Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Świat > Koniecznie usuń tę aplikację. Jej właściciel usłyszał zarzuty
Jakub Wątor
Jakub Wątor 06.09.2024 12:33

Koniecznie usuń tę aplikację. Jej właściciel usłyszał zarzuty

Pavel Durov
Instagram/durov

Po czterech dniach w areszcie założyciel Telegrama Paweł Durow został wypuszczony, ale postawiono mu zarzuty. Durow wiedział, że we Francji może zostać zatrzymany, a mimo to poleciał do tego kraju. Może wydawało mu się, że skoro dawniej przyjmował go prezydent Emmanuel Macron, to teraz nic się nie stanie? 

Kim jest Paweł Durow?

Paweł Durow przez wiele lat był bohaterem zachodniego świata. Owszem, Rosjanin, ale za to waleczny i sprzeciwiający się Putinowi. Jego historia wzruszała cyfrowych bogaczy cywilizowanego świata, a świat ten chętnie wyciągnął do niego rękę, gdy miał kłopoty. Tyle że chyba były to kłopoty tylko teoretyczne.

Gdy w zeszłym tygodniu Durowa zatrzymano na lotnisku we Francji, ten stwierdził, że przyleciał na spotkanie z prezydentem. Miał jednak pecha - prezydent w tym czasie przebywał w jednym z kurortów, więc Durow zamiast do Pałacu Elizejskiego, trafił do aresztu.

Durow urodził się w Petersburgu w 1984 roku i jest twórcą dwóch potężnych narzędzi. Pierwsze to VKontakte - serwis społecznościowy założony w 2006 roku. To taki rosyjskojęzyczny Facebook, bardzo tam popularny. Drugie to komunikator Telegram, którego na całym świecie używa około miliarda ludzi.

Telegram jest tak popularny, ponieważ znany jest z tego, że tolerowane jest tam niemal wszystko. To za pomocą tej aplikacji komunikują się przestępcy, tu odbywa się sprzedaż narkotyków czy usług seksualnych. Tu też znajdują się główne kanały informacyjne związane z wojną w Ukrainie, a także kanały opozycjonistów w krajach, gdzie rządzą reżimy. Bo twórcy obiecali absolutne bezpieczeństwo i prywatność rozmów.

OBEJRZYJ WIDEO O PAWLE DUROWIE:

Awaria systemów informatycznych w Ministerstwie Finansów. Resort wydał pilny komunikat

Legenda ciemiężonego Durowa upada

Świat jest otwarty wobec Telegrama także dlatego, że Durow roztoczył cudowną historię wygnanego z Rosji geniusza. Oto bowiem w 2014 r. Durow jako prezes portal VKontakte dostaje od władz rosyjskich żądanie przekazania danych rosyjskich opozycjonistów i uczestników protestów na ukraińskim Majdanie. Nie przekazuje informacji, lecz wrzuca pismo od FSB na Twittera i wyśmiewa je tam.

To oznacza jedno: Durow musi uciekać z kraju. Na Zachodzie robi z siebie ofiarę represji. Mówi, że Kreml zmusił go do sprzedaży VKontakte, a on z tęsknoty za pozostawionym w Rosji bratem stworzył komunikator Telegram, by mieć z nim bezpieczny kontakt.

Piękna historia, tylko nieprawdziwa. Durow stworzył Telegrama już wcześniej, przed wyjazdem z Rosji i nie dla brata. A z władzami VKontakte był skłócony i reszta współwłaścicieli chciała sprzedać swoje udziały. A poza tym odkąd Durow uciekł z Rosji, był w niej około 50 razy. Odwiedzał swoje dzieci. Z kolei gdy w 2021 r. w Rosji trwała kampania przed wyborami do parlamentu, z Telegrama znikały konta opozycjonistów.

Telegrama używa około 900 milionów osób na całym świecie. Wśród nich jest około czterech milionów w Polsce. Czyli mniej więcej co dziesiąta mijana na ulicy osoba. To dużo, bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że prawdopodobnie wszystko, co jest w Telegramie, leci sobie swobodnie do Moskwy. Zwłaszcza że istnieją wątpliwości, czy ta aplikacja faktycznie jest bezpieczna i szyfrowana.

Bo przecież cała ta historyjka męczennika Durowa to jedna wielka ściema, na którą długo dawał się nabierać świat zachodni. A spotykał się on z prezydentami, miliarderami, najważniejszymi ludźmi Zachodu. Zresztą od wspomnianego na początku filmu Emmanuela Macrona Paweł Durow dostał francuskie obywatelstwo.

Dlatego był tak pewny, że po ostatnim przylocie do Francji nikt go nie zatrzyma. A tymczasem cyk - na Telegramie szerzyła się dziecięca pornografia, treści terrorystyczne, handel ludźmi itd. We Francji za współudział w takich działaniach grozi do 15 lat. Więc Durow co prawda został wypuszczony z aresztu, ale musiał wpłacić 5 mln euro kaucji i pozostać we Francji. Dwa razy tygodniowo ma meldować się na policji.

Jakiego komunikatora używać?

Jeśli miałaś, miałeś Telegrama na swoim telefonie, natychmiast go skasuj. Nie wiadomo, kto, kiedy i co wyciągał z Telegrama. Mogli to być cyberprzestępcy, mógł to być np. rosyjski rząd. Lepiej nie kusić losu.

A czego używać zamiast Telegrama? Większość z nas ma Messengera i jest to świetny komunikator, szyfrowany, ale należący do Mety, czyli koncernu Marka Zuckerberga, który ma też Facebooka czy Instagrama. Podobnie inny komunikator, który ma szyfrowanane wiadomości - WhatsApp - ale on też należy do Mety. To nie jest jakiś argument nie do przejścia, natomiast chyba lepiej, żeby nasza prywatność nie należała do żadnego giganta technologicznego.

I tutaj kłania się Signal, aplikacja do komunikacji szyfrowanej. To otwartoźródłowy niekomercyjny komunikator, który jest rozwijany przez fundację utrzymującą się z dotacji. Ale to niejedyny argument. Przytoczmy jeszcze jeden od ekspertów z firmy Niebezpiecznik: “Signal poza poufnością daje też prywatność Twoim konwersacjom, bo nie zbiera metadanych połączenia, czyli nie tylko nie zna treści rozmów (bo są zaszyfrowane) ale również nie wie kto i z kim rozmawia”.