Mirosław Zbrojewicz szczerze o swoich zarobkach. "To jest naprawdę na granicy biedy"
Mirosław Zbrojewicz jest postacią bardzo charakterystyczną i m.in. dzięki temu cieszy się dużą rozpoznawalnością wśród widzów. Wydawałoby się, że aktor nie powinien narzekać na brak propozycji w świecie filmowym oraz na wysokość zarobków. Zaskakujące, ale okazuje się, że wcale nie jest tak kolorowo. Artysta postanowił opowiedzieć, ile faktycznie zarabiają aktorzy.
Mirosław Zbrojewicz opowiedział o wysokości swoich zarobków. Jego słowa zaskakują
Największą popularność Mirosław Zbrojewicz zyskał dzięki roli “Gruchy” z filmu “Chłopaki nie płaczą” Olafa Lubaszenki. Co ciekawe, aktor najczęściej pojawia się w produkcjach filmowych i serialowych głównie w rolach epizodycznych lub drugoplanowych. Na szczęście jest osobą na tyle wyrazistą, że mimo wszystko posiada bogate CV i nie może narzekać na brak propozycji ze strony twórców filmowych.
Zapewne wiele osób sądzi, że artysta jest zamożny i wiedzie życie pełne przepychu i luksusu. Z tego co jednak powiedział ostatnio dla portalu natemat.pl, wcale tak nie jest. Mirosław Zbrojewicz został zapytany o średnią wysokość swoich zarobków. Jego słowa zaskakują. - Średnich nie ma. Jest grono aktorów, którzy całkiem nieźle żyją, ale to nie są też jakieś fortuny oligarchiczne - wyznał.
Artysta wyjawił, że większość aktorów mierzy się z biedą
Opowiedział także, że większość aktorów mierzy się z biedą oraz że jest to powszechne zjawisko w jego środowisku. Ujawnił też kwoty, jakie zarabiają jego koledzy i koleżanki po fachu w teatrze.
- Bywają bardzo dobre pieniądze, ale dostęp ma do nich stosunkowo niewielu z nas. Codzienna powszechność polskich aktorów to jest bieda. Ja w teatrze, po tych wszystkich latach pracy, mam 4 tys. zł gaży – to jest na progu najniższej krajowej, zawsze - zdradził.
Mirosław Zbrojewicz podzielił się smutnymi refleksjami co do zawodu aktora
Aktor dodał, że oprócz stałego miesięcznego wynagrodzenia zdarzają się jednak również dodatkowe premie za niektóre spektakle. Przyznał, że wcale nie są to zadowalające sumy. - Są teatry, które płacą 200 zł za wyjście na scenę, niezależnie od wielkości roli, są i takie, które płacą 400 zł, 600 zł czy 800 zł. Więcej – rzadko - powiedział Mirosław Zbrojewicz.
Ponadto artysta podzielił się swoimi obawami i smutnymi refleksjami. - To jest naprawdę na granicy biedy. A ten zawód polega również na tym, że nie zawsze mamy tę pracę i mam tego świadomość, że jutro nikt może nie zadzwonić. Mam to z tyłu głowy - dodał.
Źródło; natemat.pl