Były zwycięzca "Jeden z dziesięciu" nie igrał z losem. Zdobył się na wyznanie, nawiązał do Artura Baranowskiego
Nieobecność Artura Baranowskiego w wielkim finale "Jeden z dziesięciu" odbiła się szerokim echem w mediach. Głos w sprawie nieoczekiwanie zabrał poprzedni zwycięzca teleturnieju. To, co miał do powiedzenia, spotkało się z mieszanymi odczuciami internautów.
"Jeden z dziesięciu". Artur Baranowski nie dotarł na wielki finał
Artur Baranowski z dnia na dzień stał się gwiazdą, jednak jej blask szybko zbladł, gdy okazało się, że nie wziął udziału w finale programu prowadzonego przez Tadeusza Sznuka . W ostatniej chwili zadzwonił do produkcji i poinformował, że jest oddalony od studia o 200 kilometrów i czeka na pomoc drogową, bo awarii uległo jego auto.
Przeciwności losu sprawiły, że uczestnik-rekordzista, któremu udało się zdobyć aż 803 punkty w dotychczasowej rywalizacji, nie pochwalił się swoją interdyscyplinarną wiedzą z innymi zwycięzcami odcinków najnowszego sezonu. Ta nagła absencja wywołała w sieci istną burzę, a użytkownicy sieci nie kryli swojego oburzenia. Jakie słowa padały w mediach społecznościowych?
Artur Baranowski nie dotarł na finał "Jeden z dziesięciu". W sieci zawrzało
Wszystkowiedzący Artur Baranowski zdobył miano ulubieńca widzów, a wielu z nich stanęło w jego obronie. Od TVP oczekiwano, że sprowadzi genialnego bohatera do studia, by mógł powalczyć o większą wygraną, niż 10 tysięcy złotych (przed odprowadzeniem podatku). Krzysztof Stanowski jasno zarzucił stacji, że zmarnowała szansę na rozgłos i nie umiała w porę wykorzystać potencjału, jaki drzemał w tej sytuacji.
Jak masz gościa, o którym mówi cała Polska i psuje mu się auto, to wysyłasz helikopter i ekipę reporterską i pokazujesz akcję w "Wiadomościach". I grzejesz tym na maksa. Jeśli zamiast tego machasz ręką i mówisz ”gramy bez niego", to nie rozumiesz swojej pracy - napisał w mediach społecznościowych.
Chór zgodnych fanów przyznał mu rację, jednak w opozycji do tych słów stanął poprzedni laureat "Jeden z dziesięciu". Wiktor Strzelczyk opublikował w sieci specjalny post, w którym nawiązał nie tyle do uczestnika, co do... regulaminu programu.
Były zwycięzca "Jeden z dziesięciu" skomentował sytuację Artura Baranowskiego
Wiktor Strzelczyk zajął jasne stanowisko w sprawie nieobecności Artura Branowskiego w odcinku puentującym 140. edycję "Jeden z dziesięciu". Uważa, że gracz nie powinien mieć taryfy ulgowej i nie wykazał się dostateczną przezornością.
W mediach społecznościowych piszą, że producent powinien przełożyć nagranie lub wysłać helikopter. Ja przed swoimi nagraniami przyjeżdżałem do Lublina dzień wcześniej. To byłaby dla Pana Artura dobra inwestycja. Tak czy siak, jest gigantem - skomentował zwycięzca z października 2022 roku.
Wirtualna społeczność nie przyjęła tych słów pozytywnie. Internauci zwrócili uwagę, że wyjazd w ten sam dzień do studia w Lublinie mógł być spowodowany np. obowiązkami zawodowymi. Inni nieco bardziej złośliwie spostrzegli "subtelną różnicę", dlaczego Artur Baranowski z racji swoich wyjątkowych wyników powinien liczyć na pomoc TVP . Wiktor Strzelczyk po raz drugi zabrał udział w tej dyskusji, posiłkując się jednym argumentem.
Nie rozumiem, bo regulamin jest jednakowy dla wszystkich - skwitował w odniesieniu do słów oburzonego fana programu TVP
Kilkanaście razy już się tak zdarzyło, że w finałach nie było kompletu. Ale regulamin mówi jasno - dodał w kolejnej odpowiedzi.
Ma rację?