Tyle "Chłopaki do wzięcia" dostawali za każdy odcinek. Jest im czego zazdrościć?
Chłopaki do wzięcia" to program, który lata temu dość nieoczekiwanie podbił polską telewizję. Format stał się przepustką do sławy dla wielu niepozornych uczestników - a wraz ze sławą przychodzą także pieniądze. Wiadomo, ile otrzymywali za swój udział w programie bohaterowie.
"Chłopaki do wzięcia" od lat cieszą się ogromną popularnością
" Chłopaki do wzięcia " okazały się wielkim hitem, a cała Polska poznała grupkę ludzi spragnionych miłości. Choć bez wątpienia najpopularniejszym z nich okazał się Jarosław Mergner, to i pozostali nie mogą narzekać na brak rozpoznawalności. Niestety, nie każdy poradził sobie ze sławą i pieniędzmi.
Popularny format Polsatu Play zadebiutował w 2012 roku i od tamtej pory cieszy się niemalejącym zainteresowaniem widzów, którzy z ciekawości śledzą losy kolejnych bohaterów. Receptą na sukces okazało się pokazanie zmagań bohaterów z trudną i często nieprzyjazną rzeczywistością... okraszając wszystko muzyką disco-polo.
Ile uczestnicy "Chłopaków do wzięcia" dostawali za odcinek?
Jak wspominał pomysłodawca i reżyser serii Jerzy Morawski, od samego początku najważniejsze było, aby uczestnicy byli szczerzy i autentyczni, dlatego nie mogli liczyć na honoraria. To nie oznacza, że produkcja nie wspierała bohaterów finansowo.
Przyjeżdżamy i widzimy, że nie mają co jeść, że nie mają pracy, dlatego dajemy pieniądze, aby im trochę pomóc. Ale tak naprawdę nie ma budżetu na honoraria dla uczestników, to nie jest telenowela i napisane role. To jest życie - mówił Jerzy Morawski w rozmowie z magazynem Party.
To oznacza, że uczestnicy " Chłopaków do wzięcia " nie zarabiali pieniędzy za udział w programie, ale mogli liczyć czasem na jakieś wsparcie "w trudnych chwilach". Wśród osób, którym produkcja chciała pomóc, znalazł się, np. Krzysztof Dzierżonowski, czyli uwielbiany "Bandziorek". Mężczyzna otrzymał możliwość skorzystania z fachowej pomocy dentystycznej, ale postanowił z niej zrezygnować.
Uczestnicy programu mogli liczyć na drobne wsparcie finansowe
Jak informuje portal natemat.pl, uczestnicy programu mogli liczyć na drobne wsparcie finansowe, które pomagało im wiązać koniec z końce. Zwykle za odcinek mogli liczyć na kwoty rzędu 500 zł - niestety nie zawsze się to dla nich dobrze kończyło.
Anonimowy urzędnik, który zna tamtejsze realia, mówi nam, że kiedy Roman Paszkowski dostawał 500 zł, natychmiast pojawiali się przy nim koledzy, a wówczas przestawał stawiać się w pracy. Mężczyzna miał nawet utarczkę z warszawską strażą miejską. Trafił do izby wytrzeźwień, w której pobyt kosztował go część wynagrodzenia za odcinek - donosił portal natemat.pl.
Źródło: natemat.pl