Goniec.pl Wiadomości Śpiewak: Dlaczego wspieram protest medyków
Jakub Kaminski/East News

Śpiewak: Dlaczego wspieram protest medyków

19 marca 2022
Autor tekstu: Jan Śpiewak

Lekarze, pielęgniarki i ratownicy byli przez ostatnie miesiące pod ogromną psychiczną i fizyczną presją. Wielu z nich nie widziało miesiącami własnej rodziny. Wielu, od pracy w warunkach niemalże wojennych, zaczęło cierpieć od urazów psychicznych. Wielu na co dzień jeździ w karetkach na lekach przeciwbólowych i rozkurczających. Rząd przez ostatnie miesiące nie zrobił nic, żeby poprawić sytuację systemu ochrony zdrowia, ale wygląda na to, że w najbliższych miesiącach może być jeszcze gorzej. Dzieje się to wszystko w czasach gospodarczej koniunktury i ogromnego wzrostu dochodów państwa, ale też firm. W liczbie lekarzy jesteśmy na szarym końcu w Europie. Nawet Meksyk, który jest już właściwie upadłym państwem, targanym wojnami gangów i gargantuiczną korupcją, ma więcej lekarzy niż Polska. Średnia wieku pielęgniarek zbliża się do sześćdziesiątki. Od lat w Polsce szkoli się za mało lekarzy i pielęgniarek. Dopiero niedawno zaczęliśmy kształcić ich tyle, ile w latach 90-tych. W dodatku bardzo wiele osób wyjeżdża po studiach za granicę. Trudno im się dziwić. Warunki pracy w polskim systemie są przerażające. Za granicą mogą liczyć na stabilne zatrudnienie, możliwość dalszego kształcenia, dobre warunki finansowe i szacunek. W Polsce panuje powszechny mobbing, folwarczne stosunki zależności, niskie pensje i śmieciowe formy zatrudnienia. Ostatnia kontrola poselska wykazała, że z 573 ratowników zatrudnionych w stołecznym pogotowiu tylko siedmiu (!) ma etaty. Cała reszta jest zatrudniona na jednoosobowej działalności gospodarczej. Ratownicy pracują po 300-400 godzin w miesiącu. Muszą sami sobie wykupić ubezpieczenie, potrzebny sprzęt. Gdy coś pójdzie nie tak to zostają sami. Nie muszę chyba nikogo przekonywać jak ciężka jest to praca. Ratownicy są na pierwszej linii walki o nasze bezpieczeństwo. Podobnie sytuacja ma się w pielęgniarstwie. Na lepsze zarobki mogą liczyć lekarze, ale ci też są przeciążeni pracą. Jak naprawić system? Jest jasne, że wydatki na zdrowie muszą radykalnie wzrosnąć przynajmniej do średniego poziomu w Unii Europejskiej. Wbrew mantrom liberałów i fanów minimalnego państwa od samego mieszania herbata nie zrobi się słodsza. Wzrost nakładów na ochronę zdrowia jest jednak „tylko” warunkiem brzegowym samej sanacji systemu. Potrzebne są konkretne rozwiązania. Bez wątpienia jednym z pierwszych kroków powinno być odśmiecenie systemu. Lekarze, pielęgniarki, ratownicy powinni docelowo pracować w jednym miejscu. Etat powinien być podstawą zatrudnienia. Będzie to niemożliwe bez wzrostu nakładów na szkolenie, zwiększenia liczby wolnych miejsc na uniwersytetach i specjalizacjach. To oczywiście wymaga wieloletniej pracy i planu, który będzie realizowany przez kilka kadencji parlamentu. Czy nasze elity są zdolne do tego? Nie wydaje się. 150 tysięcy niepotrzebnych zgonów na nikim nie zrobiło wrażenia. Próba odebrania przywilejów podatkowych przedsiębiorcom, którzy płacą znacznie niższą składkę zdrowotną niż etatowcy, zakończyła się sromotną porażką. Rząd ignoruje też związki zawodowe i nie prowadzi żadnego prawdziwego dialogu z przedstawicielami środowiska medycznego. Dość powiedzieć, że ratownicy nie mają nawet własnej ustawy, która jakkolwiek regulowałaby ich zawód. Ratownikiem w Polsce może zostać niemal każdy. Pozytywne zmiany mogą przyjść tylko od dołu - jeśli sami je wymusimy. Dlatego idę na protest w najbliższą sobotę i Was też zachęcam do jego wsparcia, czy to w formie fizycznej czy wirtualnej. Nie wystarczy już klaskać medykom. Klaskaniem nie wyżywią swoich rodzin. Musimy domagać się głośno od rządu i polityków, żeby na chwilę przerwali wojnę polsko-polską i zabrali się do roboty. Przestali szczuć na siebie Polaków, ale zrobili coś dla nich. Po 18 miesiącach pracy ponad siły na rzecz nas, dzisiaj my pacjenci musimy głośno wystąpić w obronie medyków.

Politycy przez lata mówili medykom: nie podoba się? Zmieńcie pracę. To zmienili. W najbliższą sobotę w Warszawie odbędzie się wielki protest środowisk medycznych. Trwa już kolejny tydzień strajku ratowników karetek. Na ulice Warszawy na początku tego miesiąca nie wyjechała blisko połowa zespołów ratowniczych. Ratowników zastępowało Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Helikoptery lądowały na środku Alej Jerozolimskich i placu Konstytucji. Wystarczyło kilka dni protestu, żeby rząd zapowiedział, że jeśli będzie trzeba wyśle do szpitali i karetek wojsko. To w republikach bananowych wojsko zastępuje pracowników usług publicznych. Mieliśmy już tego przedsmak w czasie pandemii, gdy żołnierze WOT uzupełniali braki w szpitalach, czy na przejściach granicznych. To nie jedyny zwiastun całkowitej zapaści systemu. Wedle oficjalnych statystyk podczas pandemii zmarło ponad 150 tysięcy osób więcej, niż w analogicznym czasie, gdy jej nie było. Większość ofiar to ludzie, którzy nie dostali odpowiedniego leczenia na inne niż covid choroby. W 2020 roku przeciętna długość życia skróciła się aż o 1,5 roku wśród mężczyzn i o 1,1 roku wśród kobiet. To już kolejny rok, gdy w Polsce ludzie żyją coraz krócej. Namacalny dowód cywilizacyjnej zapaści. Straty osobowe wśród ludności są tak wielkie, że ZUS będzie wypłacał wyższe emerytury.

Obserwuj nas w
autor
Jan Śpiewak None
Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@goniec.pl
non-fiction wiadomości finanse technologia zdrowie rozrywka sport