Internauci są zaskoczeni, jak wyglądają eliminacje do "Jeden z dziesięciu". Teraz wszystko stało się jasne
Po rekordzie ustanowionym przez Artura Baranowskiego w “Jeden z dziesięciu” (czyli zdobycie 803 punktów w jednym odcinku) śmiałków marzących o pokonaniu "geniusza ze Śliwnik" nie brakuje. Zanim jednak trafią przed oblicze Tadeusza Sznuka, muszą owocnie przejść eliminacje. Niebywałe, jak wygląda droga do studia popularnego teleturnieju TVP.
Nieśmiertelny "Jeden z dziesięciu" jest w TVP od 1994 roku
Programowi "Jeden z dziesięciu" nie są straszne polityczne zmiany i kolejni prezesowie TVP. Teleturniej jest emitowany na antenie niezmiennie od 1994 roku i wciąż gromadzi zadowalającą widownię.
Po sukcesie Artura Baranowskiego o programie zrobiło się jeszcze głośniej. Internauci zaczęli analizować regulamin rywalizacji, a także możliwe sposobności, by dostać się przed kamery i sprawdzić swoją interdyscyplinarną wiedzę. Głos zabrała także była uczestniczka tych telewizyjnych zmagań. Jak wspomina tę żmudną procedurę?
Uczestniczka "Jeden z dziesięciu" wspomina eliminacje z 1995 roku
Na profilu "Jeden z dziesięciu" można znaleźć komentarz jednej z byłych uczestniczek teleturnieju . Opowiedziała, jak eliminacje wyglądały niemal trzy dekady temu.
Byłam na eliminacjach w 1995 roku. Były w Warszawie w jakiejś szkole, blisko Dworca Centralnego. Wpuszczono nas do klasy po 20 osób. Dostawaliśmy zestaw 20 pytań i dziesięć minut na odpowiedź . Dopuszczalne były dwa błędy. Komisja po tym czasie zbierała nasze odpowiedzi i od razu sprawdzała. No i od razu było wiadomo, kto przeszedł pozytywnie eliminacje. Pamiętam, że było bardzo dużo osób z całej Polski - zrelacjonowała pani Janina.
Zainteresowana wirtualna społeczność zaczęła zastanawiać się, czy po ponad ćwierćwieczu dalej odbywa się to w taki sam sposób. Na mnożące się pytania odpowiedzieli administratorzy profilu. Pokazali, jak klasyfikacje wyglądają aktualnie. Tego nie wszyscy się spodziewali.
Jak dostać się do "Jeden z dziesięciu"?
82 tysiące obserwujących media społecznościowe "Jeden z dziesięciu" mogło zobaczyć, że eliminacje mimo upływu lat wciąż wyglądają tak samo, jak przed laty. Użytkownicy sieci nie kryli zaskoczenia, że pewni swojej wiedzy pretendenci muszą tracić cenny czas, stać w długich kolejkach na szkolnych korytarzach i cierpliwie czekać, by wypełnić test. Podejrzewano bowiem, że zasady w dobie dzisiejszej technologii już się zmieniły.
W ten piękny, zimowy weekend... eliminacje w Warszawie - napisano na profilu przeboju TVP, okraszając te słowa fotorelacją, na której widać skupionych uczestników castingu przygotowujących się do sprawdzianu.
Po medialnej burzy, jaką wywołał udział Artura Baranowskiego, nie ma wątpliwości, że zakończony sporą ilością punktów udział w "Jeden z dziesięciu" może być solidnym fundamentem pod dalszą karierę. Nie dziwi zatem, że na zdjęciach nie brakuje chętnych.
- A ja myślałem, że eliminacje już się odbywają w jakichś bardziej godziwych warunkach, np. online.
- Całe życie żyłem w przekonaniu, że eliminacje to są w studiu. Szok.
- Dużo ludzi. Może wśród nich jest kolejny geniusz? - czytamy na Facebooku.
Wiedzieliście, że tak to wygląda?