Fala krytyki po wizycie Jarosława Kaczyńskiego w Myszkowie. Mieszkańcy nie kryli oburzenia: "ludzi przywieźli autokarami"
Jarosław Kaczyński, jak przystało na prawdziwego lidera partii rządzącej, kontynuuje swoje tournée po naszym kraju, odwiedzając kolejne miasta na mapie Polski. W sobotę 15 października, prezes PiS zawitał do Myszkowa i Częstochowy w woj. śląskim. Jak się okazało, przywitały go głośne gwizdy i okrzyki. Rozgoryczeni mieszkańcy nie mogli się pogodzić, że spotkania w obu miejscach były zamknięte i przeznaczone dla kilkuset zaproszonych osób.
Kampania wyborcza powoli przechodzi w decydującą fazę. Zarówno Jarosław Kaczyński, jak i jego bezpośredni oponent, Donald Tusk podróżują po Polsce, by przekonać jak największą liczbę osób, że to właśnie ich projekt na Polskę jest tym optymalnym i najlepszym.
Szczególne poruszenie w rodzimych mediach wywołała sobotnia wizyta tego pierwszego w Myszkowie oraz Częstochowie. W założeniu prezes PiS przybył na Śląsk, by porozmawiać z ludźmi tworzącymi tamtejszą społeczność. Jak się okazało, sztab polityka miał zupełnie inne plan, organizując zamknięte spotkanie dla kilkuset zaproszonych osób.
Takie rozwiązanie oburzyło lokalnych mieszkańców, którzy pragnęli spotkać się Jarosławem Kaczyńskim twarzą w twarz, poinformować go o swoich obywatelskich potrzebach, skrytykować, czy też wyrazić swoje poparcie. Jak się okazało, nie było takiej możliwości, ponieważ spotkanie było zamknięte dla osób postronnych. Do środka nie można było dostać się "z ulicy".
Lider PiS wywołał niemałe poruszenie u mieszkańców Myszkowa, którzy licznie stawili się na spotkanie. Stawili się z wyprzedzeniem przed tamtejszym domem kultury, gdzie zapowiedziano spotkanie. Jak się okazało, wyczekiwanie w napięciu nic nie dało, ponieważ na spotkanie nie dotarli. Prezes przemawiał na zamkniętym spotkaniu, bezczelnie ignorując zwykłych mieszkańców.
W opinii neutralnych obserwatorów, w środku budynku znajdowali się sami zwolennicy PiS, a na zewnątrz czekali otwarci przeciwnicy aktualnej władzy.
Niebywałe sceny w czasie spotkania z Jarosławem Kaczyńskim. "Miało być dla mieszkańców, a ludzi przywieźli autokarami"
Co ciekawe, wybór Myszkowa na pierwszą wizytę prezesa w województwie śląskim nie jest przypadkowy. W 2019 r. zdecydowanie wygrała tu prawica, stąd też pochodzi wpływowa europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska.
W czasie przemówienia polityk nie gryzł się w język, a jego słowa padły na podatny grunt. Mówił o zamachu w Smoleńsku, węglu, Brukseli, Tusku, wartościach chrześcijańskich i 12-letnich lesbijkach.
- Ci, którzy rządzili przed nami, osłabiali pozycję Polski, kiedy można było uprawiać politykę zabiegającą o nasze interesy - otwarcie stwierdził. Prezes wspomniał również o reparacjach wojennych od Niemiec, a także trwającej walce z inflacją.
Jarosław Kaczyński po raz kolejny w bezczelny sposób zaatakował osoby transpłciowe.
- Może mam już swoje lata, ale myślę, że i ci młodsi uważają, że to po prostu bzdura i objaw szaleństwa. Chcemy, żeby to zaczęło się cofać, i nie chcemy, żeby to zaczęło panować w Polsce - zaznaczył były premier.
Zwolennicy PiS nie kryli swojego zadowolenia ze spotkania z liderem ich ulubionej partii.
- Polska nie musi nikogo słuchać. Bez kartki mówił, wszystko z pamięci, Tuskowi muszą podpowiadać, a nasz prezes wszystko wie sam. I uśmiecha się szczerze, a nie jak Tusk - podkreśliła jedna z mieszkanek miasta.
Zupełnie inne zdanie miały osoby, które nie zostały wpuszczone na spotkanie zorganizowane w lokalnym domu kultury.
- To miało być spotkanie z mieszkańcami, otwarte dla każdego. A wejść się nie dało. Kto był w środku? Klakierzy, politycy i ludzie, których przywieźli autokarami. To są mieszkańcy Myszkowa? - pytała jedna z rozgoryczonych kobiet.
Tuż po jej słowach przyjechał ogromny autokar, do którego wsiadały kolejne osoby, które dopiero co opuściły budynek po spotkaniu. Gdy zapełniony pojazd odjechał, zjawił się kolejny, również po grupę domniemanych "mieszkańców Myszkowa" i odjechał w kierunku Częstochowy.
W tym mieście scenariusz był analogiczny do tego, który miał miejsce w Myszkowie. Spotkanie z mieszkańcami zostało zorganizowane na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym im. Jana Długosza.
Pod budynkiem czekało ok. stu osób, które protestując, dały wyraz swojemu niezadowoleniu. Pojawiły się transparenty, gwizdki i flagi. Uczestnicy manifestacji skandowali hasła: "będziesz siedział", "złodzieje", a także zdecydowanie mniej cenzuralne słowa.
Również w Częstochowie nikt spoza listy na spotkanie z prezesem nie miał szans. Wiele osób nie mogło się z tym pogodzić, dlatego próbowały siłą dostać się do środka. Co ciekawe, postawę protestujących osób skomentował sam zainteresowany. Jarosław Kaczyński w ciekawy sposób zareagował na krzyki swoich przeciwników.
- Co ma do zaoferowania tamta strona, to słyszę przez okno - skwitował lider PiS.
Artykuły polecane przez Goniec.pl: