Steven Seagal śmieje się z Joe Bidena? Amerykański aktor budzi kontrowersje
W latach 90. Steven Seagal był jedną z największych gwiazd kina akcji. Gdy po roku 2000 jego kariera straciła tempo, częściej niż o jego pracy słyszeć mogliśmy o przyjaźni z rosyjskim prezydentem. Dziś gwiazdor znów zaskakuje, publikując w mediach społecznościowych żarty z Joe Bidena.
Zaledwie kilka dni temu amerykański aktor obchodził swoje 70. urodziny. Imprezę na jego cześć zorganizowano w Moskwie. Sam zaszczycił ją swoją obecnością.
Od hitów do kitów
Gdyby na początku lat 90. jakikolwiek kinoman usłyszał o tym, że za 10 lat Steven Seagal będzie występował w niskobudżetowych filmach niskich lotów, przeznaczonych z góry na rynek home video, z pewnością pukałby się w głowę.
Ostatnie dziesięciolecie dwudziestego wieku to zdecydowanie złoty czas dla amerykańskiego aktora. Seagal zdobył popularność dzięki swojej nietypowej "egzotyczno-amerykańskiej" urodzie, połączonej z perfekcyjną znajomością wschodnich sztuk walki, które poznał przebywając w latach 70. w Japonii.
Nowo nabyte umiejętności wykorzystywał później w pracy w Hollywood, początkowo jako nauczyciel karate (szkolił m.in. Seana Connerego), a wkrótce również jako aktor. Gdy w 1988 r. otrzymał swoją pierwszą rolę w "Nico: Ponad prawem" świat filmu nie miał wątpliwości - oto pojawiła się nowa, niezwykle znacząca dla kina akcji postać. Prawdziwa legenda.
Dobra passa Stevena Seagala zakończyła się niestety wraz ze schyłkiem mody na kino sztuk walki. Los ten podzielili zresztą również inni aktorzy, którzy zyskali sławę w podobnym czasie (m.in. Michael Dudikoff, czy Jean-Claude Van Damme), a nie potrafili poradzić sobie w "nowej erze", w przeciwieństwie do takich herosów filmów akcji jak Bruce Willis, czy Sylvester Stallone, którzy świetnie sprawdzali się również w innym kinie gatunkowym.
Schyłek wielkiej kariery i początek wielkich kontrowersji
Choć od 2000 r. Steven Seagal wystąpił w ponad czterdziestu filmach, na palcach jednej ręki policzyć można te, które doczekały się dystrybucji kinowej. Pozostałe, z powodu niskiego zainteresowania, trafiły od razu na rynek home video lub VOD.
W tym czasie aktor wystąpił nawet w dwóch produkcjach zrealizowanych w Polsce - "Cudzoziemcu" z 2003 r. i "Poza zasięgiem" z 2004 r. W obrazach tych Seagalowi towarzyszyła na ekranie śmietanka polskich gwiazd, a jedną z bardzo znaczących ról otrzymała nawet obecna prezenterka TVP Ida Nowakowska.
Nikt nie miał jednak wątpliwości, że kariera aktora nie wzniesie się już nawet w połowie na poziom, na którym utrzymywała się w latach 90. - nie pomogła nawet drugoplanowa rola w hicie "Maczeta" Roberta Rodrigueza.
Sylwetka Stevena Seagala nie pojawiła się już na dużych ekranach, ale niespodziewanie zaczęto rozpisywać się o nim na pierwszych stronach gazet. Wszystko z powodu przyjaźni z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.
Zadziwiająca relacja
Aktor od dawna interesował się polityką, o czym świadczyć mogą zapowiedzi kandydowania na gubernatora Arizony, z czego ostatecznie zrezygnował. Częstokroć zabierał również głos w sprawach amerykańskiej polityki międzynarodowej.
Wielokrotnie komplementował Władimira Putina w rozmowach z mediami, nazywając go "jednym z największych przywódców". Seagal udawał się w częste podróże na wschód, podczas których odwiedzał nie tylko swojego przyjaciela, ale również prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenkę.
W 2016 r. gwiazdor otrzymał rosyjskie obywatelstwo, a wkrótce Kreml mianował go "specjalnym przedstawicielem do spraw relacji ze Stanami Zjednoczonym". Do jego zadań należał nadzór nad dziedzinami kultury, sztuki oraz relacjami młodzieży z obu krajów.
Gdy w lutym 2022 r. Rosja zaatakowała Ukrainę siejąc spustoszenie i śmierć, Steven Seagal nie skrytykował działań Putina. Przeciwnie, w jednym z wywiadów podkreślał, że trudne relacje między Rosją a Ukrainą wynikać mają z interwencji obcych sił, dążących do wzbudzenia konfliktu między państwami.
Żarty z amerykańskiego prezydenta
Prorosyjskie gwiazdy show-biznesu takie jak Gerard Depardieu, czy Natalia Oreiro, zdecydowały się na odcięcie od decyzji rosyjskiego prezydenta. Francuski aktor otwarcie skrytykował działania Putina nazywając je "szaleńczymi", a urugwajska piosenkarka opuściła kraj.
Steven Seagal zdecydował się natomiast, że to właśnie w Moskwie obchodzić będzie swoje 70. urodziny. Na przyjęciu wyprawionym na jego cześć pojawiły się ważne osobistości rosyjskiej propagandy - Władimir Sołowiow, czy Margarita Simonjan z Russia Today.
Niewielu ma jednak świadomość, że amerykański aktor związany jest również z krajem Putina poprzez więzi rodzinne. Ojciec Stevena Seagala był wszak rosyjskim Żydem.
Choć gwiazdor jest obecny w mediach społecznościowych, dość rzadko z nich korzysta. 19 kwietnia na swoim InstaStory zamieścił jednak mem, którego autor naśmiewa się z prezydenta USA Joe Bidena. W świetle obecnego konfliktu rosyjsko-amerykańskiego, wydaje się być to dość wymowne.
Co dalej z Seagalem?
Czy gwiazda Stevena Seagala jest jeszcze w stanie zabłysnąć? Czy aktor powróci niczym feniks z popiołów i po raz kolejny zawojuje kina? Obiektywnie patrząc, nie ma na to najmniejszych szans.
Amerykański przemysł filmowy, w którym już od jakiegoś czasu gwiazdor "Liberatora" uchodzi za persona non grata, nie będzie w stanie wybaczyć mu przyjaźni z Putinem nawet w przypadku, gdyby artysta pokajał się i przeprosił za swoje decyzje.
Rzeczywistość udowadnia poza tym, że Hollywood zamknęło drzwi na klucz dla pionierów kina sztuk walki - nawet tych nie budzących kontrowersji, o czym świadczyć może fakt, że znajdujący się na tym samym szczeblu artystycznym Jean-Claude Van Damme (którego Seagal prywatnie nienawidził) ogłosił w ostatnim czasie zakończenie kariery.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Koncert "Cud Życia" w TVP. Tomasz Kammel zwrócił się do José Carrerasa: "Mamy problem"
Michał Wiśniewski zaskoczony wiadomością od fanki. Kobieta zaliczyła niebywałą wpadkę
Źródło: Goniec.pl