"Dziecko nie będzie miało matki". Wstrząsające wyznanie Renaty Pałys, gwiazdy serialu "Świat według Kiepskich"
Renata Pałys, przez lata kojarzona głównie z rolą Paździochowej w “Świecie według Kiepskich”, niezwykle ceni sobie spokój i swobodę, przez co regularnie odmawia kontaktów z mediami. Teraz jednak zrobiła wyjątek. W szczerej i pełnej ciekawych wątków rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem w podcaście Świata Gwiazd wspominała życie, rodzinę, show-biznes i plan kultowego serialu. Nie obyło się bez trudnych wyznań: “Jak chodziłam w ciąży, ja się bardzo źle czułam i mówiłam mężowi: Twoje dziecko nie będzie miało matki”.
Renata Pałys w pierwszym tak szczerym wywiadzie: "Jak są sympatyczni ludzie, to lubię [rozmowy]"
Niektórzy twierdzą, że “ Świat według Kiepskich ” zrewolucjonizował sektor polskich telewizyjnych produkcji, tworząc przestrzeń na wcześniej niepopularną satyrę. Choć to dzieło specyficzne, pełne osadzonego w konkretnym kontekście humoru – przez lata zdołało zaskarbić sobie sympatię milionów Polaków.
Sukces nie zrodził się samoistnie. Zręczny scenariusz potrzebował równie trafionej obsady, gotowej wykreować coś świeżego, coś, czego dotąd nie było. Jedną z aktorek, które ubarwiły tę produkcję pełną paletą kolorów, stała się Renata Pałys – serialowa Paździochowa, bezpośrednia sąsiadka państwa Kiepskich i żona Mariana Paździocha .
Rzadko rozmawia z mediami, stawiając na ochronę prywatności, jednak nie zawsze się przed tym wzbrania. W najnowszym wywiadzie dla Świata Gwiazd, stwierdziła, że jej nastawienie zależy od tego, kto jest jej rozmówcą.
To zależy. Jak są sympatyczni ludzie, to lubię [wywiady] – powiedziała.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

W pogoni za pracą Renata Pałys zaczęła podróżować po całej Polsce
Renata Pałys bardzo szczerze i wprost opowiedziała w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem o pracy aktorki. Już na samym początku wspomniała o swoim rodzinnym Wrocławiu, w którym dorastała i zdobywała pierwsze doświadczenie, ale z którego musiała wyjechać, chcąc spełniać się w zawodzie.
Mogę zacytować klasyka: “Nie ma tam pracy dla ludzi z moim wykształceniem” – zażartowała, po czym dodała, że w związku z tym, mimo mieszkania we Wrocławiu, podróżuje po Polsce. – Jakaś taka zawsze w moim życiu była równowaga, to znaczy nie za dużo pracy, nie za mało pracy. Na tyle pracy, że zawsze mówię, że mam wielkie szczęście, ponieważ jestem w stanie wyżyć ze swojego zawodu i to jest sukces.
Ma się rozumieć, że zarobek o zadowalającej wielkości pozwala jej równoważyć karierę z czasem dla rodziny. Odnosząc się jeszcze do tematu pracy i zdolności adaptacji w nowych miejscach, Renata Pałys stwierdziła, że duże znaczenie ma w tym przypadku jej charakter. Na sugestię dziennikarza, że pewnie jest osobą towarzyską, odparła, że różnie bywa: “Nie funkcjonuję w środowisku”, powiedziała, uśmiechając się . Usłyszawszy, że faktycznie trudno było zdobyć do niej numer, rozwinęła myśl:
Zawsze miałam coś takiego, że ja nie zadaję się – nazwijmy to – z ludźmi, z którymi trzeba, tylko z tymi, z którymi lubię. I to jest duży minus w moim zawodzie, ale kiedyś tak postanowiłam i tak jest.
Z mamą mogła porozmawiać o chłopakach, ale to babcia ich oceniała. Renata Pałys: "Robiła to przy nich"
We wspomnieniach dzieciństwa Renata Pałys przytaczała obraz małej dziewczynki biegającej z chłopcami po podwórku, której nie brakowało pozytywnych doświadczeń i przyjemnych obrazów czasu spędzonego w rodzinnym gronie. – Z mamą mogłyście porozmawiać o chłopakach? – zapytał Mateusz Szymkowiak.
Tak, zawsze tak. Zawsze mama miała dla mnie czas, zresztą tak jak babcia, która musiała poznać każdego mojego chłopaka (…) i oceniała go. Mało tego, babcia oceniała tego mojego chłopaka przy nim – wybuchła śmiechem. – Ja musiałam z każdym do babci przyjść.
Od najmłodszych lata Renata Pałys była też przygotowywana przez ojca do niezależności. Jak każda nastolatka, z czasem zapragnęła zmian w swoim pokoju – a to żeby przemalować ściany, a to zawiesić nowy obraz – i naturalnie zwracała się wówczas z prośbą, by jej w tym pomógł. On jednak brał farbę, kładł przed jej stopami i kazał zrobić to samej: “Nigdy nie będziesz musiała prosić żadnego chłopa, żeby ci robił. Nie będziesz nigdy od nikogo zależna”.
Ja wtedy byłam taka, wie pan… Ale to owocuje po prostu. Potrafię wszystko. Nawet kiedyś, muszę panu powiedzieć, że pierwszy magnetofon (…) no i coś popsułam, przestał chodzić, no i ja nie wiedziałam, co mam zrobić. Trochę taka panika, bo to nówka, dopiero kupiona – nam się nie przelewało (…) – no i ja go jak kretynka rozłożyłam. No i naprawiłam i chodził. Zostały mi trzy części, ale…
Renata Pałys od 43 lat jest w szczęśliwym małżeństwie. Tak wyglądało oczekiwanie na przyjście pierwszego dziecka
Mimo niezależności Renata Pałys zapragnęła jednak znaleźć drugą połówkę. O poszukiwaniach również opowiedziała z niebywałym humorem. Wspomina, że w czasach szkolnych trudno pod względem rodzaju kontaktów z płcią przeciwną odstawała od swoich koleżanek, ale miała kilku przyjaciół wśród mężczyzn. Jednemu z nich pomagała w odrabianiu zadań – a był to chłopak, w którym “podkochiwało się pół szkoły” – jednak nic między nimi nie zaiskrzyło. Dopiero po latach spotkali się ponownie i wyznali, że oboje byli w sobie zakochani.
Natomiast swojego męża, Krzysztofa, aktorka poznała później. Od 43 lat są szczęśliwym małżeństwem.
Ja kocham swojego męża tak, jak pierwszego dnia. Cały czas po prostu, naprawdę – powiedziała.
Mateusz Szymkowiak zapytał, co takiego ma w sobie pan Krzysztof.
Spokój. To znaczy tym mnie ujął… bo teraz rozgadał się na stare lata – odparła Renata Pałys, śmiejąc się przez łzy. – Ale, no spokój, taki duży spokój. (…) Był dla mnie wyciszeniem kompletnym.
Ich miłość wkrótce zaowocowała przyjściem na świat ich syna, Krzysztofa juniora. Renata Pałys zażartowała, że imię zostało wybrane takie, a nie inne, ponieważ zwyczajnie się nie wysilała . Początkowo jej bliscy byli z lekka zawiedzeni tym, że aktorka prawdopodobnie w związku z macierzyństwem przerwie karierę – i jak mówi Renata Pałys, mieli rację, bo tak się stało. “Nie wyobrażałam sobie, że ktoś będzie mi dziecko chował do żłobka”.
Aktorka wyznała, że bycie rodzicem nauczyło ją odpowiedzialności. Przy tym pokusiła się o przytoczenie pewnej anegdoty.
To jest skomplikowana sprawa, dlatego, że jak chodziłam w ciąży, ja się bardzo źle czułam i cały czas mówiłam mężowi: “Twoje dziecko nie będzie miało matki”.
“Nie czułam tego błogosławieństwa i mówiłam, że to będzie syn, że ja chcę syna. A mój mąż mówił, że chce dziewczynkę. No i potem, jak urodziłam syna, mówię do męża: ”No niestety, wiesz, jest syn". A on mówi: “Ty, ja też chciałem syna, ale jak i ja bym powiedział, że syn – tej dziewczynki nikt by nie chciał”.
Pełna rozmowa – bogatsza o wątki z pracy przy serialu “Świat według kiepskich” i relacje z rodziną – do wysłuchania poniżej .