Kurs przedmałżeński tylko dla wytrwałych? "To było absolutnie obrzydliwe"
Ślub zazwyczaj poprzedza kurs przedmałżeński, mający za zadanie przygotować narzeczonych do wspólnego życia, które niejednokrotnie bywa trudne. Co jednak, gdy padają słowa, że ludzie bez ślubu nie mają prawa być szczęśliwi? Czy można bez mrugnięcia okiem słuchać takich słów?
Nauki przedmałżeńskie, które sprawiają zażenowanie
Pewna kobieta przygotowująca się do sakramentu ślubu, udała się na nauki przedmałżeńskie. Swoimi spostrzeżeniami podzieliła się z WP Kobieta.
- Poszłam na nauki przedmałżeńskie do polecanych Dominikanów i spędziłam cały weekend z zażenowaną miną […] Nie dało się tego słuchać. Ale ja jestem też mocno uczulona na to, co Kościół pozwala sobie opowiadać. Padały stwierdzenia, że ludzie bez ślubu nie mają prawa być szczęśliwi, bo jest to zwyczajnie niemożliwe. Życie bez Boga jest marne, więc więc ludzie żyjący w związku bez ślubu, czyli bez Boga, nie mogą być szczęśliwi ani na krótszą, ani tym bardziej na dłuższą metę - wyznała Agata podczas rozmowy z WP Kobieta.
Dodała także, że na kursie niestety nie zabrakło przykrych, homofobicznych stwierdzeń, które zdecydowanie mogły obrazić społeczeństwo LGBT.
- LGBT pojawiło się jako dziwactwo. To było absolutnie obrzydliwe. Tyle absurdów, ile wtedy usłyszałam… Brak mi słów - powiedziała oburzona Agata.
Dodała także, że po tym, co usłyszała na kursie, nie nastawiała się pozytywnie na wizytę w poradni. Ku jej zaskoczeniu, wizyta tam przebiegła bardzo pozytywnie.
- Pani poprowadziła część o planowaniu rodziny, bo musiała to zrobić, a na pozostałe dwa spotkania prosiła o informację, o czym chcemy rozmawiać. I tak wyszło, że pogadaliśmy na przykład o radzeniu sobie w kryzysach. Faktycznie w miarę przydatne rzeczy prosto z życia - oceniła Agata w rozmowie z WP Kobieta.
Spotkanie w poradni też bywa problematyczne
W przypadku Dominiki, było zupełnie odwrotnie. Podczas rozmowy z WP Kobieta wyznała, że w ogóle nie była zadowolona z wizyty w poradni.
- U nas spotkanie w poradni było zupełną porażką. Jednoznaczne gloryfikowanie naturalnego planowania rodziny i kalendarzyka jako najlepszych i najzdrowszych metod antykoncepcji. W pewnym momencie nie wytrzymałam i spytałam, co w wypadku, jeśli moje cykle są nieregularne albo gdy podczas owulacji mam największą ochotę na seks, ale powinnam powstrzymać się od niego, jeśli akurat nie chcę zajść w ciążę. Jedyną odpowiedzią były frazesy o zaufaniu Bogu i przyjęciu dziecka, które ten nam daje. Rzeczywiście, świetna metoda - opowiedziała Dominika.
Dominika wspomniała także o “przytaczaniu pseudobadań” na rzekomą nieskuteczność prezerwatyw bądź na to, jakie skutki uboczne mają hormonalne środki antykoncepcyjne. Opowiedziała, że pani z poradni podawała nieprawdziwe informacje. “Usłyszeliśmy na przykład, że branie pigułek to fundowanie sobie raka i bezpłodności” - wyznała oburzona Dominika.
- Nie wytrzymałam, powiedziałam otwarcie, że to nieaktualna wiedza i rozumiem sceptyczne podejście do tabletek, bo na przykład zwiększają ryzyko zakrzepicy, ale nie trzeba powtarzać mitów . Kobieta nie wiedziała, co odpowiedzieć. Chyba trochę ją zaskoczyło, że ktoś w ogóle zaczął dyskusję i dość szybko skończyła spotkanie - powiedziała Dominika w rozmowie z WP Kobieta.
Nie każdy kurs przedmałżeński jest porażką
To, że zdarzają się osoby prowadzące kursy, które nie potrafią zrozumieć innych, nie oznacza, że wszędzie tak jest. Przekonała się o tym Anna.
- Nauki odbywaliśmy w parafii św. Józefa w Krakowie na kursie weekendowym i jesteśmy zachwyceni. Zupełnie normalne, ludzkie podejście […] Oprócz księdza, głównym prowadzącym nauki była doświadczona w małżeństwie para - psychoterapeuta wraz z małżonką. Dowiedzieliśmy się wielu interesujących rzeczy o sobie, wykład, jak i ćwiczenia w trakcie zajęć były zajmujące, skłaniały do rozważań i zrozumienia swojej drugiej połówki - opowiedziała Anna.
Okazało się, że poradnia okazała się dobrym doświadczeniem, chociaż niektóre metody, które opisywane tam zostały, uważała za niepraktyczne.
- Chociaż prowadząca na wstępie powiedziała nam, że kalendarzyk uważa za mało potrzebny, niedający 1000 proc., omawialiśmy go na ostatnim spotkaniu. Nie twierdzę, że zamieszcza się tam nieprzydatne informacje, ale umówmy się - ile par będzie każdego wieczoru siadać nad kartką i rysować wykresy z pomiarów temperatur albo omawiać z mężem odczucia związane z wydzielinami w pochwie? Poza tym omawialiśmy metody rozpoznawalności płodności i przypominaliśmy sobie z biologii cały układ rozrodczy wraz ze zmianami, jakie w nim zachodzą - wyznała Anna.
Wyznała, że generalnie uważa odbyty kurs za praktyczny, oceniła go pozytywnie, ciesząc się, że nikt nie miał im za złe nawet wspólnego mieszkania przed ślubem.