Goniec.pl Finanse Hartman: Czy patrioci cieszą się z inflacji?
Pixabay / BeatriceBB / Goniec.pl

Hartman: Czy patrioci cieszą się z inflacji?

16 października 2021
Autor tekstu: Jan Hartman

Nie brakuje takich, którzy mówią, że rządy PiS upadną nie z powodu kolejnych afer, niszczenia relacji z Unią Europejską, naruszeń zasad praworządności, lekceważenia trójpodziału władzy i niezależności sądów, znęcania się nad uchodźcami i innych grzechów władzy, lecz po prostu dlatego, że życie stanie się droższe. Wzrost cen zawsze nastawia społeczeństwo przeciwko rządowi. Tak było w Polsce w roku 1976 (wydarzenia w Radomiu i Ursusie) i w roku 1988, kiedy to wybuchły strajki poprzedzające przełom polityczny i upadek komuny. Przez całe lata 90. ceny rosły co rok o 10% i wszyscy jakoś byli do tego przyzwyczajeni. Mieli to wkalkulowane w życie. Jako że jednak prawie nikt nie miał żadnych oszczędności, ból z powodu topnienia zasobów pożeranych przez inflację nie był bardzo dotkliwy. Tyle że nie trzymało się pieniędzy na koncie, bo nie było warto. Pieniądze były więc w wiecznym ruchu, co dodatkowo napędzało inflację. W jakimś sensie było to dla dźwigającej się z ruin gospodarki korzystne.

A jak jest dzisiaj? Przeraża nas 6 zł na litr benzyny i wiadomości, że inflacja „rok do roku” przekroczyła 5% i prawie na pewno zdoła jeszcze przekroczyć 6%. A skoro przeciętny Polak (jak donosi GUS) ma ok. 9 tys. zł oszczędności, to znaczy, że statystycznie w ostatnim roku stracił już dobre 500 zł. Na typową rodzinę daje to blisko 2000 zł. A za rok bodajże nie będzie lepiej.

Owszem, skutki gospodarcze pandemii są łagodniejsze niż można się było spodziewać, niemniej jednak niezadowolenie społeczne jest i będzie narastać, bo takie są już prawa psychologii. Skoro jest źle, ktoś musi zostać obwiniony, a tym kimś są rządzący. Dlatego władza oberwie za inflację, pomimo że jest winna tylko częściowo – o cenach ropy i gazu wszak nie decyduje. A to nie jedyne produkty, których cena gwałtownie na świecie wzrosła. Wzrosły też ceny transportu. W połączeniu z bardzo poważnym zadłużeniem państwa, związanym z pandemią i zakupem milionów ton „kiełbasy wyborczej” oraz wpuszczaniem do gospodarki masy pustego pieniądza (obligacji i świadczeń społecznych), musi to dawać efekt inflacyjny. Inaczej mówiąc, musimy spłacić długi i zapłacić za wszelkie „transfery socjalne” – sprawiedliwe i niesprawiedliwe.

Biorąc pod uwagę sytuację polityczną, trzeba powiedzieć sobie z niejakim zażenowaniem: patriotyzm nakazuje cieszyć się ze wzrostu cen. Warto stracić pieniądze, jeśli jest to jedyna droga prowadząca do obalenia wstrętnej i występnej władzy. Jeśli nie ma żadnej szlachetniejszej drogi, niechaj zaprowadzi nas do celu i ta.

Nie znaczy to, że życzę innym utraty części oszczędności, lecz tyle tylko, że sam się na to godzę i uważam, że inni dobrzy obywatele (może z wyjątkiem najuboższych) również powinni się na to godzić. Bo wolność i demokracja są dla mnie coś warte – warte składek na organizacje walczące o te wartości, warte wzrostu cen, który zirytuje masy, a nawet więcej – warte jakichś szykan i nieprzyjemności, których mogę zaznać. Nazwałbym tę postawę patriotyzmem na miarę zwykłego człowieka. Ale jakże byłoby dobrze, gdyby tego rodzaju skromy wkład do demokracji i praworządności chciała wnieść większość obywateli. Jednakże wtedy chyba nawet nie byłoby powodu i okazji do tych skromnych poświęceń – po prostu nie dopuścilibyśmy populistów do władzy.

Z inflacją zresztą da się żyć. Po prostu trzeba wydawać pieniądze, zanim stracą na wartości. I szukać lepszych, bardziej dochodowych zajęć, aby zrekompensować sobie straty. Inflacja niszczy gospodarkę i odstrasza inwestorów, lecz stanowi też duży impuls dla zmian. Zmian politycznych i gospodarczych. Jej bezpieczny poziom to (jak twierdzą ekonomiści) ok. 3%, bo gdy jest na przykład dwa razy wyższa, to mogą się zdarzyć rzeczy nieprzewidywalne – złe bądź nie całkiem złe. Taką nie całkiem złą rzeczą byłyby wybory, w których do władzy doszliby demokraci. Czy tak się faktycznie stanie? To zależy od tego, czy rządzącym uda się przekazać swoim wyborcom, czyli jednej trzeciej społeczeństwa, kwoty w pełni rekompensujące ich straty wynikające z inflacji. I jednego możemy być pewni – PiS zrobi wszystko, aby tak właśnie się stało. Rzeczą opozycji jest to uniemożliwić.

Obserwuj nas w
autor
Jan Hartman

Polski filozof, bioetyk, profesor nauk humanistycznych, wydawca, publicysta, nauczyciel akademicki, polityk. Autor cyklu "Hartman bez limitu" dla portalu goniec.pl

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@goniec.pl
non-fiction wiadomości finanse technologia zdrowie rozrywka sport