Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Jacek Rozenek wspomina przebieg udaru mózgu. Prosząc o pomoc usłyszał niebywałe słowa
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 09.08.2022 09:23

Jacek Rozenek wspomina przebieg udaru mózgu. Prosząc o pomoc usłyszał niebywałe słowa

Jacek Rozenek
Jacek Rozenek, fot. TRICOLORS/East News

Jacek Rozenek wydał książkę, w której dokładnie opisał to, jak przeszedł udar. Okazuje się, że wszystko wydarzyło się na pustym parkingu tuż przy autostradzie. To właśnie tam aktor przeżywał koszmarne chwile, które mogły kosztować go życie. Gdy jakimś cudem udało mu się zatelefonować, usłyszał tylko, że jest pijany.

Do zdarzenia doszło 3 lata temu. Aktor trafił do szpitala z rozległym udarem mózgu. Jego stan był na tyle ciężki, że został częściowo sparaliżowany. Stracił też płynność w mowie, co jako aktorowi bardzo mu doskwierało. Rozenek nie dał jednak za wygraną i podjął zbawienną w skutkach rehabilitację.

Bohater „Klanu i „Barw szczęścia” opowiedział o tym, w jak dużym stopniu udało mu się odzyskać sprawność. Opisał też przebieg wydarzeń feralnego dnia w nowej książce pt. „Padnij, powstań”.

Jacek Rozenek – przebieg udaru

Niebezpieczny incydent rozpoczął się podczas zwykłej każdy samochodem. Aktor w pojedynkę przemierzał autostradę, gdy poczuł, że gorzej się czuje. Postanowił zjechać na parking, aby odpocząć przez kilka minut. Dramatyczne sceny rozgrywały się nie parę chwil, jak zamierzał, a niespełna cztery godziny.

- Nastawiam budzik w telefonie na za dziesięć minut i przymykam oczy. Należy mi się mała drzemka, po której będę się czuł jak nowo narodzony i wejdę na spotkanie w pełni sił. Zasypiam. Drzemka wcale nie trwa dziesięć minut. Zapadam w dziwny stan, pomiędzy jawą a snem, który potrwa trzy i pół godziny. Wiem, że dzieje się ze mną coś złego, ale nie mogę w żaden sposób zareagować. Tracę kontrolę nad moim ciałem. Nad moim życiem – napisał w swojej książce Jacek Rozenek.

Celem podróży był Tczew, w którym artysta miał wystąpić na konferencji. Nie udało mu się tam dojechać. Zaniepokojeni organizatorzy próbowali skontaktować się z aktorem, jednak przez długi czas bezskutecznie.

Aktor dokładał wszelkich starań, by zmusić swoje ciał do kilka ruchów i odebrać telefon. Niestety, organizm przez długi czas odmawiał posłuszeństwa. W końcu się udało.

- W normalnych warunkach odebrałbym każdy z tych telefonów, ale teraz tkwię w zawieszeniu gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią, patrząc nieco z boku na leżące na samochodowym fotelu bezwładne ciało. To bez wątpienia moje ciało, ale jednak trochę obce, bo kompletnie nie mam nad nim władzy. Czy tak wygląda śmierć? Czy to już koniec? Jednak nie. Zaczynam powoli wracać na stronę życia. Otwieram oczy. Próbuję poruszyć prawą ręką. Ani drgnie. Lewą dłonią sięgam po telefon. Łączę się z ostatnim numerem, który próbował się do mnie dodzwonić – wspomina były mąż Małgorzaty Rozenek-Majdan.

Gdy po trudach udało mu się wykonać telefon, w słuchawce usłyszał głos organizatorki konferencji. Aktor spróbował wyjaśnić jej, do czego doszło. Chciał uświadomić swojej rozmówczyni, że przechodzi bardzo poważny uraz. Zareagowała kompletnie zaskakująco.

- Po drugiej stronie słuchawki zapada cisza. A potem słyszę pytanie, którego kompletnie się nie spodziewam. – Pan jest pijany, prawda? – usłyszał zdziwiony, a przede wszystkim strudzony wówczas aktor.

Podczas lektury „Padnij, powstań” dowiadujemy się, że ta scena była dla artysty niezwykle emocjonująca. Nie do końca jednak zadawał sobie sprawę, że bełkoce i nie sposób zrozumieć, co mówi.

- Zaczynam się tłumaczyć, mocno oburzony, ale dopiero teraz dochodzi do mnie, że choć myśli mam jasne i precyzyjne, to z moich ust wydobywa się bezładny bełkot – wspomina z rozrzewnieniem.

Ponure chowie, chociaż trudno w to uwierzyć, zakończyły się możliwie jak najlepiej. Rozenek miał „szczęście w nieszczęściu”, gdyż jego podejrzane zachowanie wzbudziło zainteresowanie pracownika obsługi autostrady. Wezwał on pomoc, wskutek której gwiazdor trafił – w ciężkim stanie – do szpitala.

Dobre zakończenie ponurej historii

Była żona i grono najbliższych byli przez lekarzy przygotowywani na najgorszą nowinę. Medycy nie dawali dużych szans na powodzenie i powrót Jacka Rozenka do zdrowia. Podczas trudnych walk z chorobą mógł liczyć na wsparcie byłej żony Małgorzaty, dzięki której nie musiał martwić się o sprawy finansowe. Gdyby nie pomoc celebrytki, były ukochany na pewno odczułby skutki wielomiesięcznej nieobecności w pracy.

Ku zdziwieniu wszystkich, gwiazda filmu „Generał Nil” w dużej części odzyskała swoją sprawność. Dzięki niesamowitemu wysiłkowi i jeszcze większej determinacji, zajęcia z fizjoterapeutami dały efekt. Teraz aktor znów jest aktywny zawodowo.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Rozrywka.radiozet.pl