W czasach PRL kochały się w nim wszystkie Polki. Zginął nagle mając zaledwie 36 lat
Marek Sikora był jednym z popularniejszych aktorów okresu PRL. Artysta rozkochał w sobie wiele kobiet, w tym Grażynę Wolszczak, która została jego żoną. Ich szczęście nie trwało jednak długo. Gwiazdor zmarł niespodziewanie w wieku zaledwie 36 lat.
Marek Sikora był gwiazdą okresu PRL
Marek Sikora w okresie PRL-u był jednym bożyszczy ówczesnych nastolatek. Karierę rozpoczął w 1974 roku gdy jako 15-latek zgłosił się w naborze do “Końca wakacji” . Rolę otrzymał dopiero na czwartym etapie castingu pokonując prawie 6 tysięcy kandydatów. Sam reżyser adaptacji powieści młodzieżowej Janusza Domagalika - Stanisław Jędryka nie był jednak przekonany co do umiejętności Sikory.
Patrząc na niego, pomyślałem sobie: “Boże kochany, przecież to jest jakiś fatalny wybór! To nie ten chłopak!”. Ale w tej sytuacji nie mogłem nagle zmienić swojej decyzji, jeszcze po tym przyjęciu, jakie mnie spotkało ze strony jego mamy. Bo też wielką krzywdę bym jej wyrządził - wspominał po latach w “Forum Miłośników Pana Samochodzika”
Filmowiec jednak szybko zdał sobie sprawę, że w młodym aktorze kiełkuje prawdziwy talent. To dlatego dwa lata później obsadził go w roli Ariela w słynnym serialu "Szaleństwo Majki Skowron" . Wyjątkowa charyzma oraz wygląd artysty sprawiły, że szybko stał się jednym z obiektów westchnień dla ówczesnych dziewczyn.
Aktor zakochał się w debiutującej Grażynie Wolszczak
Okazuje się, że samo aktorstwo było dla Marka Sikory jedynie przygodą . Prawdziwą pasją był dla niego taniec. Rodzina namówiła go jednak, aby aplikował na studia aktorskie. W taki sposób w latach 80. ukończył ten kierunek na łódzkiej filmówce, a na początku lat 90. reżyserię na warszawskiej PWST. Jako reżyser współpracował z teatrami w całej Polsce. W jednym z nich w 1984 roku poznał Grażynę Wolszczak. Wtedy jednak nic nie wskazywało, że para w przyszłości stanie na ślubnym kobiercu.
Uważałam, że on jest o wiele za ładny, a ja o wiele za brzydka. Nie nosiłam bluzek z odsłoniętymi ramionami, bo wstydziłam się kościstych rąk. Mój nos był przyczyną udręki! - opowiadała aktorka w wywiadzie dla “Rewii”.
ZOBACZ: Była gwiazdą "Plebanii" i miała przed sobą wielką karierę. Nagle zniknęła z ekranów
Po czasie ich przyjaźń przerodziła się w coś bardziej poważnego. Jak zdradziła sama aktorka, stało się to w momencie, gdy na twarzy reżysera zaczęły pojawiać się pierwsze zmarszczki . Pod koniec marca 1986 roku zakochani powiedzieli sobie sakramentalne “tak”, a 3 lata później na świat przyszedł ich syn Filip. Rodzinne szczęście nie trwało jednak długo, ponieważ na początku lat 90. aktor stracił pracę w Teatrze Telewizji .
Dociekał, myślał, pytał, zachodził w głowę. Dlaczego?! Ten potężny cios wykończył go nerwowo - wspominała po latach Wolszczak.
Rodzinne szczęście przerwała śmierć Marka Sikory
To jednak nie był koniec problemów w gwiazdorskiej rodzinie. Prawdziwa tragedia czaiła się tuż za rogiem. Rodzice Marka Sikory mieszkali w Busku Zdroju. To właśnie tam 22 lipca 1996 roku postanowił wybrać się aktor. Podróż okazała się jednak ostatnią w jego życiu. Podczas wyjazdu reżyser doznał udaru mózgu . Zmarł w wieku zaledwie 36 lat.
ZOBACZ: Maciej Musiał po latach wyznał zaskakującą prawdę. “Nie mogłem na niego patrzeć”
Nagła śmierć męża była dla Grażyny Wolszczak prawdziwym ciosem. Aktorka została sama z 7-letnim synem, który szykował się do rozpoczęcia nauki w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Artystka zdawała sobie sprawę, że musi być silna i zmierzyć się ze wszelkimi przeciwnościami losu.
Po śmierci Marka zrozumiałam, że jeśli pogrążę się w rozpaczy, to trudno będzie potem wrócić do normalności. Całą energię skierowałam na stworzenie synowi normalnego życia, by jak najmniej odczuł stratę - opowiadała tygodnikowi “Świat i Ludzie”.
Dziś Filip Sikora ma 35 lat. Widzowie mogą go kojarzyć z występu u boku matki w programie “Azja Express” na antenie TVN. W wywiadzie dla magazynu “Na żywo” Grażyna Wolszczak wyznała, że temat zmarłego męża nie jest w jej domu tematem tabu . Mimo że aktorka znalazła szczęście u boku Cezarego Harsimowicza pamięć o jej pierwszym mężu nadal pozostaje żywa.
W naszym domu Marek jest jakoś obecny. Nie unikamy rozmów na jego temat. Filip często mówi, że jak tata żył, to robił to, czy tamto. Syn jest bardzo podobny do taty, te same oczy, to samo abstrakcyjne, raczej czarne poczucie humoru, z którego słynął Marek - zdradziła w wywiadzie.