"To było moje małe wejście na Mount Everest". Kajra szczerze o "TZG"
Magdalena “Kajra” Kajrowicz uczestniczyła w jedenastej edycji “Tańca z Gwiazdami” emitowanej na antenie Telewizji Polsat. Postanowiłem zapytać “Kajrę” o jej wspomnienia, a także jak tańczyło jej się z aktualnym jurorem.
Żona Sławomira w "Tańcu z Gwizdami"
Zabiegana żona Sławomira, Magdalena “Kajra” Kajrowicz występowała w 11. edycji tanecznego show Polsatu. W trakcie “Tańca z Gwiazdami” musiała wyrzec się wielu rzeczy, nie tylko prywatnie, ale także zawodowo. Co nie oznacza, że nie bawiła się świetnie.
Dużą dawkę energii dawał jej partner, którym był Rafał Maserak. Postanowiłem zapytać “Kajrę”, co było najtrudniejsze, jak na jej udział w programie zareagował syn. Aktorka zdradziła nam również, co planują wraz ze Sławomirem.
"Musiała odpuścić prowadzenie w tańcu"
Jakub Adamiak: Cześć Kajra
Kajra: Cześć, tu Kajra.
J.A: Jak wspominasz swój udział w Tańcu z Gwiazdami?
Kajra: Szczerze? Nigdy wcześniej, po zakończeniu programu nie wracałam do tego tematu… spróbujmy więc.
”Taniec z Gwiazdami” był niezwykłą przygodą. To było moje małe wejście na Mount Everest. Podczas przygotowań i trwania całego programu miałam tak dużo innych zawodowych czynności, że totalnie zapomniałam o jakiekolwiek konkurencji. Odliczałam tygodnie do końca show, uważając, by obyło się bez kontuzji i żebym dała radę połączyć wszystkie zajętości zawodowe z życiem rodzinnym. Mega trudne. Ilość przygotowywanych tańców, choreografii do zapamiętania - były dla mnie niebywałe. Zakwasy miałam wszędzie - nie wiedziałam nawet o istnieniu niektórych mięśni. Byłam mega zaskoczona, że dotarłam do finału. Zdradzę jednak sekret, że podczas cotygodniowego odczytywania wyników kto przechodzi dalej - ani razu nie zabiło mi mocniej serce (może dlatego, że go nie mam :)). Był to ogrom przepięknej pracy - a największą nagrodą dla mnie był ostatni freestyle, który mogliśmy zatańczyć do piosenki Justyny Steczkowskiej “Wracam do domu” - w wykonaniu orkiestry Tomka Szymusia i Kasi Dereń! Co to było za wykonanie, co to był za taniec - niezapomniany!!!! Warto było przejść wszystkie trudności dla tej jednej chwili. A dokładnie dla próby muzycznej orkiestry Tomasza - kiedy biegałam po parkiecie i cieszyłam się jak dziecko, że dałam radę, że to już koniec. Była to przepiękna klamra od mojego pierwszego live, kiedy schodząc ze schodów przed pierwszym tańcem się popłakałam - emocjonalnie przypomniał mi się udział Sławomira w programie - moja ciąża i poród podczas jego live - po mój finałowy freestyle, który zapowiadał już mój Syn. No mega to familijne i emocjonujące. I cieszyłam się, że wracam do domu.
Wraz z Rafałem Maserakiem, który był Twoim partnerem w programie mocno się zaprzyjaźniliście
Ciężko się nie zaprzyjaźnić kiedy tak się zapieprza! Pamiętam, że odpoczywałam od niego i od tańca na koncertach i planach seriali. Chyba w ogóle wówczas nie spałam, jeszcze na wesela moich muzyków chodziłam. Maser jest przewspaniałym nauczycielem tańca! Ma wszystko i wie wszystko - był zły, że “odpalałam wrotki” tylko na live - na próbach zawsze się złościł - bo nigdy nie wiedział co go czeka. A ja dopiero kiedy byłam, ubrana, umalowana, uczesana, z milionową publicznością - dawałam 1000%. Podobno tańczyłam. Ja tego nie widziałam - nie zastanawiałam się, nie przeżywałam. Miałam zadanie i robiłam je. Choć muszę przyznać, że treningi do drugiego odcinka emocjonalnie mnie łamały. Musiałam odpuścić prowadzenie i być kobietą, która daje się prowadzić. Masakra. Maser bardzo dużo mnie nauczył. Oczywiście żałuję, że nie wygrał ze mną - bo zasłużył na to bardzo i chciałam tego dla niego ogromnie. Więc teraz jestem podwójnie dumna, że został Jurorem. To jest jego miejsce i jest fantastyczny (całe Jury ma wspaniałą energię - świetnie się uzupełniają - wypowiadają się z klasą i uroczym dowcipem).
Jak wyglądał Twój tydzień jeżeli chodzi o treningi?
Omg! Od piątku z niedzielą włącznie od sierpnia do końca października grałam koncerty - zabierali mnie z prób kamerowych i odstawiali po koncertach na live. We wtorki były nagrywane materiały video plus treningi i nauka nowych tańców - do 8 godzin dziennie, pomiędzy seriale i spektakle w teatrze i bus koncertowy. Jednego koncertu nie zagrałam - na statku do Szwecji - ale nie mogłam tego zrobić tańczącej ze mną, mojej kochanej Mamie. Musiała mieć treningi, żeby się oswoić z parkietem i kamerami. Ale to było wspaniałe! Dziękuję genialnej produkcji za taką możliwość. W tygodniu starałam się wracać tak, by utulić synka do snu i pobyć z nim trochę. To było najtrudniejsze.
"Kajra Maserakowa" - tak mówił na nas mój syn
Czy któryś z jurorów nadepnął Ci „na odcisk”?
Absolutnie nie, mega zaskoczyły mnie pierwsze cztery 10 i potem kolejne. Nie pamiętam opinii o tańcach, ani tego co kto mówił, czy ja mówiłam. Live to live. Show to show - move on. Ma być zabawa! Zaskoczyło mnie jednak na koniec, że nie istnieje FairPlay nawet w rozrywce . I, że nie o taniec chodzi … Ale to zostawię już tylko dla siebie. Generalnie bawiłam super.
Czy syn Ci mocno kibicował?
Bardzo. Od samego początku się angażował, przychodził na treningi i próby, oglądał program, mówił o mnie Kajra Maserakowa, i Masejak - to było urocze. A to jak zapowiedział nasz ostatni taniec… mam wspaniałą pamiątkę i bardzo dziękuję produkcji i Agacie, która zgodziła się na taki muzyczny wybór, Tomaszowi z orkiestrą i Kasią Dereń, którzy spełnili moje marzenie, wspaniałemu Tomkowi Barańskiemu i genialnym jego tancerzom i Rafałowi, że mi zaufał. Bo to było bardzo moje.
Który ze styli tanecznych był najtrudniejszy?
Wszystkie! Ja nigdy wcześniej nie tańczyłam. Każdy był mega stresem i wyzwaniem oraz genialną przygodą. Jestem Rumbowa - miałam duży fan tańcząc ją trzy razy, kubańska salsa genialna - chyba łacina do mnie mocno przemówiła - choć standardy też mają to coś. Występ z mamą - to było wyzwanie! Bałam się jak Maser mi mamą wywijał, ale dała doskonale radę - była w świetnych rękach. Trójkąt z Korczem też był super. Każdy z tańców ma to coś w sobie. Ważne, by się tym cieszyć - podchodzić zadaniowo, nie przeżywać, tylko wycisnąć każdą chwilę jak cytrynkę i pić ten nektar z uśmiechem. Prawdziwe przyjaźnie i szacunek zostają - to mega nagroda. A to, że w finale wsparła nas cała branża muzyczna … To była petarda !
Na koniec zapytam o plany na ten rok. Wraz ze Sławomirem planujecie kolejne utwory i płytę!
Jak ten czas leci. W tym roku obchodzimy 10-lecie Sławomira! Mam nadzieję, że będzie tak hucznie jak przy jego 40-tych urodzinach. Sławomir dzięki podróżom napisał sporo ciekawych utworów, co rusz coś go inspirowało! Muzycznie zaskakuje mnie bardzo, można powiedzieć, że coraz bardziej! Jest dojrzały, pisze piękne teksty i muzykę. Czeka nas bardzo dużo muzycznych niespodzianek i muzycznych podróży.
Album - roboczo nazwaliśmy “Cudowronek” ale może być też “Kolorowy film” albo nazwiemy go kolejnym singlem - zapewne na jesieni - chyba, że w wakacje jeszcze? Bo w sekrecie powiem, że w przygotowaniu są dwa. I tu będzie mega niespodzianka. Tego nikt się nie spodziewa. Lubimy robić coś, czego jeszcze nikt nie zrobił. Daje to duży fun. Więc bądźcie czujni i koniecznie subskrybujcie kanał YouTube Sławomira - do złotego przycisku tylko Was brakuje.
Dzięki za rozmowę Kajra!
Dzięki. Pozdrawiam! Kajra