Chwile grozy przed koncertem Budki Suflera. "Ratowali, co tylko się dało"
Przed jednym z ostatnich koncertów “Budki Suflera” doszło do niebezpiecznej sytuacji. Warunki atmosferyczne niemal doprowadziły do zawalenia się sceny. Organizatorzy musieli ratować wszystko, co się na niej znajdowało. Ze słów zespołu wynika, że nikomu nie stała się krzywda.
"Budka Suflera" świętuje 50-lecie działalności
Rok 2024 jest wyjątkowy dla “Budki Suflera”. Zespół świętuje bowiem 50-lecie swojej działalności artystycznej. Przypomnijmy, że grupa reaktywowała się w 2019 roku, lecz koncertuje bez swojego wieloletniego wokalisty - Krzysztofa Cugowskiego. Jego miejsce zajął Jacek Kawalec. Zdaniem byłego frontmana zespół zakończył działalność w 2014 roku i nie powinien już wracać na scenę.
Z okazji przypadającego na ten rok jubileuszu grupa wyruszyła w specjalną trasę koncertową. W niedzielę 22 czerwca odbył się koncert w Hrubieszowie. Organizację wydarzenia utrudniła jednak pogoda. Mało brakowało i mogłoby dojść do nieszczęścia.
Marek Kondrat w dzieciństwie poznał braci Kaczyńskich. "Mam z tym bolesne wspomnienie"Niebezpieczny incydent w Hrubieszowie
Przed wspomnianym koncertem doszło do groźnego incydentu. Warunki pogodowe omal nie przewróciły stojące sceny. Wszystko przez silny front atmosferyczny, który przeszedł nad miastem. Cała sytuacji została uwieczniona na nagraniu, które następnie pojawiło się na Facebooku grupy.
Miasto Hrubieszów kochamy za tysiąc różnych rzeczy. Żadna z nich nie ma nic wspólnego z Jimem Morrisonem, grupą The Doors, czy ich utworem “Riders on the storm”, ale w sobotę 22 czerwca, tuż po rozpoczęciu naszej próby, pociemniałe niebo, wiatr i gwałtowna burza uruchomiły najbardziej niezwykłe skojarzenia - napisano w mediach społecznościowych.
ZOBACZ: Wyszła prawda o ślubie Agnieszki Chylińskiej. Trudno uwierzyć, kto zagrał na jej weselu
Tomasz Zeliszewski, perkusista zespołu poinformował, że nikomu nie stała się krzywda. Ekipa organizująca całe wydarzenie jednak z narażeniem swojego bezpieczeństwa starała się ratować wszystko, co znajdowało na scenie podczas uderzenia żywiołu. Członek “Budki Suflera” w swojej wypowiedzi nawiązał do utworu “Ratujmy, co się da”.
Plenerowa scena pełna ludzi, sprzętu i muzyki w jednej chwili po uderzeniu gwałtownego żywiołu zamieniła się w samotnie stojący w polu, obdarty ze wszystkiego, ociekający wodą kikut. Na szczęście nikomu nie stała się krzywda. Ludzie z narażeniem zdrowia solidarnie ratowali, co tylko się dało - napisał.
Koncert finalnie się odbył
Do koncertu “Budki Suflera” w Hrubieszowie na szczęście doszło. Finalnie na niebie pojawiło się słońce, a pod sceną zgromadziła się rzesza fanów zespołu gotowych na koncertowe emocje. Grupa podkreśliła, że był to jeden z najniezwyklejszych występów, jakie mieli okazję dać.
Słońce wyszło zza chmur, ludzie zapragnęli tego, co miało być i wieczorem zagraliśmy dla olbrzymiej hrubieszowskiej widowni ponad dwugodzinny koncert, jeden z najbardziej niezwykłych, jakie przyszło do tej pory nam zagrać - napisali na Instagramie.
ZOBACZ: Książę William szalał na koncercie bez księżnej Kate. Nagranie robi furorę
Pod postami dotyczącymi incydentu pojawiły się jednak negatywne komentarze dotyczące zachowania zasad bezpieczeństwa. Głos w tej sprawie postanowiła zabrać jedna z firm zajmujących się profesjonalną obsługą imprez estradowych i festiwali. Ich zdaniem to, że scena się nie przewróciła, można nazwać cudem.
Cud że to się nie przewróciło. Brak krzyży, brak obciążeń na stopach. To podstawa w tych czasach!!!!! - napisano w komentarzu na Facebooku.