Dzieci z Kurim. Niewiarygodna zbrodnia została ujawniona przez elektroniczną nianię
Sprawa dzieci z Kurim od wielu lat elektryzuje wszystkich fanów historii kryminalnych. Wgłębiając się w losy rodziny, trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z mrocznym scenariuszem filmowym. Niestety, wszystko, co wydarzyło się za zamkniętymi drzwiami w czeskim miasteczku Kurim, wydarzyło się naprawdę. Sprawa dzieci z Kurim naznaczona jest tragedią dzieci i tajemnicą, która nadała zdarzeniom niewiarygodny bieg.
Mroczna historia swój początek ma w 1979 roku w miejscowości Brno, kiedy to na świecie pojawiła się trzecia córka Vladislava i Maureski Mauerów - Klara. Kiedy skończyła 17 lat poznała Radka Coufala. Rok później para spodziewała się już pierwszego dziecka, a w październiku na świat przyszedł Jakub. Dzięki wsparciu rodziców, Klara mogła pogodzić wychowywanie dziecka i zdobywanie wykształcenia. Kilka miesięcy później do rodziny dołączył Ondrei. Sielanka nie trwała jednak długo. Już w 2003 roku związek Klary i Radka przechodził poważny kryzys, który zakończył się rozstaniem młodych rodziców.
Dzieci z Kurim. Druzgocąca tajemnica, która wyszła na jaw przypadkiem
Młodzi rodzice ustalili, że chłopcy będą mieszkać z matką, jednak ojciec aktywnie uczestniczył w ich wychowaniu. W 2005 roku Klara postanowiła adoptować 13-letnią Anę, zamkniętą w sobie i bardzo cichą dziewczynkę po przejściach. Niedługo po wprowadzeniu się kolejnego dziecka, Klara zaczęła tracić zapał i dobry humor, a historie, które opowiadała osobom z otoczenia, zaczęły budzić poważne wątpliwości.
Matka trójki dzieci utrzymywała, że Aniczka była córką nałogowych narkomanów. Po opuszczeniu przez rodziców miała trafić pod opiekę pani Antoniny, babci Klary. Gdy staruszka zmarła, opiekę nad nastolatką przejęła wnuczka. Jeszcze zanim zakończył się proces adopcyjny Klara zrezygnowała ze studiów pedagogicznych. Połączenie wychowywania trójki pociech i nauki okazało się zbyt obciążające dla młodej kobiety.
Gdy procedura adopcyjna została zakończona, rodzina przeniosła się do miejscowości Kurim, około 16 km na północny zachód od Brna. Niewielkie miasteczko gwarantowało prywatność i spokój. Niedługo po zmianie lokalizacji, Klara całkowicie odcięła się od bliskich. Nikt nie podejrzewał, że za zmianami w zachowaniu kobiety kryje się straszliwa zbrodnia.
Dzieci z Kurim. Mężczyzna montował kamerę w pokoju niemowlęcia, stał się świadkiem dramatu
Eduard Tvrdy, sąsiad Klary Mauerowej, przygotowywał się na narodziny pierwszego dziecka. Oczekując na wieści ze szpitala, kończył remont pokoju dla niemowlęcia. By zapewnić maluchowi bezpieczeństwo, zamontował nad łóżeczkiem kamerę, dzięki której chciał kontrolować jego stan, gdy wraz z żoną będą przebywać w salonie.
7 maja 2007 roku postanowił sprawdzić, jakiej jakości jest obraz z urządzenia. Zakłócenia radiowe sprawiły jednak, że na ekranie telewizora zobaczył nie pokój niemowlaka, a ciemną i brudną piwnicę . Na podłodze leżało zmaltretowane, zaniedbane dziecko.
Początkowo Eduard Tvrdy nie przejął się mrożącym krew w żyłach odkryciem. Był przekonany, że dzieci sąsiadów bawią się w niezrozumiały dla niego sposób. Po odebraniu żony ze szpitala zobaczył jednak, że więziony chłopiec jest karmiony, ale wciąż ma na sobie więzy.
Przerażony sąsiad postanowił ostatecznie powiadomić o sprawie policję. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, byli przekonani, że chłopczyk musi być przetrzymywany w pobliżu, ponieważ kamery-nianie charakteryzują się relatywnie niskim zasięgiem. Jeszcze tego samego dnia policjanci zapukali do drzwi Klary, która poinformowała ich, że jest matką jednego dziecka - trzynastoletniej Aniczki. Śledczy nie mieli żadnych powodów, by jej nie zaufać.
Po powrocie do domu sąsiada uświadomili sobie jednak, że w tle nagrania widocznego na ekranie telewizora słychać taką samą muzykę, jaka rozbrzmiewała w domu kobiety. Teraz byli już pewni, że zaniedbany chłopczyk przebywa w piwnicy właśnie tego budynku. Klara utrzymywała, że nigdy nie zaglądała do pomieszczenia pod schodami i nie ma klucza do kłódki, która uniemożliwiała dostanie się do środka. Na miejsce wezwano straż pożarną.
Gdy interwencja trwała w najlepsze, w pokoju pojawiła się trzynastoletnia Aniczka. Dziewczyna zaczęła płakać, krzyczeć i zasłaniać własnym ciałem wejście do piwnicy. Funkcjonariusze byli zmuszeni odciągnąć ją od drzwi siłą. Gdy w końcu śledczy dostali się do środka, poczuli okropny fetor ekskrementów, uryny i wymiocin dziecka .
Dzieci z Kurim. Pomieszczenie pod schodami było więzieniem dla małego Ondreia
Zapuszczona piwnica była więzieniem dla Ondreia, syna Klary, która odmówiła jakichkolwiek zeznań. Siostra kobiety, która przybyła na miejsce, tłumaczyła, że dziecko przebywało w piwnicy, bo... lubiło bawić się w Harry'ego Pottera. Śledczy natychmiast przystąpili do fotografowania pomieszczenia i poszkodowanego chłopczyka. Na widok aparatu zmaltretowany maluch uśmiechnął się, jakby był wyszkolony.
Ondrei trafił do szpitala. Jego stan psychiczny był bardzo poważny - dziecko było przekonane, że obrazy, które wiszą na ścianach kliniki, to duchy. Od pierwszego dnia zmagał się z koszmarami i błagał lekarzy, aby go uśmiercili . Na jego ciele odnaleziono wiele ran i blizn, między innymi w okolicach krocza. Wszystko wskazywało na to, że był poddawany torturom. Lekarze zwrócili uwagę również na charakterystyczną bliznę na pośladku .
Rodzeństwo Ondreia zostało przewiezione do ośrodka opiekuńczego. Podczas oględzin na ciele Jakuba znaleziono takie same ślady, jakie nosił jego młodszy brat. Zapytany, skąd się wzięły, opowiadał, że to skutek używania drucianej szczotki bądź ukąszeń szerszeni. W toku śledztwa ujawniono, że matka raniła chłopców widelcem i przypalała ich papierosami. Co ważne, Klara nie była palaczką - kupowała papierosy tylko po to, by torturować dzieci.
Aniczka konsekwentnie milczała. Gdy próbowano ją zbadać, gryzła lekarzy i krzyczała. Na kartkach wręczonych jej przez personel rysowała figury geometryczne i zapisywała obliczenia matematyczne, które nie mogły być znane dziecku w tym wieku. Kilka dni później nastolatka uciekła przez otwarte okno, korzystając z nieuwagi opiekunek. Poszukiwania okazały się nieskuteczne - słuch po dziewczynie zaginął.
Dzieci z Kurim. Zeznania chłopców obciążyły matkę. Kim była Aniczka?
Podczas rozmów z psychologiem Ondrei wyznał, że Klara wypisała go ze szkoły, okłamując nauczycieli, że chłopiec jest osobą głuchoniemą. W grudniu 2006 roku kobieta zamknęła syna w piwnicy, gdzie spędził niemal pięć miesięcy. Okazało się, że w sprawę były zaangażowana między innymi Hana Basova, pracownica opieki społecznej i przedszkola "Promyczek" do którego uczęszczały dzieci Klary, a prywatnie przyjaciółka Kateriny Mauerowej, ciotki chłopców. Klara i Katerina zostały zatrzymane. Hanę wypuszczono z braku dowodów.
Podczas poszukiwań wyszło na jaw, że Aniczka nie była osobą, za którą się podawała. Osoby, które zgłosiły się na policję utrzymywały, że trzynastolatka to tak naprawdę 32-letnia Barbora Scrlova, która była koleżanką ze studiów Kateriny Mauerowej. Także ona pracowała w przedszkolu "Promyczek". Potwierdzały to badania - u Aniczki zauważono rozstępy, które mogły pojawić się tylko u dorosłego, który stracił wiele kilogramów.
Barbora "Aniczka" Scrlova, która wciąż pozostawała zaginiona, wysłała do policjantów list, w którym tłumaczyła, że Ondrei został zamknięty w piwnicy ponieważ był niegrzeczny i groził śmiercią zarówno przyszywanej siostrze, jak i matce. Utrzymywała także, że zdecydowała się na ucieczkę dla dobra aresztowanej Klary. Śledczy ujawnili, że dorosła kobieta trafiła pod opiekę młodej matki, gdyż sąd orzekł adopcję na podstawie przekazanych mu próbek DNA, które należały do innej osoby - do córki znanego czeskiego aktora Viktora Scali, który był członkiem sekty Ruchu Świętego Graala.
15 czerwca 2006 roku Barbora Scrlova pojawiła się w budynku czeskiej ambasady w Danii, gdzie ubiegała się o wydanie paszportu. Mimo że została rozpoznana, przed brak dowodów nie można było jej zatrzymać. Wkrótce - w rozmowie z mediami - wyznała, że zawsze czuła się jak kilkuletnia dziewczynka. Broniła również sióstr Mauerowych, tłumacząc, że Ondrei był zamknięty w piwnicy tylko w dniu, w którym do domu wkroczyła policja. Funkcjonariusze ostatecznie zatrzymali kobietę pod zarzutem używania fotografii Kateriny Mauerowej w swojej legitymacji studenckiej. Wkrótce kobieta ponownie rozpłynęła się w powietrzu.