Marina zrobiła Szczęsnemu awanturę przed meczem. Wyciekło nagranie
Wojciech Szczęsny został pożegnany przez kibiców tuż przed pierwszym gwizdkiem w meczu Polska - Portugalia. Mógł jednak nie iść tam w dobrym nastroju. Do sieci trafiło nagranie, na którym widać, jak rozemocjonowana Marina Łuczenko-Szczęsna w samochodzie krzyczy na męża. Co tam się wydarzyło?
Wojciech Szczęsny zakończył karierę reprezentacyjną. Kibice pożegnali bramkarza
PZPN oficjalnie pożegnał Wojciecha Szczęsnego, który latem ogłosił zakończenie kariery reprezentacyjnej. Wzniosły moment miał miejsce w sobotę, 12 października, na PGE Narodowym.
Tuż przed meczem Polski z Portugalią bramkarzowi i Grzegorzowi Krychowiakowi – również żegnanemu tego wieczoru – wręczono pamiątkowe koszulki z nadrukowaną liczbą wystąpień w barwach narodowych. Wojciech Szczęsny zagrał w 84 spotkaniach .
Rodzina Wojciecha Szczęsnego była obecna we wzruszającej chwili
Uwielbiany przez polskich kibiców bramkarz został nagrodzony gromkimi brawami i w ich oprawie opuszczał murawę stadionu. Towarzyszyli mu jego żona Marina i syn Liam . Młody Szczęsny zwrócił na siebie uwagę mediów, bo zachowywał się tak, jakby obecność tam nie robiła na nim żadnego wrażenia. Podążając za tatą, spokojnie rozglądał się dookoła.
Marina Łuczenko-Szczęsna starała się nie rzucać w oczy i pełniła funkcję rodzinnego fotografa. Co chwilę uwieczniała jakiś kadr swoim telefonem.
Wszystkie te sceny wyglądały dość statycznie i nie dało się w nich dostrzec nadmiernych emocji. Do ich ekspresji doszło za to przed wejściem na stadion.
Żona Wojciecha Szczęsnego wszczęła awanturę? Jest nagranie
Przemysław Ofiara, dziennikarz Super Expressu, opublikował nagranie z płyty przed PGE Narodowym, gdzie na chwilę swoim samochodem zatrzymał się Wojciech Szczęsny. Widać, jak spogląda na żonę, która po chwili zaczyna energicznie gestykulować dłońmi i pokrzykiwać .
Czytaj także : Cristiano Ronaldo szczerze po meczu z Polską. Te słowa widział cały świat
Rozpaczliwie czegoś szukała, przetrząsając torebkę, schowki pojazdu i znajdujące się w nich broszury. Trwało to do momentu, aż ochroniarz podszedł wskazać im miejsce do zaparkowania.