiemu. Dobrych notowań nie mają u niego także Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa, ani Gabriel Beszłej, sekretarz generalny grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Wojciechowski dymisji złożyć na razie nie chce. Beszłeja zastąpić ma Andrzej Sadoś, który w latach 2018-23 był ambasadorem RP przy Unii Europejskiej. Tego członkowie PiS-u dowiedzieli się jednak już nie od Jarosława Kaczyńskiego, lecz z anonimowego artykułu w jednym z propisowskich serwisów internetowych.
- Nie ma co pudrować rzeczywistości, bo na razie partia upokarza ludzi - puentuje ważny polityk PiS dla Wirtualnej Polski.
źródło: Wirtualna Polska