Kolega zmarłego gwiazdora disco-polo zabrał głos. Jego słowa doprowadzają do łez
Nagła śmierć gwiazdora disco polo odbiła się szerokim echem w całym muzycznym środowisku. Mariusz Borek, członek zespołu Skalar, zmarł w wieku zaledwie 50 lat. Jego przyjaciel postanowił opisać w sieci, jakie emocje towarzyszą mu w tym trudnym momencie. Jego słowa doprowadzają do łez. Jak pożegnał muzyka?
Nie żyje Mariusz Borek, lider zespołu disco polo
Początek 2024 roku nie zaczął się dla miłośników disco polo pomyślnie. Przykre okazały się nie tyle związane z Martyniukami doniesienia z Zakopanego , ile smutne i o wiele poważniejsze fakty.
7 stycznia sieć obiegła ponura wieść o śmierci Mariusza Borka. Popularny wokalista disco polo z grupy Skaler (z którą aktywnie działał od 1998 roku) zmarł dzień wcześniej, w święto Trzech Króli, najprawdopodobniej na zawał serca. Kiedy odbędzie się pogrzeb 50-letniego piosenkarza?
Pogrzeb Mariusza Borka. Krewni gwiazdora disco polo mają nietypową prośbę
Ostatnie pożegnanie Mariusza Borka rozpocznie się już 8 stycznia. Jego ciało będzie wystawione w domu pogrzebowym w Łapach. Dzień później zaplanowano uroczystość na lokalnym cmentarzu, którą poprzedzi msza święta - rozpocznie się punktualnie o 10:00. Pogrążeni w głębokiej żałobie najbliżsi gwiazdora disco polo wystosowali do żałobników nietypową, acz zrozumiałą prośbę.
W związku z pogrzebem , zamiast kwiatów uprzejmie prosimy o dobro-wolną ofiarę na mszę św. w intencji osoby zmarłej. Puszka wystawiona będzie przy trumnie. Serdeczne Bóg zapłać. O czym powiadamia pogrążona w smutku i żalu: Rodzina - czytamy w nekrologu.
Nie da się ukryć, że bliskim artysty towarzyszy głęboki ból. Z podobnymi odczuciami mierzy się jego przyjaciel, który zamieścił w mediach społecznościowych specjalny wpis poświęcony wokaliście. Jak go pożegnał?
Wzruszające słowa o zmarłym Mariuszu Borku. “Jeszcze się spotkamy“
Kolega Mariusza Borka postanowił dać wyraz wspólnym przygodom, jakie przeżyli nie tylko na początku kariery. Nie ma wątpliwości, że wiele z nich zapamiętał na zawsze, a zmarły był dla niego niezwykle ważną postacią.
Pamiętam początki, jak wielkie były plany, chcieliśmy, żeby było o nas głośno. I udało się, słyszała nas cała Polska. Pierwsze koncerty, nowe wyzwanie, ale daliśmy radę. Mamy wspólną historię, która nigdy nie zginie. Jeszcze się spotkamy, tam, gdzie każdy z nas będzie i zagramy razem na jednej scenie - zapewnił.