Cena pogrzebu na cmentarzu w Brzezinach woła o pomstę do nieba. Mieszkańcy wskazują winnego
Brzeziny to niewielka miejscowość w woj. łódzkim. Choć wydawałoby się, że jej mieszkańcy wiodą spokojne życie, sen z powiek spędza im kwestia śmierci i pogrzebu. Na miejscowym cmentarzu ceny wołają o pomstę do nieba, a lokalni twierdzą, że lepiej już wykopać sobie grób samemu. Jako winną wskazują kurię.
Fanpage "Stop Cmentarnemu Wyzyskowi" prowadzony przez Sławomira Pawlika nagłośnił sprawę Brzezin, a temat podchwyciła łódzka Gazeta Wyborcza. Teraz całości przyglądają się urzędnicy.
Ceny na cmentarzu w Brzezinach wołają o pomstę do nieba. Mieszkańcy wskazują winnego
Kopanie grobów w Brzezinach stało się dobrem luksusowym. Kiedy w całej Polsce na wielu cmentarzach osoby zajmujące się tą dziedziną otrzymują mniej więcej 200 zł (wiele zależy od tego, czy grób wykopywany jest ręcznie, czy koparką), to w miejscowości w woj. łódzkim cena ta sięgała 2 tys. zł.
Żeby wykopać grób swoim bliskim niektóre osoby muszą odejmować sobie od ust przez kilka miesięcy, a zdaje się, że pogrzeby są sprawą zazwyczaj dość pilną. Sławomir Pawlik przytoczył historię mieszkańca, który zgłosił się do niego w ostatnich dniach. Trudno mu było uwierzyć w to, co usłyszał.
- Zaproponował, że dół wykopie sam, by było taniej. Kancelaria nie wyraziła na to zgody i wskazała konkretnego wykonawcę. Swojego. Czy takie było zalecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów? Za usługę wykopania dwóch dołków raczył był wyłożyć 4000 zł. W trakcie kopania miejsca grzebalnego okazało się, że musi dopłacić jeszcze 2 razy po 350 zł za tzw. przekopanie szczątków, bo odkryto kilka kostek, a wtedy kancelaria winszuje sobie dodatkową opłatę, bo te szczątki należy wkopać głębiej czy pochować w ossuarium. Wykopanie dwóch dołków kosztowało 4700 zł. Sprawa zapewne znajdzie swój finał w sądzie - twierdził Pawlik.
Zasiłek pogrzebowy od lat utrzymuje się na poziomie 4 tys. zł. W tym wypadku nie starczyłoby go nawet na wykopanie grobu, a co dopiero mówić o trumnie, pomniku, czy samym pogrzebie.
Wiele cmentarzy parafialnych ma podobną metodę działania - proboszcz zezwala na usługi tylko jednego zakładu pogrzebowego i jednego wykonawcy, a ci windują ceny. Śmierć jest nieubłagana, a poza cmentarzami w Polsce chować nie można - w wielu miejscach mają więc monopol na swoje usługi. Rzadko kiedy w takie sprawy mieszają się kurie, które, choć widzą te zjawiska, to zazwyczaj je ignorują.
Na szczęście coraz więcej niezadowolonych osób zgłasza się do sądu, chcąc dochodzić swoich racji w starciu z władzami cmentarzy. Niestety, to również kosztuje, choć wygląda na to, że większość z nich odzyskuje swoje pieniądze.
- We wszystkich czterech przypadkach moi klienci odzyskali 85–90 proc. kwoty, o którą pozywali kurię. A to dowód, że mają rację, i nawet kuria tę rację przyznaje, godząc się na ugodę. Dlaczego więc zawyżonego cennika nie zmienia i nie godzi się na działalność konkurencyjnych firm? - mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Sebastian Głogowski z kancelarii Głogowski & Majewski Adwokaci.
Kościół tanio skóry nie sprzedaje, a kurie nie martwią się podnoszeniem cen. Nikt, prócz samych zainteresowanych nie reaguje, a pogrzeby w Polsce zdarzają się częściej niż narodziny. Kurie mające w niektórych miejscowościach monopol na dyktowanie cen, wiedzą też, że niewiele osób zdecyduje się pójść na drogę sądową i żadna zbiorowość nie wywoła zmiany w spojrzeniu rządu. Kościół chętnie wspomagałby biednych, ale najpierw spróbuje wycisnąć z nich pieniądze, choćby na takie usługi, jak śluby czy pogrzeby.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Spokojny spacer nagle zamienił się w koszmar. Nie żyje kobieta w zaawansowanej ciąży
-
Jarosław Kaczyński podjął decyzję ws. reparacji od Niemiec. "Jest to polski obowiązek"
Źródło: Goniec.pl, Gazeta Wyborcza