Budka Suflera w żałobie, tragiczne wieści obiegły Polskę. Potwierdzono najsmutniejszy scenariusz
Nie tylko fani Budki Suflera, ale także wszyscy wielbiciele polskiej muzyki z pewnością są zdruzgotani. Odeszła postać, która dzięki swojemu talentowi przez lata nie miała sobie równych, a udaną karierę zawdzięczają jej także inne gwiazdy. Tomasz Zeliszewski pożegnał przyjaciela we poruszającym wpisie.
Artysta zmarł po walce z wycieńczającą chorobą
Choć informację o śmierci jako pierwszy podał portal Jazz Forum, to dopiero po kilku dniach potwierdził ją członek Budki Suflera. Tomasz Zeliszewski miał do przekazania smutną nowinę. Wyznał, że przyjaciel ich grupy odszedł na początku listopada po żmudnej walce z okrutną chorobą.
Zmarły był doskonale znany nie tylko pośród fanów zespołu Krzysztofa Cugowskiego . Miał bowiem w swoim dorobku współpracę z innymi popularnymi artystami. Pod jego pieczą występowały gwiazdy, które zapisały się w historii muzyki złotymi zgłoskami. O kim mowa?
Nie żyje Jerzy Bogdanowicz
Jerzy Bogdanowicz był nie tylko utalentowanym aktorem i wokalistą, ale także obdarzonym równie dużymi umiejętnościami menedżerem artystów. Pracował m.in. z Ewą Demarczyk czy Czesławem Niemenem i był w znacznym stopniu współtwórcą ich wielkich sukcesów. Był świetnym organizatorem koncertów, a jednocześnie łowcą talentów, który pozwalał zaistnieć również początkującym debiutantom.
Impresario przez wiele lat współpracował z Budką Suflera. Nie dziwi zatem, że został przez nich pożegnany w wyjątkowo wzruszającym tonie, a koledzy docenili jego wiedzę i doświadczenie. Jakie słowa padły z ich ust?
Jerzy Bogdanowicz pożegnany przez Budkę Suflera
Jerzy Bogdanowicz zmarł 9 listopada po długiej chorobie, a w chwili śmierci miał 91 lat. Tomasz Zeliszewski nie ukrywał, że ta bolesna strata wywołała w nim sporo emocji i nostalgii nad tym, co było zasługą zmarłego. Wypowiedział się w imieniu całej Budki Suflera.
Nauczył nas ciężkiej pracy. Nauczył nas szacunku do ludzi przed sceną i do tego co robimy. Wyjaśnił, że artysta w życiu jest skazany nie tylko na brawa. Pokazał zasadzki i ciemne zakamarki tego zawodu. Tłumaczył jak dzieciom różnicę między muzyką a mamoną. Między sztuką a pozorami. Wystarczyło go tylko słuchać… - czytamy na Facebooku.
Pogrążony w żałobie muzyk nie bał się śmiałych porównań. Jerzego Bogdanowicza przyrównał do słynnego menedżera The Beatles, Briana Epsteina. Dodał również, że dzięki niemu on oraz inni członkowie polskiego zespołu poczuli się wyjątkowy i uwierzyli, że mogą razem osiągnąć coś wielkiego.