Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Rozrywka > Nie żyje gwiazdor "Masterchefa". Odszedł w przeddzień premiery nowego sezonu. Tragiczne wieści
Weronika Uszakiewicz
Weronika Uszakiewicz 01.05.2023 14:52

Nie żyje gwiazdor "Masterchefa". Odszedł w przeddzień premiery nowego sezonu. Tragiczne wieści

None
pixabay

Nie żyje prowadzący australijskiej edycji programu "MasterChef". Mężczyzna zmarł nagle w wieku 46 lat dzień przed premierą najnowszego sezonu kulinarnego show. Zmagał się z uzależnieniem od narkotyków.

Nie żyje Jock Zonfrillo. Gospodarz "Masterchefa" odszedł w wieku 46 lat

Jak podaje  telewizja Network 10, prezenter zmarł w niedzielę. Przyczyna jego śmierci nie jest jak dotąd znana. Jock Zonfrillo od 2019 roku prowadził australijską edycję programu "MasterChef". W poniedziałek miał pojawić się na premierze kulinarnego show. Odcinek został jednak wycofany z produkcji. 

Michał Wiśniewski stracił dom. Zaskakujące słowa: "Jest miejsce na rozwód"

Jock Zonfrillo walczył z nałogiem

Jock Zonfrillo od wielu lat zmagał się z nałogiem. W młodości spróbował heroiny, a uzależnienie towarzyszyło mu w drodze po sukces. Opowiedział o tym między innymi w swojej biografii.

- Przez wiele lat równoważył karierę wschodzącej gwiazdy ze strasznym uzależnieniem od narkotyków, które pchnęło go na wiele ciemnych ścieżek - czytamy w opisie autobiografii.

Kim był Jock Zonfrillo?

Jock Zonfrillo urodził się w 1976 roku w Glasgow. Mężczyzna zdobywał wiedzę pod okiem najsłynniejszych szefów kuchni na świecie. Jego kulinarna droga rozpoczęła się w Wielkiej Brytanii, gdzie pracował pod okiem Marco Pierre White'a.

W 1999 roku opuścił Wielką Brytanię i osiedlił się w Australii jako szef kuchni w restauracji 41 w Sydney. Następnie otworzył własną restaurację, która jednak splajtowała w 2000 roku. Był gospodarzem wielu programów kulinarnych, w tym "Nomad Chef", "Restaurant Revolution" i "Chef Exchange". Jego największym sukcesem była jednak rola prowadzącego australijskiego "MasterChefa".

Tagi: Nie żyje
Powiązane
Reksio
QUIZ. Kultowe bajki z czasów PRL. Tylko najlepsi zdobędą chociaż osiem punktów