Tadeusz Drozda zdradził fanom przykrą prawdę. "Sam sobie zgotowałem ten los"
Tadeusz Drozda jest obecny na scenie od ponad 50 lat i, choć jego sława przeminęła, to dalej wszyscy doskonale pamiętają jego programu "Śmiechu warte" czy "Herbatka u Tadka". Jak się jednak okazuje, satyryk nie porzucił na dobre występów przed publicznością, do czego zmusiła go niewysoka emerytura.
Tadeusz Drozda narzeka na niską emeryturę
Wiele osób śmieje się, że w latach 90. "YouTube był raz w tygodniu", nawiązując do kultowego programu Tadeusza Drozdy "Śmiechu warte", gdy emitowano zabawne amatorskie nagrania.
Satyryk debiutował na scenie w stworzonym przez siebie i Jana Kaczmarka wrocławskim kabarecie "Elita". A w latach 70. już regularnie pojawiał się w telewizji, a w latach 90. b ył wówczas twórcą i prezenterem programu "Dyżurny Satyryk Kraju" na antenie Polsatu, a także prowadził "Śmiechu warte" w TVP 1 .
Celebryta wciąż pozostaje aktywny zawodowo
Największą popularność Tadeusz Drozda zdobył właśnie za sprawą programu Telewizji Polskiej. Jego przygoda z nim rozpoczęła się w maju 1994 r. i trwała przez kolejne 10 lat, po niej satyryk stworzył talk-show "Herbatka u Tadka", które emitowano w TVP 2 i TV Polonia. Z czasem jednak zaczął pojawiać się na ekranie coraz rzadziej i obecnie dość rzadko gości w telewizji.
Celebryta nadal musi jednak szukać sobie zajęcia, choć ma już 74 lata. Wszystko przez niską emeryturę, która nie wystarcza na wszystko.
- Nie narzekam. Już tak mam. Poza tym sam sobie zgotowałem ten los - wyznał satyryk, cytowany przez serwis onet.pl.
Tadeusz Drozda często zaskakuje swoich fanów
Tadeusz Drozda, w rozmowie z "Życiem na gorąco" zdradził, że mimo nieobecności w mediach, wciąż jest aktywny zawodowo. Czasami ludzie, którzy nie widzieli go na ekranach przez lata, są wręcz zaskoczeni, że satyryk... żyje.
- Ludzie się trochę dziwią, ale jeszcze żyję - żartuje sobie w rozmowie z magazynem "Życie na gorąco".
Źródło: Życie na gorąco