Joanna Jabłczyńska miała psychofana. Przyszedł do niej w Boże Narodzenie
Joanna Jabłczyńska opowiedziała ostatnio o ciemnych obliczach bycia sławną. Wyjawiła, że mierzyła się z bardzo trudną sytuacją w swoim życiu – przez długi czas dręczył ją psychofan, którzy bardzo uprzykrzał jej codzienne funkcjonowanie. Mężczyzna śledził aktorkę, a nawet nachodził w jej własnym domu.
Joannę Jabłczyńską dręczył psychofan
Joanna Jabłczyńska swoją dużą popularność zawdzięcza przede wszystkim roli w lubianym przez widzów serialu stacji TVN “Na Wspólnej”. Wieloletnie doświadczenie w branży aktorskiej nauczyło artystkę, że sława ma nie tylko jasne strony, ale również ciemne oblicza.
Przekonała się o tym boleśnie, gdy jeden z jej wielbicieli zaczął przekraczać granice. Sytuacja zrobiła się na tyle niebezpieczna, że sprawa trafiła do sądu, a psychofan Joanny Jabłczyńskiej został objęty dozorem policyjnym i otrzymał zakaz zbliżania się do artystki.
Psychofan śledził i nachodził aktorkę
W ostatniej rozmowie z Plotkiem Joanna Jabłczyńska opowiedziała, z czym przyszło jej się zmagać w ostatnim czasie i jak wyglądało przekraczanie granic przez psychofana.
- Ta osoba przekroczyła wszelkie granice. To była osoba, która pojechała za mną do Livigno do Włoch. Przyszła też pod mój dom, który jest na końcu świata, w Boże Narodzenie. Ja bardzo dbam o prywatność i azyl domowy. Gdy jednak mój spokój został zburzony w Boże Narodzenie, postanowiłam, że to już czas pójść na policję i załatwić tę sprawę inaczej, czyli formalnie, prawnie. Bardzo się cieszę, że policja i prokuratura zachowała się bardzo profesjonalnie i sprawnie. Mam nadzieję, że ten środek zapobiegawczy, który został zastosowany, będzie skuteczny. Na razie jest, ale to jeszcze krótki czas – szczerze wyznała aktorka.
Sprawa trafiła do sądu
Widać, że aktorka serialu TVN mocno przeżyła całą sytuację i odbiło się to na jej samopoczuciu i codziennym funkcjonowaniu, czemu trudno się dziwić. Całe szczęście sprawa trafiła do sądu i jak na razie, po zastosowanych środkach zapobiegawczych, mężczyzna przestał nachodzić artystkę.
- Ten mężczyzna pojawił się w Boże Narodzenie z kwiatami dla mnie. […] Byli świadkowie, którzy to zeznali. To na pewno nie było przypadkowe. Ta osoba nadal jest, nie można przewidzieć, na jakie pomysły wpadnie. Nikt z nas nie może czuć się spokojnie, bo nigdy nie wiadomo, kogo spotkamy na swojej drodze – dodała Joanna Jabłczyńska. Widać, że po tak trudnych doświadczeniach aktorka nadal zachowuje czujność. Miejmy nadzieję, że to już koniec jej kłopotów z psychofanem.