Matthew Perry przed śmiercią zwrócił się do ludzi. Wygłosił kilka ważnych zdań, płakać się chce
Matthew Perry zmarł po walce z uzależnieniami w wieku 54 lat. Gdy do księgarni trafiła jego długo wyczekiwana biografia, podzielił się z mediami wypowiedzią, która w obliczu ostatnich ponurych wydarzeń nabrała podwójnego znaczenia. Z jakimi słowami gwiazdor "Przyjaciół" zwrócił się do swoich fanów przed śmiercią?
Matthew Perry nie żyje. Gwiazdor "Przyjaciół" borykał się z nałogami
Matthew Perry zdobył popularność dzięki roli Chandlera w znanym na całym świecie serialu "Przyjaciele". Niestety, młody aktor nie był przygotowany na sławę. Ten strach stał się jednym z powodów, dla których sięgnął po używki.
Rok temu wydana została jego autobiografia, w której mierzy się nie tylko z ludzkimi, nie zawsze miłymi podszeptami, ale także - przede wszystkim - z samym sobą i nałogiem, który przez lata regularnie go niszczył fizycznie i psychicznie.
Amerykański gwiazdor opisał w książce swoje dzieciństwo. Zdradził, jak czuł się jako małoletni, wiecznie przewożony przez rozwiedzionych rodziców pomiędzy Los Angeles a Montrealem, gdzie dorastał. Gdy miał 24 lata, wziął udział w pilotażowym odcinku kultowego serialu. Choć produkcja odniosła sukces, a za jeden odcinek w najlepszym okresie pobierał gażę w wysokości 1 miliona dolarów, dla niego okazała się pierwszym krokiem "w przepaść".
"Wielki smutek, będziemy tęsknić". Fani Macieja Dowbora właśnie jednoczą się z nim w bóluW pewnym sensie mógłbym sobie z tym poradzić. Ale zanim skończyłem 34 lata, byłem już naprawdę pogrążony w wielu tarapatach - wspominał w wywiadzie dla magazynu People. Wskazał też, jak postępowało jego uzależnienie. Niebywałe, do czego doprowadziło.
Choroba i uzależnienie postępują stopniowo, więc w miarę starzenia się stają się coraz gorsze - mówił rok temu. Uwielbiany aktor wrócił pamięcią także do incydentu, po którym ledwo uszedł z życiem. O czym mowa?
Matthew Perry w autobiografii ujawnił całą prawdę o swoim uzależnieniu
Matthew Perry w pewnym momencie brał dziennie 55 tabletek Vicodinu. "Nie wiedziałem, jak przestać" - napisał, jednak organizm w końcu odmówił mu posłuszeństwa.
Serialowy Chandler z "Przyjaciół" trafił do szpitala w 2018 roku z chorą okrężnicą, co było efektem wieloletniego nadużywania opioidów. Lekarze dawali mu jedynie 2 proc. na wyzdrowienie, jednak po dwóch tygodniach śpiączki wybudził się i udało mu się wrócić do pozornego poczucia zdrowia.
W książce "Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz" wyznał, że przez jakiś czas jego uzależnienie było wielką i skrzętnie ukrywaną tajemnicą, o której wiedzieli tylko nieliczni. Gdy sekrety związane z jego stanem zdrowia i stylem życia wyszły na jaw, a autobiografia sprawiła, że znów zaczęło być o nim głośno, zdecydował się na przesłanie, które dziś nabiera wyjątkowej symboliki. O czym wspomniał zmarły 28 października 2023 roku gwiazdor?
Matthew Perry zwrócił się do fanów. O tym mówił przed śmiercią
Matthew Perry postanowił opowiedzieć o wszystkim, co przez lata kariery go spotkało. Miał w tym pewien cel - pisząc o swoich doświadczeniach chciał uświadomić ludziom, zwłaszcza tym wykazującym skłonności do nałogów, by nie szli jego drogą. Przypuścił również, co stanie się tuż po jego śmierci.
Mówię w książce, że gdybym umarł, byłoby to dla ludzi szokiem, ale nikogo by to nie zdziwiło. I właśnie to robię, pisząc tę książkę. Dlatego chcę to zrobić. Chciałem porozmawiać o wzlotach i upadkach, bo ludzie w takich chwilach cierpią. I może jeśli usłyszą historię od kogoś, kogo widzieli w telewizji, może gorszą od ich własnej lub taką samą, zyskają nadzieję, że może być lepiej - mówił na łamach People.
Fani mają nadzieję, że znamienne słowa aktora rzeczywiście pomogą komuś w walce o swoją lepszą przyszłość.
Źródło: "Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz" aut. Matthew Perry, People