Sławomir Siejka był gwiazdą TVP. Jego śmierć do dziś budzi wątpliwości
Sławomir Siejka był jednym z nielicznych mężczyzn zatrudnionych w TVP. Widzowie twierdzili, że dziennikarz miał w sobie coś, co nie pozwalało im oderwać wzroku od szklanego ekranu. Mówiło się, że posiada wyjątkowy talent.
Sławomir Siejka zmarł w tajemniczych okolicznościach
Dziennikarz był zawsze uśmiechnięty, elegancki i świetnie przygotowany do wypełniania powierzonych mu zadań. Od pierwszych dni cieszył się dużym uznaniem i sympatią. Jeden z kolegów mówił na łamach Gazety Wyborczej, że Sławomir Siejka zawsze pokazywał, że można żyć inaczej i cieszył się każdym dniem.
Na początku listopada 1994 roku niespodziewanie media obiegła wieść, że uwielbiany spiker leży w jednym z wrocławskich szpitali . Gwiazdor miał walczyć z wirusowym zapaleniem opon mózgowych. Nikt nie spodziewał się tego, że choroba, która zwykle ma łagodny przebieg, doprowadzi do jego śmierci.
Wśród osób zatrudnionych w Telewizji Polskiej nie cichły plotki, że Sławomir Siejka był zakażony wirusem HIV . Fakt miał zostać ukryty przed opinią publiczną, by oszczędzić rodzinie gwiazdora upokorzeń, na które byliby skazani, gdyby wyszło na jaw, że dziennikarz był homoseksualistą.
Sławomir Siejka trafił do szpitala prosto z telewizyjnego studia. 7 listopada 1994 roku zasłabł podczas nagrywania jednego z programów. Złe samopoczucie pojawiło się nagle - podobno dziennikarz opadł na krzesło i nie mógł złapać oddechu .
Natychmiastowa pomoc uratowała mu wówczas życie - niestety, nie na długo. Zmarł zaledwie dwa tygodnie po rozpoczęciu hospitalizacji . W jednym ze swych ostatnich wywiadów Sławomir Siejka wyznał, że gdyby nie pracował w telewizji, to cały czas poświęcałby na podróżowanie.
Dziennikarz marzył o wyprawie dookoła świata. Jego kolejną słabością były krawaty, które kolekcjonował z dużym zaangażowaniem. Jako jedyny mężczyzna pracujący w stacji nierzadko chodził ubrany w prawdziwe futro.
- Sprzedałem je, bo mój ekologiczny pies zaczął mnie bojkotować i nie chciał wychodzić ze mną na spacer - żartował, opowiadając o ukochanym charcie afgańskim.
Sławomir Siejka twierdził, że zawdzięczał karierę Ninie Terentiew, która umożliwiła mu poprowadzenie porannego programu w telewizyjnej Dwójce. Niestety, wymarzona kariera dziennikarza nie trwała zbyt długo. Zmarł mając zaledwie 35 lat .
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Lekarz apeluje o zawieszenie 500 plus. Chce, by pieniądze trafiły do przedsiębiorców
-
Uczniowie stanęli przed sądem za znieważenie Andrzeja Dudy. Grożą im 3 lata więzienia
-
Nowe obostrzenia na Wielkanoc już pewne? Szef kancelarii premiera właśnie przekazał nowe informacje
Źródło: Pomponik