Zajrzał pod łóżko i zamarł. Znalazł śmiertelnie niebezpiecznego pająka
Fotograf Gil Wizen przez przypadek zrobił zdjęcie, za które otrzymał prestiżową nagrodę. W trakcie pobytu w Ekwadorze zajrzał pod łóżko i zamarł na widok pajęczycy i setki jej młodych. Ostatecznie jednak zachował zimną krew i sięgnął po aparat, chociaż znajdował się w dużym niebezpieczeństwie.
Gil Wizen pojechał do Ekwadoru do rezerwatu w prowincji Napo, by zrobić zdjęcia. Nie mógł się jednak zapewne spodziewać, że to najlepsze wykona w pokoju, w którym się zatrzymał.
Warunki mieszkaniowe nie należały do najlepszych. W pewnym momencie zauważył dziwne ślady w pokoju oraz wiele małych pająków przechadzających się po sypialni. Szukając źródła problemu zajrzał w końcu pod łóżko i zaniemówił.
Pod miejscem, w którym spał, znajdowała się bowiem wielka pajęczyca, a wokół niej krążyły setki małych pająków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie dość, że pod łóżkiem były dosłownie tysiące pająków, to tuż obok nich spoczywał jeden z największych "nie tarantulowych" pająków, jakie były kiedykolwiek widziane. Jego długość ciała wynosiła 45 mm, ale dzięki rozpiętości nóg mógł z łatwością zakryć moją dłoń - napisał fotograf na swoim blogu.
Widok ten niejednego człowieka by zmroził, Gil jednak zachował zimną krew i zrobił zdjęcie, które później zostało nagrodzone prestiżową nagrodą. Wizen został uznany za najlepszego fotografa dzikiej przyrody w kategorii Urban Wildlife.
Wizen chyba jednak nie wiedział w tamtym momencie, że znajduje się w dużym niebezpieczeństwie. Pająk, którego sfotografował, to wałęsak brazylijski, który zaliczany jest do wyjątkowo groźnych dla człowieka.
Wałęsaki brazylijskie zostały zapisane w Księdze Rekordów Guinnessa w 2007 roku nie tylko jako najbardziej jadowite pająki na świecie, ale również były uważane za najczęstszą przyczynę śmierci ludzi ukąszonych przez pająki.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: o2.pl