[TYLKO U NAS]: Rozmowa z finalistami IV edycji “Hotelu Paradise”. “To jedyny sposób żeby dojść do finału”
Po 60 emocjonujących odcinkach zakończył się czwarty sezon programu “Hotel Paradise”. Niektórzy fani twierdzą, że był to najpikantniejszy i najbardziej emocjonujący z dotychczasowych sezonów. Nie obyło się także bez skandali, w tym oskarżeń o przyzwolenie produkcji na przemoc psychiczną wobec jednej z uczestniczek. Emocje po poniedziałkowym finale jeszcze nie opadły, a nam udało się porozmawiać o szczegółach z tegorocznymi finalistami. Co takiego nam ujawnili?
Łukasz Hryniewicki i Natalia “Nana” Majos byli w programie od pierwszego odcinka. Piękna dziewczyna kongijskiego pochodzenia szybko skradła serce pozytywnego Łukasza. To rzadkie, żeby parze udało się przejść cały program bez prawie żadnych przeszkód i wspólnie wejść do wielkiego finału.
Nana i Łukasz opowiedzieli nam o swojej relacji, a także o sympatiach i antypatiach wobec pozostałych uczestników. Przyznają, że finałowe decyzje niektórych przyjaciół ich zaskoczyły. Łukasz także obronił w naszym wywiadzie Nanę, gdy zapytaliśmy o kontrowersje wokół ich pary. Choć nie udało im się wygrać, twierdzą, że wynieśli z programu więcej, niż przypuszczali.
Czy w reality show można znaleźć miłość?
Programy reality stają się coraz bardziej popularną formą rozrywki w Polsce. Jak pokazują wyniki oglądalności, Polacy od lat umiłowali sobie paradokumentalne programy, a teraz coraz chętniej sięgają po te, które pokazują prawdziwe i personalne życie uczestników.
Ale jak to jest z tą prawdziwością?
Wielu programom typu reality zarzuca się manipulacje i reżyserowanie rzekomo autentycznych scen. Jednak zgodnie ze słowami uczestników, Hotel Paradise jest wyjątkiem. Uczestnikom bowiem kamery towarzyszą nawet pod prysznicem, 24 godziny na dobę. Ciężko w takiej sytuacji ukryć emocje, zarówno te dobre, jak i złe.
Nana i Łukasz podzielili się z nami szczegółami swojej drogi przez Hotel Paradise. Jak twierdzą, to co ich połączyło przed kamerami trwa do dzisiaj.
- Na pewno wpadając do hotelu nie myślałem, że wyjdę z niego z takim związkiem. W ogóle nie przyjechałem tam z takim nastawieniem, tylko chciałam poznać fajnych ludzi i się zabawić, miło spędzić czas. No ale wyszło, jak wyszło, wyszliśmy z Hotelu ze sobą - mówi Łukasz.
- Byliśmy w programie od samego początku i do samego końca. Czy myślałem, że tak będzie? Szczerze to tak. Ja Nanie powiedziałem jak ją zobaczyłem pierwszy raz, że daleko razem zajdziemy, ja byłem tego pewny - dodaje uśmiechnięty.
- Ja miałam takie w sumie samo podejście jak Łukasz, zdałam się na niego, bo tak naprawdę o Hotelu za dużo nie wiedziałam. Bardziej nastawiałam się, że może kiedyś pójdę do Top Model z takich programów, więc to zupełnie inna sprawa - mówi Nana.
- No ale poszłam do tego hotelu, stwierdziłam: dobra pojadę w fajne miejsce, będzie fajna zabawa, będą takie długie wakacje. Nie nastawiałam się też, jak tam przyjechałam, że będę tam długo, czy niedługo. Mój cel był taki, żeby nie odpaść jako pierwsza i żeby się po prostu dobrze bawić, poznać spoko osoby i tak się stało. A to, że kurczę doszliśmy tak daleko to świetnie, no i jeszcze z takim bonusem na końcu - czyli naszym związkiem - dodaje.
- Ciekawy bonus - zaśmiał się Łukasz.
To oficjalne. Nana i Łukasz potwierdzają, że są razem. Co prawda produkcja nie dała im jeszcze zielonego światła na swobodne udzielanie informacji na temat zajść w i po programie, ale dla wielu powaga ich relacji była oczywista.
- No z jednej strony powiedzmy, że wszystkie portale wstawiły już nasze zdjęcia po finale, więc ludzie już mogą się domyślać. Tym bardziej, że pocałowaliśmy się na ściance, ale czekamy na odgórne pozwolenie, kiedy oficjalnie możemy się ogłosić na social mediach - mówi Łukasz.
- No ale tak oficjalnie mówimy wam, że tak! - informują oboje.
- Myślę, że portale plotkarskie same doszły już do tego wniosku, że padały takie stwierdzenia, ale teraz chcemy to potwierdzić - dodają.
Finaliści odnieśli się także do plotek na temat ich wspólnego zamieszkania. Łukasz mieszka bowiem w Belgii, a Nana studiuje w Warszawie. Zakochani chcieliby przeprowadzić się gdzieś razem i nie wykluczają, że będzie to zagraniczne gniazdko. Język nie stanowi tu problemu, ponieważ Nana mówi biegle po francusku.
- Będzie jakiś ruch. Mówimy tak, że na pewno będzie jakiś ruch. Nie jesteśmy jeszcze skłonni w którą stronę, ale zobaczymy. Tak myślimy, że może Polska, może Belgia, może jeszcze w ogóle wymyślimy coś innego - mówi Łukasz.
- My lubimy podróżować, więc odnajdziemy się wszędzie. Szczególnie, jak jesteśmy razem, to na razie wszystko się fajnie układa - dodaje zauroczony chłopak.
"Kamery w pewnym momencie znikają”. Czy Hotel Paradise to coś więcej niż wielka gra?
Przykład Nany i Łukasza pokazuje, że relacje z programu mogą przetrwać długo po zakończeniu zdjęć. Na ile poznajemy prawdziwe oblicze uczestników zasiadając przed telewizorem i na ile oni poznają samych siebie, gdy kamery są włączone?
Oprócz uczuć, które pojawiają się w Hotelu Paradise, kluczowym jest fakt, że nadal trwa gra o pieniądze. Niestety nawet najbardziej zakochani i zaprzyjaźnieni uczestnicy mogą się poróżnić, gdy w grę wchodzi sto tysięcy złotych wygranej. Dodatkowym problemem są też wszechobecne kamery, które potrafią stremować każdego.
- Ja miałam z tyłu głowy, że nie chcę się przed wszystkimi tak otwierać, bo jednak wiedziałam, że to jest gra - mówi Nana.
- Ale nie wykreowałam sobie postaci, że byłam kimś innym. Byłam sobą zawsze, bo nie da udawać kogoś innego przez tak długi czas - dodaje.
- Kamery były ciągle z nami, na początku dla mnie to było krępujące i cały czas się w nie patrzyłam. Nie mogłam się odzwyczaić, żeby je olać po prostu, no ale po jakimś czasie, po tygodniu, czy po dwóch to już było takie naturalne, że tak naprawdę te kamery zniknęły no i bawiliśmy się normalnie - opowiada dziewczyna.
- Zacznijmy też od tego, że wsadzając nas wszystkich do jednego hotelu gdzie nikt się tak naprawdę nie znał, ciężko jest się czuć swobodnie, bo nie ma nikogo znajomego, a jednak musimy się ze sobą komunikować i tak dalej - mówi Łukasz.
- W telewizji nie jest tak naprawdę pokazane to ile jest tych kamer, a to dodatkowy stres w połączeniu z obcymi ludźmi. One są widoczne, zwracaliśmy na to uwagę przez chwilę. Tak jak Nana mówiła, że tydzień, dwa i już zapomnieliśmy o tym wszystkim i byliśmy sobą - dodaje.
Łukasz wypowiedział się także na temat intryg w hotelu. Jak twierdzi, najlepszą taktyką na zwycięstwo jest trzymanie się od nich z daleka.
- A co do knucia, to ja jak najbardziej byłem sobą, nic nie mieszałem, nie knułem. Byłem pewien, że dojdę do finału będąc sobą, nie gadałem na ludzi i może dlatego mało pokazywali mnie i Nanę, bo bardziej atrakcyjne są dramy, niż pozytywne rzeczy - mówi finalista.
- My się nie plątaliśmy za bardzo w te wszystkie afery. Nie wtykaliśmy nosa w nieswoje sprawy. Jak był jakiś problem, huk pomiędzy nami, to zostawialiśmy większość dla siebie, a nie, że ktoś idzie gadać na drugą osobę, czy ustawia kogoś na kogoś - komentuje Łukasz odnosząc się do scysji między uczestnikami, która na tydzień ich rozdzieliła.
A komu na grze zależało najbardziej?
- Na miejscu inaczej się to dało odczuć, ale jak oglądam program to taką osobą, która tak dużo knuła był Janek. Uważam, że on nie tak w pełni skorzystał z tych wakacji, tylko bardziej właśnie przyjechał po tę grę - zauważa Nana.
- Zgadzam się w 100% z Naną. Nie mam nic do dodania - komentuje Łukasz.
Czy miłość, przyjaźń i pieniądze mogą stworzyć udane trio?
W poprzednich edycjach Hotelu Paradise mogliśmy obserwować tworzące i rozpadające się związki. Po programie wiele z nich nie wytrzymywało presji mediów, a także nie do końca dogadywało się w “chłodniejszym” klimacie.
Jednak większość uczestników zaznacza, że w Hotelu znaleźli przyjaźnie na całe życie. A jak było w tej edycji? Obserwując poczynania Nany i Łukasza w mediach społecznościowych możemy sami zobaczyć, że blisko rok od rozpoczęcia zdjęć do czwartego sezonu, więzi między uczestnikami są bardzo silne.
Nana w ubiegłym miesiącu spędziła nawet weekend w Barcelonie wraz z finałowymi konkurentami - Ingą Bartnikowską, Mateuszem Milem i zwyciężczynią, Sarą Jezuit. Jak Łukasz i Nana odnoszą się do przyjaźni z programu?
- No właśnie, niby takie rywalki finałowe we trójkę, prawda? My chyba nie miałyśmy w sobie takiej waleczności i każda osoba, z którą teraz się zadaję, to jest osoba taka która myśli, że program to program i umie oddzielić od niego prawdziwe życie. Nie wypomina się rzeczy, które wydarzyły się tam, bo jednak trzeba mieć w głowie, że to gra - mówi dziewczyna.
- Mogę powiedzieć, że wyniosłam dużo znajomości z tego programu, takich prawdziwych. Choćby właśnie z Sarą, Ingą, Natką, Asią i Ohą. Z chłopaków na pewno Przemek, Darek, Kuba i Łukasz. To są takie prawdziwe fajne osoby, łączy nas coś fajnego, przygoda. Jednak spędziliśmy ze sobą dużo czasu. Szczególnie my. Mogę powiedzieć, że mamy takie znajomości na całe życie - dodaje.
- Tak naprawdę jedyna taka mocna znajomość, a bardziej relacja, którą chce utrzymać to tylko z Naną, ze strony dziewcząt - komentuje z uśmiechem Łukasz.
- A jeśli chodzi o facetów, to mam dobry kontakt ze wszystkimi. Nawet się rozczarowałem na finale, że Giovanni nie podszedł do mnie, to była kontrowersyjna postać, no ale jednak widziałem jego prawdziwą twarz po tym wszystkim z kamerami. Nawet z nim mam dobry kontakt - dodaje.
Nana i Łukasz wypowiedzieli się także na temat finału. Do ostatniej chwili to oni byli faworytami do zwycięstwa. Mimo, że nie chowają urazy, nie ukrywają zdziwienia postępowaniem niektórych uczestników.
- Trochę zaskoczyły nas decyzje niektórych osób. Mnie zaskoczyły decyzje Marii i Ohy, no bo z Ohą dogadywałam się dobrze w hotelu, myślę, że lepiej się Oha dogadywała ze mną niż na przykład z Mike’m, nie wiem jak z Sarą - wspomina Nana.
- No ale myślałam, że miałyśmy dobry kontakt i że podejdzie do nas. Maria to nawet nie znała tej całej pary, na którą oddała swój głos, bo odpadła dużo wcześniej. Mówiła, że kieruje się sercem, więc pytaniem jest gdzie ona to serce ma - dodaje.
Istotną kwestią w programie są pieniądze. To w finale na światło dzienne wychodzą prawdziwe intencje uczestników. Nigdy nie możemy być pewni, czy ich wstępne ustalenia o podziale nagrody głównej zostaną uszanowane. W końcu każdy z nich ma prawo w dowolnym momencie zgarnąć dla siebie sumę od dziesięciu do stu tysięcy złotych.
Nie od dzisiaj wiadomo też, że miłość i pieniądze nie zawsze idą w parze. Co na ten temat sądzą finaliści, Nana i Łukasz?
- No myślę, ze dobrze z drugiej strony, że to nie byliśmy my na Ścieżce Lojalności - mówi Nana.
- Te sytuacje w hotelu były różne i nie wiem, czy któreś z nas, mówię tu teraz o sobie, się nie zawahało i nie rzuciłoby tą kulą - dodaje.
- Teraz moglibyśmy jako para być tak odbierani, że ona zakosiła całą kasę i dlatego są razem, albo na odwrót, że to on wziął pieniądze i dlatego są razem, że kasa ich przy sobie trzyma - komentuje.
- A tak to nie mamy kasy, ale mamy siebie - śmieje się Łukasz.
Kontrowersje w Hotelu Paradise. “Polska jest nadal zacofanym krajem”
Nana i Łukasz zdecydowanie byli jedną z najbardziej sympatycznych par w historii polskiego Hotelu Paradise. Jednak pokazali nam też i pikantną stronę swojej relacji, bowiem to oni zdecydowali się na seksualne zbliżenie jako pierwsi.
Niestety, nie wszystkim widzom spodobało się ich zachowanie i zostali dotknięci zupełnie niezasłużonym hejtem. Co ciekawe, część negatywnych komentarzy dotyczyła ich odwagi, zarzucając parze rozwiązłość, a druga słów Nany, w których powiedziała, że podział ról w związku jest ważny, przez co została uznana za zbyt konserwatywną. Jak to możliwe?
- Niestety Nana dostała całkiem dużo negatywnych komentarzy. Czego nie rozumiem, bo do stosunku potrzeba dwojga, więc normalnie ja też powinienem dostać negatywne komentarze. Ale nie, musieli się skupić tylko na kobiecie, bo oczywiście kobieta nic nie może, a facet wszystko może, więc to słabe ze strony tych ludzi - zauważył problem Łukasz.
- No ale mam nadzieję, że pokazując rzeczywistość z takiej strony Polska bardziej otworzy oczy i troszkę wrzuci na luz - podsumowuje sprawę Łukasz.
Zapytaliśmy też Nanę o słowa, które wywołały szum tuż przed finałem. Internauci zarzucili dziewczynie brak feministycznej postawy i wrzucanie się w szablon zacofanego społeczeństwa.
Dziewczyna bowiem stwierdziła, że nie przeszkadza jej podział ról w związku. Zaznaczyła, że lubi dominujących i silnych mężczyzn, którzy dbają o swoje kobiety. Czy żałuje swoich słów?
- Nie, na pewno bym nie cofnęła tych słów, bo ja tak uważam. Ja mam takie podejście. To jest co prawda takie polskie, żeby facet był taki opiekuńczy, bardziej rządzący, że to facet powinien się bardziej kobietą zajmować, ale to jest dla mnie w porządku - mówi Nana.
- Facet powinien nosić w związku spodnie, a nie kobieta. Tak uważam - dodaje.
Na ten temat wypowiedział się także Łukasz.
- No właśnie. Ja też dorzucę jedną rzecz. W porównaniu do innych związków, które mogliśmy zobaczyć w Hotelu, Łukasz nie jest pantoflem tylko wiedział, czego chce - śmieje się w trzeciej osobie.
- A szczególnie chciał Nanę. Z drugiej strony jest tak, że Nana też chciała mnie. Dlaczego? Myślę, że idziemy w tym samym kierunku. To nie chodzi o to, że Nana jest zamknięta na świat, że myśli wstecz, jest bardzo otwarta, ja tak samo i dlatego możemy razem się otworzyć na ten świat - dodaje Łukasz.
- Może się wydawać, że się podporządkowuję, bo robimy to samo, bo myślimy tak samo. Prawda jest taka, że po prostu my jesteśmy tacy sami, to nie jest żadne podporządkowanie. Niefajne jest takie wychwytywanie małych słówek i przekręcanie ich - komentuje Nana.