Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Joanna Racewicz zaprosiła swoją hejterkę na kawę. Ujawniła, co stało się później
Alicja Czepli
Alicja Czepli 09.08.2022 17:14

Joanna Racewicz zaprosiła swoją hejterkę na kawę. Ujawniła, co stało się później

Joanna Racewicz
TRICOLORS/East News

Joanna Racewicz od kilku miesięcy walczy z wymierzonym w nią internetowym hejtem w dość nietypowy sposób. Stara się pokazywać, że w sieci nikt nie jest anonimowy i udostępnia dane swoich krytyków. Po ostatnim komentarzu postanowiła pójść krok dalej i zaprosić jedną z hejterek na kawę, by porozmawiać w cztery oczy.

Walka Joanny Racewicz z hejtem

Joanna Racewicz uczciwie zapracowała na miano jednej z najpopularniejszych polskich dziennikarek. Przez lata wymiennie związana była z TVN i TVP, lecz po tym jak w 2018 roku została zwolniona z państwowej telewizji za rzekome nielegalne promowanie produktów na antenie, przeniosła się do Polsatu. Prezenterce nic nie udowodniono, jednak ta nie ukrywała nigdy swojej niechęci do rządzących z partii PiS. Ale na pewno nie ma między jej poglądami a utratą pracy absolutnie żadnych powiązań.

Od kilku lat Racewicz jest aktywna nie tylko w telewizji, ale i w internecie. Prowadzi popularne konto na Instagramie, gdzie regularnie publikuje najrozmaitsze posty - od tych powiązanych z pracą, przez życie prywatne i setki selfie, po te zaangażowane społecznie. Dziennikarka nie boi się poruszać tematów "trudnych", takich jak wojna w Ukrainie czy internetowy hejt.

Ten drugi wątek zajmuje jej szczególnie dużo czasu - do tego stopnia, że pierwszą wyróżnioną relacją Instastory na jej profilu jest "Stop hejt", gdzie możemy znaleźć dziesiątki screenów komentarzy z jej profilu, które wprost ociekają jadem. Przeczytamy tam wszystko - od krytyki wyglądu Joanny Racewicz i jej operacji plastycznych, po popierające PiS i antyukraińskie opinie.

Osobowość telewizyjna ma jednak własny sposób na walkę z hejtem - mianowicie ciągle podkreśla, że w internecie nikt nie jest anonimowy. Udowadnia to, wrzucając często linki do profili swoich hejterów w zestawieniu z ich często obrzydliwymi wypowiedziami. I tak możemy zobaczyć, jak wiele ludzi wyzywających ją od najgorszych, na co dzień wrzuca uśmiechnięte zdjęcia ze swoimi dziećmi czy drugimi połówkami. Ostatnio dziennikarka postanowiła pójść krok dalej.

Joanna Racewicz wystawiona przez swoją hejterkę

Redaktorka postanowiła opowiedzieć gronu 100 tysięcy obserwatorów przygodę, jaką przeżyła z jedną ze swoich hejterek. Pod jednym z selfie dziennikarki znalazła się seria komentarzy jednej autorki, która postanowiła podzielić się swoją opinią dotyczącą jej wyglądu. Zauważyła, że kiedyś widoczna na zdjęciu osobowość telewizyjna była piękną kobietą, która jej zdaniem zniszczyła sobie urodę operacjami. Zadeklarowała także, że zawsze mówi szczerą prawdę, dlatego gdyby spotkała ją na żywo, także by jej to powiedziała.

Joanna Racewicz postanowiła sprawdzić deklarację hejterki. Za pośrednictwem posta na Instagramie zaprosiła swoją obserwatorkę na kawę, by porozmawiać w twarz o tym, jaką krzywdę sobie zrobiła zabiegami. Zapowiedziała także, że chciałaby przeprowadzić relację z tegoż spotkania. Niestety już kilka dni później na Instagramie pojawiła się informacja, że dostała kosza od kobiety.

- A tu zonk - kawy i prawdy nie będzie. Moja niedoszła znajoma, która tyle czasu poświęca psom ze schroniska, nie ma ochoty na kawę ze mną. Psiakrew (nomen omen). Moje „sprawdzam” zdało się psu na budę. Pani xxx potrafi „warknąć” tylko na odległość. Teraz zęby schowane, ogon podwinięty. Jakie to przewidywalne. Darować xxx czy jeszcze się trochę „poznęcać”? Umiem, zapewniam. Ale nie kopię leżącego. Leżącej. Przepraszam - napisała w długim wpisie.

Tutaj także nie omieszkała udostępnić danych swojej niedoszłej towarzyszki. W poście zawarty jest bowiem link do instagramowego profilu hejterki, a także screeny z jej publikacji. Możemy zatem przeczytać imię i nazwisko niedoszłej znajomej dziennikarki oraz zdjęcia, jak zajmuje się psami w schronisku, do czego ofiara jej komentarzy nawiązała w poście.

Przez nas link i dane zostały ocenzurowane, ponieważ mamy trochę inne od pani Racewicz podejście do internetowego hejtu. Choć nagonka na kogoś, kto nam dopiekł, może przynieść chwilową satysfakcję, to z pewnością nie zatrzyma karuzeli wzajemnej nienawiści.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Pomponik