Katarzyna Dowbor o szczegółach rozmowy z Edwardem Miszczakiem. "Mówię o tym pierwszy raz"
Katarzyna Dowbor kilka miesięcy temu pożegnała się z programem “Nasz nowy dom”. Kiedy emocje po jej zwolnieniu trochę opadły, dziennikarka postanowiła wrócić pamięcią do ostatniego spotkania z Edwardem Miszczakiem. Gwiazda zdradziła, o co ma do niego największy żal.
Katarzyna Dowbor o zwolnieniu z Polsatu
Katarzyna Dowbor na początku maja została zwolniona z programu “Nasz nowy dom”, który prowadziła przez dziesięć lat. Teraz udzieliła obszernego wywiadu, w którym zdradziła kulisy pożegnania z dyrektorem programowym Polsatu. Jak zareagowała na wiadomość o zastąpieniu jej inną prowadzącą?
- Zdziwiłam się. "No cóż, życie…" – powiedziałam. A później zapytałam pana Miszczaka, jakie ma merytoryczne uwagi do mojej pracy. Nie miał żadnych. Wspomniał o jakichś badaniach, których wyniki nie były dla mnie korzystne, ale okazało się, że to kompletna bzdura. Chwilę później opublikowano, jaka oficjalnie była oglądalność "Naszego nowego domu" i okazało się, że wyższa niż rok temu. Więc ani pomysł na program się nie wyczerpał, ani ja nie spowalniałam tego pociągu - powiedziała w rozmowie z “Plejadą”.
Była gospodyni show zdradziła w jednym z wywiadów, że poczuła się upokorzona całą sytuacją. Co konkretnie miała na myśli?
- Poczułam się upokorzona nie tym, co wydarzyło się na spotkaniu z panem Miszczakiem, tylko tym, co zaczęło dziać się później. W mediach pojawiły się artykuły sugerujące, że brakowało mi sił na planie, cały czas chorowałam i opóźniałam pracę. To kłamstwa! Nigdy nie nawaliłam. Nigdy nie przedkładałam prywatnych spraw nad program. Wręcz przeciwnie. Córka wielokrotnie mi wypominała, że zawsze stawiam "Nasz nowy dom" na pierwszym miejscu - wyznała gorzko. - Ale w związku z tym, że nie było żadnych argumentów przemawiających za moim zwolnieniem, trzeba było je wymyślić - dodała.
Po policyjnym pościgu auto wjechało w drzewo. Na pokładzie sześcioro dzieci i troje dorosłychKatarzyna Dowbor ma żal do Miszczaka, że ją zwolnił?
Zwolnienie Katarzyny Dowbor było niewątpliwie jednym z najtrudniejszych wydarzeń w jej życiu zawodowym. Czy dziennikarka ma żal do Edwarda Miszczaka, że podjął taką decyzję?
- Nie. Jeśli mam o coś żal, to o to, że nie rozwiązał tego w inny sposób. Bo, oczywiście, miał prawo pożegnać się ze mną i odświeżyć program. Absolutnie nie mam z tym problemu. Byłam tylko prowadzącą. Ale jeżeli chciał to zrobić, mógł zaprosić mnie na rozmowę i zaproponować, bym poprowadziła jeszcze cztery odcinki, a następnie w trzechsetnym odcinku wprowadziła nową prowadzącą, przekazała jej pałeczkę i pożegnała się z widzami. Jeśli ja byłabym dyrektorem programowym, właśnie tak bym zrobiła - stwierdziła Dowbor.
Okazuje się również, że dziennikarka ma pomysł na zupełnie nowy program. Na czym miałby polegać?
- Mało tego, stworzyłabym program "Nasz nowym dom. Powroty", w którym wracałabym do tych domów, które wyremontowaliśmy na przestrzeni ostatnich 10 lat. Pokazywalibyśmy, jak życie tych ludzi się zmieniło i czym się dziś zajmują. Przecież ja ich wszystkich znam, mam z nimi kontakt. To byłby murowany hit! Taki program miałby ogromną siłę rażenia, a więc przyniósłby stacji duży zysk. Ludzie z sentymentu chętnie by go oglądali. A dodatkowo – byłby tani w produkcji. Wystarczyłby jeden samochód, operator, dźwiękowiec i prowadząca. Nic więcej. I tym sposobem uniknęlibyśmy afer i nieprzyjemnych sytuacji. Wszystkim wyszłoby to na dobre - opowiadała Dowbor.
Katarzyna Dowbor o gali rozdania Telekamer
W rozmowie z “Plejadą” został również poruszony wątek tegorocznej gali rozdania Telekamer. Katarzyna Dowbor przyznała, że ma do stacji duży żal. O co dokładnie?
- Bardzo zabolało mnie też to, że nie dostałam możliwości odebrania Telekamery, którą dostał nasz program. Przecież ta nagroda została nam przyznana za czas, kiedy to ja prowadziłam "Nasz nowy dom" i byłam jego twarzą - wyznała.
Dziennikarz “Plejady” zauważył, że według organizatorów była prowadząca “Nasz nowy dom” została zaproszona na wydarzenie. Dziennikarka zaznaczyła jednak, że nikt nie poinformował jej, że statuetka wpadnie w ich ręce.
- Ale nikt nie dał mi znać, że dostaniemy Telekamerę. Organizatorzy uprzedzili o tym Polsat i producenta, ale mnie nie. […] Każdy, kto dostaje Telekamerę, wie o tym wcześniej. Właśnie dlatego, żeby na pewno przyszedł i ją odebrał. I o ile jestem w stanie zrozumieć organizatorów, że zachowali się tak, a nie inaczej, to kompletnie nie rozumiem, czemu producenci "Naszego nowego domu" nie dali mi znać, że dostaniemy nagrodę. Pewnie nie chcieli narazić się szefostwu Polsatu. Nie zmienia to jednak faktu, że zachowano się wobec mnie tak, jakbym nigdy nie prowadziła tego programu. To było bardzo przykre - powiedziała Dowbor.
Źródło: Plejada