Hejterzy bezlitośni dla Sylwii Peretti i jej zmarłego syna. "Sami są sobie winni"
Sylwia Peretti z "Królowych życia" przeżywa teraz trudne chwile, jednak internauci bez krzty refleksji wytykają jej wychowawcze błędy, które - według nich - doprowadziły do śmiertelnego wypadku. Na profilach celebrytki pojawiają się okrutne komentarze, które nie pozostawiają suchej nitki nie tylko na bohaterce show TTV, ale także jej zmarłym synu. Co zarzucają im hejterzy?
Syn Sylwii Peretti poniósł śmierć w wypadku
Wypadek syna Sylwii Peretti z "Królowych życia" wstrząsnął całą Polską. 24-letni Patryk Peretti oraz trzej jego koledzy ponieśli śmierć w tragedii, do jakiej doszło na moście przy jednej z głównych ulic Krakowa. Szczegóły zdarzenia oraz mrożące krew w żyłach nagranie można zobaczyć tutaj.
Tuż po zdarzeniu w sieci pojawiły się wyrazy wsparcia i kondolencji dla pogrążonej w żałobie Sylwii Peretti. Internauci podkreślali, że trudno im wyobrazić sobie ból, z jakim musi mierzyć się jako matka. Wielu użytkowników sieci nie ukrywało smutku i rozgoryczenia. Wówczas nie były jasne szczegóły śmiertelnego incydentu, jednak w miarę pojawiania się nowych informacji w sprawie, wirtualna społeczność coraz śmielej się o tym rozpisywała. Zawzięta internetowa dyskusja doszła do momentu, w którym bez żadnych wątpliwości można mówić o hejcie. Dlaczego?
Nie żyje syn Sylwii Peretti. Wyciekło nagranie z wnętrza auta, tuż przed tragedią padły znaczące słowaSylwia Peretti podzielała pasję syna do szybkiej jazdy
Część internautów najwięcej pretensji miała do Sylwii Peretti, która w jednym z wywiadów opowiadała, że jej syn"woli śmigać po mieście, niż jeździć na torze" i że "robi to, co ona kiedyś". Duże emocje wzbudził także fragment "Królowych życia", w którym matka z synem "palą gumę" na jednym z parkingów.
Sylwia Peretti z dużą otwartością opowiadała o dzielonej z synem pasji, jednak to zamiłowanie zostało przez hejterów jednoznacznie odczytane jako niepotrzebne igranie z losem. Najzagorzalsi krytycy nie mieli zatem ani odrobiny wyrozumiałości dla Patryka Perettiego i jego kolegów, którzy brawurową i szybką jazdę ulicami Krakowa opłacili największą karą, własnym życiem.
- Tragiczny wypadek? Tragedia to jest wtedy, jak giną niewinni ludzie, jak ktoś się potknie i śmiertelnie spadnie ze schodów. To, co zrobił Patryk Peretti z kolegami, czyli jazda przez duże miasto z prędkością światła, nazywa się inaczej. To selekcja naturalna, oni zadrwili z losu i to ich zgubiło - czytamy w mediach społecznościowych, gdzie znajduje się o wiele więcej komentarzy zachowanych w podobnym, mało empatycznym tonie.
Sylwia Peretii i jej zmarły syn pod ostrzałem hejterów
- To auto często tak się poruszało po krakowskich ulicach. Dobrze, że nie zabrali ze sobą niewinnych ludzi. Bezsensowna śmierć młodych ludzi, którzy myśleli, że są bogami. Niestety jak widać, bogate dzieciaki życia nie kupią - napisał oburzony komentujący.
- Z tego co na filmach z monitoringu, to jednak można to podciągnąć pod zbiorowe samobójstwo. Szaleństwo zakończone śmiercią na własne życzenie. Są ujęcia w kilku kamer, jak jechali przez Kraków - wtórował mu kolejny.
- Sami są sobie winni. Zero tolerancji dla piratów drogowych. Przecież oni prawie zabili pieszego, jak można jechać 140 km/h po centrum Krakowa? Trzeba mieć nierówno pod sufitem… - czytamy w sieci. Zgadzacie się z tymi opiniami, czy uważacie je za niepotrzebne?