Politycy jedzą najtaniej w Polsce. Ceny w sejmowej stołówce zatrzymały się w 2018 roku
Ceny w restauracjach od kilku lat mkną w górę jak szalone, a coraz więcej ludzi rezygnuje z odwiedzania lokali "na mieście" i oszczędza, kupując towary z promocji i przygotowując je w domu. Wydaje się, że wszyscy Polacy, bez żadnych nierówności, zdołali już odczuć skutki potwornej inflacji. Są jednak grupy, które o wysokich cenach jedzenia wiedzą niewiele. To wybrańcy narodu, którzy prosto z sejmowych ław mogą udać się do znajdującej się w budynku stołówki. A tam rajskie ceny rodem z 2018 roku.
Cud w sejmowej stołówce. Ceny niższe, niż w barze mlecznym
O tym, że politycy za obiady poza domem płacą najmniej w całej Polsce, przekonali się odwiedzający Sejm dziennikarze. Nie mogli wyjść z podziwu po tym, jak ujrzeli ceny za poszczególne pozycje w sejmowym barze. "Cud gospodarczy na Wiejskiej" to nie jedyne określenie, którego użyli.
Fakt ujawnił, że stołówka w Sejmie ma bardzko konkurencyjne ceny, chociaż w obrębie budynku nie ma konkurencji. Ceny niektórych dań nie i wyrobów garmażeryjnych okazały się odporne na inflację i inne skutki kryzysu gospodarczego.
Michał Szpak zaśpiewał utwór Violetty Villas. Tuż po występie odezwał się do niego syn artystkiCeny na stołówce w Sejmie. Ile politycy płacą za obiad?
Politycy za codziennie inny zestaw obiadowy (składający się z zupy i dania głównego) muszą zapłacić (jak podaje Fakt) jedynie 20 złotych. W pozostałych częściach Warszawy ceny za danie dnia oscylują w granicy 30-40 złotych. Skąd bierze się tak duża rozbieżność?
- Ceny w stołówce sejmowej są powiązane z dokonywanymi (w trybie przetargów) zakupami produktów żywnościowych. Dostawcy są wyłaniani w trybie konkurencyjnym - wyjaśnili w tabloidzie urzędnicy pracujący na Wiejskiej.
Przekonują, że ceny w sejmowym barze nie są stałe i wzrosły o 66%. Czyżby kilka lat temu za wspomniany zestaw obiadowy mężowie stanu płacili więc jeszcze mniej, ok. 7 złotych?
Ceny w barze w Sejmie. Za 10 złotych można zaspokoić głód
Ceny w sejmowym lokalu (z którego nie wszyscy mogą korzystać) są zatem wyjątkowo odporne na inflację, która objęła wszystkie produkty potrzebne do przygotowania potraw. To m.in. cukier, który podrożał o około 150% w porównaniu do kilku lat wstecz.
W Sejmie politycy mogą ujarzmić apetyt, wydając kilka złotych. Za wiejski twarożek i gotowane parówki w menu widnieją odpowiednio 5 złotych oraz 2,50 zł za jedną kiełbaskę. Korzystnie wypada także kupno pączka (3,50 / sztuka) lub porcji sałatki jarzynowej (8 złotych). Jak udaje się trzymać w ryzach tak niskie ceny?
Źródło: Fakt