Kora mogłaby dalej żyć. Błędna diagnoza odebrała jej szansę
Kora zmarła 5 lat temu, dokładnie 28 lipca 2018 roku. Rocznica śmierci cenionej polskiej wokalistki sprowokowała wiele osób do wspomnień na temat historii jej leczenia. Gdyby nie błędna diagnoza lekarzy, Kora mogłaby dalej być wśród nas. Co poszło nie tak?
Kora ofiarą niefrasobliwości lekarzy?
Kora usłyszała druzgocącą diagnozę dopiero po latach niewłaściwego leczenia. Niestety, wówczas było już za późno. Dlaczego wcześniej nie wykryto u niej choroby nowotworowej?
Kora już w czasach PRL narzekała na permanentne bóle podbrzusza. Lekarze zapewniali ją, że to skutek choroby żołądka, a sama gwiazda upewniała się w tym przeświadczeniu, znajdując powody dolegliwości w swoim intensywnym życiu "w trasie".
Opowiedziała o tym Małgorzata I. Niemczycka w specjalnym reportażu upamiętniającym pamięć po artystce. Z materiału dowiadujemy się, że Kora powodu bólu upatrywała także w przeziębionym pęcherzu moczowym. Wyjazdy do miejscowości w całej Polsce w latach, w których łazienka nie była zawsze zapewniona i trzeba było szukać zacisznych miejsc w plenerze, mogły narazić Korę na dodatkową bolączkę. Lekarze wciąż rozkładali ręce, a na przełomowy moment w diagnostyce trzeba było jeszcze poczekać.
Analiza wypadku Patryka Peretti. To wydarzyło się pod mostem DębnickimKora mogłaby żyć, gdyby wcześniej usłyszała diagnozę
Kora postanowiła bardziej zadbać o swoje zdrowie. Była aktywna fizycznie i uprawiała jogę, jednak to nie zadziałało. - Nawet gdy płaci prywatnie za całodzienne badania, słyszy, że ma zdrowie 15-latki - słyszymy w reportażu Małgorzaty I. Niemczyckiej.
Chociaż lekarze bagatelizowali jej problemy, cierpienie gwiazdy pogłębiało się coraz bardziej. W pewnym momencie leki przeciwbólowe stały się codziennością, a Kora musiała borykać się z problemami z poruszaniem się.
Jedynie jedna specjalistka zasugerowała szczegółowe badania na nowotwór. Niestety, główny lekarz Kory nie wziął tej rady pod uwagę i wykluczał raka. Dopiero w 2013 roku, po wieloletniej diagnostyce, medycy odkryli prawdziwą przyczynę problemów artystki ze zdrowiem.
Kora usłyszała okrutną diagnozę - rak jajnika z przerzutami do otrzewnej. Dawano jej maksymalnie 5% szans na przeżycie kolejnych pięciu lat, a koszty leczenia mocno przewyższały jej możliwości finansowe. Kora mimo tych przeciwności nie zamierzała się poddać, jednak reakcja była spóźniona.
5. rocznica śmierci Kory
Kora podjęła się leczenia chemią. Wymioty i niekontrolowane odruchy cała były tylko jednymi z wielu skutków ubocznych. Organizm piosenkarki był wyczerpany, a lekarze ostrzegali, że kolejna seria może ją zabić.
- Ja miałem jakąś głęboką intuicję, że musimy stoczyć walkę ale ona dobrze się skończy. Ani razu nie pomyślałem, że może być inaczej. W ogóle w tych kategoriach nie myślałem - mówił w Vivie mąż wokalistki, Kamil Sipowicz.
Kora przeżywała prawdziwy koszmar, a lek mający pomóc jej w cierpieniu kosztował 24 tysiące miesięcznie. Kora dzięki swojej popularności doprowadziła do jego refundacji, lecz mogła z niego korzystać jedynie kilka miesięcy. Inne kobiety były jej wdzięczne, że dała im nadzieję na przeżycie, a Kora bez żadnych wątpliwości dzieliła się zebranymi na leczenie funduszami.
Pacjentka niedomagała coraz bardziej. Musiała porzucić aktywność publiczną i zacząć odpoczywać w swoim ukochanym domu na Roztoczu. To właśnie tam doczekała swych ostatnich dni. Śmierci w oczy spojrzała w otoczeniu najbliższych, którzy w tej nierównej walce wspierali ją od samego początku. Kora do dziś ma stałe miejsce w panteonie najlepszych polskich artystek. Fani wciąż o niej pamiętają i odwiedzają jej grób.
Źródło: Viva, reportaż Małgorzaty I. Niemczyckiej