Ambasador miał wepchnąć się na test. MSZ bada sprawę
Jakub Skiba, ambasador Polski w Brazylii miał wepchnąć się na test pod kątem koronawirusa - opisują tamtejsze media. Obywatele są oburzeni, a dyplomata twierdzi, że kolejkę zajął mu pracownik. W sprawę zaangażowało się już Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które zapewnia, że zbada sprawę.
Główny zainteresowany tłumaczył się z incydentu w rozmowie z portalem G1. Oficjalne oświadczenie w tej sprawie wydał też punkt pobrań.
Ambasador ominął kolejkę i poszedł na test. Ludzie oburzeni, interweniowała policja
Do incydentu z udziałem polskiego ambasadora doszło w piątek 21 stycznia w Asa Sul, dzielnicy Brasilii. Przed punktem pobrań, który mieści się niedaleko ambasady RP, ludzie zaczęli gromadzić się o 6:00 rano . Brazylijski portal internetowy Metropoles wyliczył, że tuż po otwarciu było tam około 400 osób.
Z kolei portal G1 przekazuje, że wówczas pod punkt podjechał samochód z dyplomatyczną tablicą rejestracyjną. Wysiadł z niego Jakub Skiba, który od 2020 r. jest ambasadorem RP w Brazylii.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Z doniesień serwisu wynika, że protesty oczekujących obywateli nie powstrzymały polskiego dyplomaty przed ominięciem długiej kolejki. Jakub Skiba miał nawet grozić jednemu urzędnikowi, który próbował go zatrzymać. Ludzie krzyczeli, a na miejscu pojawił się policjant.
Kobieta, która widziała całe zajście, nie kryje oburzenia. - Powiedziano mi, że to dyplomaci, którzy mieli umówioną wizytę i są traktowani priorytetowo - przyznała w rozmowie z Metropoles. Jednak brazylijskie media przekonują, że w tym punkcie nie było zapisów na testy, a priorytetowo mieli być traktowani seniorzy.
O incydencie zrobiło się głośno, gdy Metropoles opublikował film nagrany telefonem komórkowym. Na nagraniu widać, jak ambasador wykonuje test, po czym wstaje, dziękuje pielęgniarce, robi zdjęcie i opuszcza miejsce. W tle słychać krzyki oburzonych obywateli oczekujących na badanie.
Skiba: pracownik ambasady zajął kolejkę. MSZ reaguje
Ambasador tłumaczył się z incydentu w rozmowie z G1. Skiba przekonywał, że musiał wykonać test, ponieważ zaraził się koronawirusem 11 stycznia i przebywał w izolacji. Jednak zaprzeczył, jakoby wepchnął się do kolejki. Stwierdził, że pracownik ambasady zajął mu miejsce. W ten sposób chciał ograniczyć ryzyko zarażenia innych osób.
- Nie chciałem wykorzystywać statusu dyplomaty. [...] Problem, do jakiego doszło, wynika z różnic kulturowych i sposobu rozumienia odpowiedzialności społecznej - przyznał. Ambasador dodał, że przeprasza wszystkich, którzy poczuli się urażeni.
Jednak G1 pisze, że pracownicy punktu pobrań widzą tę sprawę zupełnie inaczej. Po zajściu SESC - instytucja, która współprowadzi ten punkt, wydała oświadczenie. "Żałujemy tego, co się stało, nie aprobujemy działań niezgodnych z prawem i zasadami współżycia społecznego" , czytamy w piśmie.
W sprawę zaangażowało się polskie MSZ . W odpowiedzi przesłanej do "Gazety Wyborczej" resort "wyraził ubolewanie z powodu incydentu z udziałem ambasadora" . Skiba złożył już pierwsze wyjaśnienia w tej sprawie, powtarzając wersję o zajmowaniu miejsca przez pracownika ambasady.
Z komunikatu biura prasowego MSZ wynika, że "ambasador nie wiedział że taki sposób postępowania może wejść w kolizję z zasadą nierezerwowania godzin przeprowadzenia testów w punktach publicznej opieki zdrowotnej" . Dodatkowo resort zapewnił, że "polscy dyplomaci szanują i dbają o przestrzeganie porządku prawnego w państwie akredytacji". MSZ zadeklarowało, że sprawa zostanie "dogłębnie wyjaśniona".
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Adam Niedzielski prognozuje sytuację pandemiczną w następnym tygodniu
-
Lublin: służby zakończyły poszukiwania 73-latki. Tragiczny finał
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: "Gazeta Wyborcza"