Ewa Krawczyk opowiedziała o ostatnich chwilach męża
Krzysztof Krawczyk nie ukrywał, że żona była miłością jego życia. Para spędziła razem kilka dekad. Nie rozłączył ich nawet rozwód, który szybko uznali za błąd. Z relacji znajomych wynika, że małżonkowie spędzali razem każdą chwilę. Ewa Krawczyk towarzyszyła partnerowi zarówno podczas koncertów, jak i w zaciszu domowego ogniska.
Krzysztof Krawczyk odszedł w towarzystwie żony
Moment pożegnania małżonków podczas pogrzebu Krzysztofa Krawczyka był chwilą, która na zawsze zapisze się w historii polskiego show-biznesu. Podczas wyprowadzenia trumny z archikatedry w Łodzi i nabożeństwa na cmentarzu w Grotnikach Ewa Krawczyk tuliła się do trumny i gorzko płakała.
Tuż po śmierci wokalisty jego menadżer Andrzej Kosmala zdradził, że żona Krzysztofa Krawczyka czuwała przy nim do samego końca . Piosenkarz, pomimo pogarszającego się gwałtownie stanu zdrowia, zebrał wszystkie siły, by wypowiedzieć do niej swoje ostatnie słowa.
- Krzysztof tracił przytomność. Z minuty na minutę było coraz gorzej. Zdążył jednak pożegnać się z Ewą. Ostatnie słowa, jakie do niej powiedział, to „Moja kochana laleczko” - opowiadał wzruszony przyjaciel artysty w rozmowie z „Super Expressem”.
Ewa Krawczyk nie ukrywa, że nie może pogodzić się z odejściem ukochanego. Brakuje go jej przez cały czas - nawet podczas tak prozaicznych momentów, jak mycie zębów. Zdarza jej się nakładać pastę na jego szczoteczkę, tak, jakby za moment miał stanąć w drzwiach łazienki. Wdowa śpi w koszuli męża i każdego dnia całuje jego zdjęcie.
Kobieta wróciła wspomnieniami także do powrotu muzyka ze szpitala. Początkowo nic nie zapowiadało zbliżającej się tragedii. W sobotę i niedzielę tuż przed śmiercią Krzysztof Krawczyk był w doskonałej kondycji. Problemy zaczęły się dopiero w Poniedziałek Wielkanocny.
Ewa Krawczyk wspomniała, że była przekonana, że to chwilowy kryzys, nie miała pojęcia, na czym polega umieranie. Była zaskoczona, gdy lekarka podjęła decyzję, że przyszedł czas na poinformowanie rodziny . W oczach męża widziała, że ten wciąż prowadzi heroiczną walkę o życie.
- Położyłam się obok niego i mówiłam: „Krzysiu, powiedz coś do mnie” - tak prosiłam... Wziął rękę, położył mi na policzku, powiedział: „Moja laleczko, kochana”. I już oczka pobiegły tam do tyłu gdzieś... Miałam nadzieję, że on jeszcze będzie żył, choć pan z pogotowia nie dawał żadnych szans. Liczyłam na cud - wspominała wdowa w programie „Alarm”.
Tuż po wywiadzie Ewa Krawczyk poprosiła, by opinia publiczna przestała komentować jej życie i pozwoliła przeżywać żałobę w spokoju. Wygląda na to, że wzruszające wyznanie było ostatnim, na jakie zamierzała zdobyć się w najbliższym czasie.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Katarzyna Dowbor powiedziała, że nie wyremontuje im domu. Zamiast tego zaadaptowano stodołę
-
Maryla Rodowicz otrzyma wyższą emeryturę? Pomysł rządu skrytykowany przez ekspertów
-
Mama dała córce imię, jak nazwa pewnego popularnego sklepu. W sieci trwa ostra dyskusja
Źródło: Pomponik.pl