Matka i córka zniknęły bez śladu, policja apeluje o pomoc. Miały dopuścić się niemoralnych czynów
Policja wciąż poszukuje zaginionych niespełna miesiąc temu Renaty Majchrzak i jej córki Wiktorii z Wrocławia. W międzyczasie pojawiły się zaskakujące doniesienia. Przed nagłym zniknięciem kobiety miały oszukać finansowo osoby, zamierzające kupić od nich nagrobki. "Fakt" dotarł do jednej z kobiet, która zawiadomiła o tej sytuacji policję.
Tajemnicze zaginięcie kobiet
Ostatni raz Renata i jej córka Wiktoria widziane były w poniedziałek 13 marca rano. Tego dnia kobiety wyszły z domu przy ul. Olszewskiego we Wrocławiu. Od tego czasu ślad po nich zaginął . Tajemnicą pozostaje los poszukiwanych kobiet. Wciąż nie wiadomo czy wyjechały dobrowolnie z miasta, czy może zostały ofiarami przestępstwa. Na tym etapie mundurowi nie wykluczają jeszcze żadnej możliwości.
- Trudno w tej chwili wskazać, która opcja jest prawdziwa . Prowadzimy działania poszukiwawcze, aby przede wszystkim ustalić miejsce pobytu zaginionych. Odbieramy dużo informacji od osób, które nam je przekazują, ale na razie przełomu w ustaleniu miejsca pobytu zaginionych nie ma – informował"Fakt" podkom. Wojciech Jabłoński z policji we Wrocławiu.
Doniesienie złożone na Renatę Majchrzak
Na chwilę przed zaginięciem Renata Majchrzak opublikowała na swoim kanale na YouTube podejrzane nagranie. Kobieta poinformowała w nim, że jedzie "porozmawiać" z mężczyzną, który prowadzi na tym samym portalu kanał o pompach ciepła (jedną z jej działalności była sprzedaż urządzeń do ogrzewania). 40-latka zapewniała, że mężczyzna jest oszustem, a ona ma zamiar uzyskać od niego odszkodowanie . Spotkanie jednak się nie odbyło. Co więcej, właściciel kanału złożył na policji doniesienie, bo poczuł się szkalowany i zagrożony.
Wiktoria Majchrzak oszustką?
Na policję wpłynęło również doniesienie w sprawie drugiej z zaginionych. "Fakt" skontaktował się z Pauliną Dyjakowską z Chełma, która twierdzi, że została oszukana przez Wiktorię Majchrzak . W serwisie Allegro kobieta kupiła od jej firmy pomnik na grób ojca, jednak nigdy go nie otrzymała . - Skorzystałam z oferty, bo była atrakcyjna. Kilka razy termin montażu był przesuwany, co rozumiałam, bo była zima i złe warunki atmosferyczne. W końcu padł termin 31 marca, a kiedy chciałam ostatecznie to potwierdzić, telefon pani Wiktorii był już głuchy – tłumaczyła "Faktowi" pani Paulina.
Wówczas u kobiety zrodziły się pewne niepokojące podejrzenia. Postanowiła sprawdzić właścicielkę firmy w internecie. - Ze zdziwieniem zobaczyłam, że obie zaginęły i są poszukiwane . Natrafiłam na więcej osób, które zostały oszukane. Moim zdaniem raczej tym kobietom nic się nie stało , tylko zniknęły z pieniędzmi moimi i innych pewnie też. Wpłaciłam 4,5 tys. zł. Mam nadzieję, że ta część, która poszła przez Allegro, zostanie mi zwrócona - informowała Paulina Dyjakowska.
Policja w Chełmie potwierdziła otrzymanie zawiadomienia. Mundurowi stronią jednak od udzielania szczegółowych informacji. - Nie mogę zdradzać informacji operacyjnych, ale jakiś czas temu nie miałem informacji o takich zgłoszeniach. Cały czas szukamy tych kobiet, ale analizą tego wątku też się oczywiście zajmujemy – wyjaśnił podkom. Jabłoński z policji wrocławskiej.
Źródło: fakt.pl